przez novack 2013-08-15, 6:32 am
ZNALEZIONO W SIECI
Jak wojewoda Łukaszczyk Sosnowiec chciał ratować
Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy związana była z powstaniem kolejnej części moherowego teatrzyka. Temat idealny a sympatyczny były już wiceprezydent na ch jak zwykle nie zawiódł. Wspomógł go również prezes Zagłębia Sosnowiec, który zaczyna być silną konkurencją dla sympatycznego byłego już wiceprezydenta. Zdałem sobie jednak sprawę, że sprawa jest poważna więc postanowiłem śmichy chichy odłożyć na później. Zacznijmy od początku.
Wojewoda śląski Z. Łukaszczyk decyzją nr z dnia 13 sierpnia 2013r. zakazał Zagłębiu S.A. przeprowadzenia w dniu 16 sierpnia 2013r. meczu piłki nożnej w ramach Pucharu Polski pomiędzy drużynami Zagłębie Sosnowiec i Wisła Kraków z udziałem publiczności na sektorze kibiców przyjezdnych.
Cóż po Pogoni, Lechu, Bydgoszczy, Lechii, Lubinie, Chojniczance jest to decyzja, która nie powinna dziwić, gdyż bezpośrednio wpisuje się ona w politykę jaśnie nam panującej partii rządzącej. Parafrazując "nie róbmy polityki, zamykajmy stadiony". Ale o co chodzi? zapytacie. Wystarczy zajrzeć na fora kibicowkie i już mamy odpowiedź.
Podobno krakowscy kibice wybierali się do S-ca w liczbie przekraczającej ilość miejsc na sektorze gości. W związku z powyższym odpowiednie służby doszły do wniosku, że krakowscy kibice, którzy nie zmieszczą się na stadionie w celu zapewnienia sobie jakiejkolwiek rozrywki, niczym wikingowie, zaczną plądrować, rabować, no i gwałcić. Wystosowano więc stosowne dokumenty do wojewody, a ten już wiecie co zrobił (jakby powyższa decyzja miała kogokolwiek zatrzymać przed przyjazdem do S-ca).
Decyzja jak decyzja, można się z nią zgadzać lub nie. Widowisko sportowe trochę ucierpi, ale nie za dużo. Przypomnę tylko, że nie jest już to Wisła z czasów Kasperczaka. Obecnie jej trenerem jest niejaki Smuda. Smuda i wszystko jasne ale wróćmy do meritum.
Przy okazji swojej szansy by siedzieć cicho nie wykorzystali sympatyczny były wiceprezydent na ch i obecny Prezes ZS. Jak mawiają chcącemu nie dzieje się krzywda, więc zobaczmy co powiedzieli i odnieśmy się do tego.
W pierwszej kolejności zajmiemy się Chęcińskim.
"Łukaszczyk jest wojewodą a ja jestem w zarządzie Urzędu Marszałkowskiego. Nie mamy ze sobą zbyt wiele wspólnego."
Oczywiście. Poza tym, że obaj są nominatami rządzącej w naszym pięknym kraju Platformy Obywatelskiej. Na pewno nigdy w życiu się nie spotkali, ani na żadnym zjeździe partyjnym, ani w ogóle. Nie mają też wspólnych znajomych, ani numerów do siebie. Podejrzewam wręcz, że w ogóle o sobie nigdy wcześniej nie słyszeli.
W końcu jeden urzęduje w K-cach na Ligonia 46, a drugi w K-cah na Jagiellońskiej 25. Sprawdziłem w google maps. Dzieli ich cale 260 metrów, 3 minuty spacerkiem.
W ramach przerwy na kawę można wybrać się do kolegi partyjnego z flaszeczką czegoś mocniejszego i załatwić sprawę przy kieliszku, znaczy przy koleżeńskiej pogawędce. Nie, a po co, lepiej powojować na fejsiku, tak jest bezpieczniej.
