przez Lars 2011-07-07, 8:48 pm
W Sosnowcu toczy się walka o przetrwanie hokeja i piłki nożnej. - Zostaliśmy uśpieni - przyznaje Agnieszka Czechowska-Kopeć, wiceprezydent miasta odpowiedzialna za sport.
Czechowska-Kopeć zarządza sosnowieckim sportem od pięciu miesięcy. Bardzo burzliwych miesięcy. Nowe rozdanie w hokeju, nowy prezes na Stadionie Ludowym, a wszystko to podlane informacjami o poważnych problemach finansowych obu klubów.
Rozmowa z Agnieszką Czechowską-Kopeć
Wojciech Todur: Jakie jest pani zdanie o kondycji Zagłębia?
Agnieszka Czechowska-Kopeć: Zacznę od hokeja. Po tym, jak objęłam urząd, odbyłam kilkanaście spotkań z zawodnikami i trenerami zespołu, z relacji których wyłaniał się obraz fatalnej kondycji finansowej Zagłębia. Myślałam, że plan naprawczy uda się wprowadzić spokojnie, od przyszłego roku. Okazało się jednak, że sytuacja jest tak dramatyczna, że trzeba było podjąć drastyczne kroki. Stąd powołanie spółki ze 100-proc. udziałem miasta. Wydaje mi się, że gdyby nie