"Też jestem wkur...... na tą decyzję" pisze nasz internetowy wojowniczek. I co zamierza zrobić?
"W związku z zaistniałą sytuacją planuję zorganizować spotkanie dotyczące bezpieczeństwa na Stadionie Ludowym w Sosnowcu, z udziałem przedstawicieli urzędu miasta, policji, wojewody, MOSiR-u i oczywiście kibiców Naszego klubu."
Czyli nic. Wielkie nic. Może w ramach swego wkur..... nie postawi chociaż kurtynki przed urzędem wojewódzkim. Pytanie: czy starczy mu odwagi?
A czym naraził się prezes ZS? Ten również się wysilił, wydał oświadczenie na stronie internetowej ZS. Nie odwołał się od przedmiotowej decyzji, nie zaskarżył jej. Nie. Nie zrobił nic, co powinien zrobić jako prezes spółki, którą zarządza. Zwłaszcza w sytuacji gdy spółka ta jest zadłużona a wpływy z biletów będą mniejsze od zakładanych. W sytuacji gdy trwa walka o przetrwanie, a każdy grosz jest na wagę złota. Po prostu wyżalił się w necie. Zobaczmy więc co napisał.
„Skoro klub dostaje licencję, jest zgoda na organizację imprez masowych, a stadion spełnia nawet wymogi na wstępne rundy europejskich pucharów, to ciągłe nękanie nas koniecznością udowadniania i potwierdzania czegoś co zostało już sprawdzone, jest niezrozumiałe. Mimo spełnienia warunków, zawsze jest coś, do czego można się odwołać, czy mówiąc wprost - przyczepić. Decyzje o niewpuszczaniu gości są wynikiem urzędniczego spychania odpowiedzialności przez pana wojewodę, za ewentualne hipotetyczne wydarzenia, za które finansowane przez państwo służby odpowiedzialność ponosić powinny. Taka ich praca. Ostatecznie imprezę mamy o podwyższonym ryzyku, czyli płacimy podwójnie za ochronę, a kibiców gości nie będzie, czyli za bilety pieniążki nie wpłyną, co czyni sytuację absurdalną. Ciężka praca pomagających Zagłębiu kibiców, życzliwych władz Sosnowca i ludzi z klubu jest niweczona automatycznym podpisem pod papierem, nad treścią którego pan wojewoda pewnie nie miał czasu się zastanowić. Kibiców na stadionach w Polsce nie ma, bo tor przeszkód na trybuny jest trudny do przejścia. irytujący, a czasem po prostu frustrujący i upokarzający. A gdy trafia się wydarzenie, sprawa nabiera wagi, to i cios jest silniejszy i bardziej boli.”
Co z tego wynika? Prezesik lubi nadużywać zdań wielokrotnie złożonych. Przedmiotowa wypowiedź jest jednym wielkim bełkotem, co zastanawia, gdyż ten pan był dziennikarzem. A nawet szefował redakcji sportowej w TV K-ce. Ja wiem, że poziom dziennikarstwa z roku na rok jest coraz niższy ale pewnego poziomu nie powinno się przekraczać. Prezesik pokazał, że granice nie istnieją.
To może chociaż władze miejskie coś zrobiły? Też nie. Są zajęte ratowaniem upadającego hokeja. Zajęte tak bardzo, że nie zauważyły, iż hokejowe ZS nie otrzymało licencji na sezon rozgrywkowy 2013/2014 z powodu nie uzupełnienia wymaganej dokumentacji licencyjnej (za: hokej.net).
Na tym kończę na dziś. Niech każdy spojrzy na poczynania nieodpowiedzialnych chłoptasiów w krótkich spodenkach, których pensje wypłacane są z naszych podatków i sam wyciągnie wnioski.
Autor: Moher Sosnowiecki o 15:54
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w usłudze TwitterUdostępnij w usłudze Facebook
Jest taki skarb na dnie duszy polskiej zakopany, jak wierność sprawie z pozoru przegranej...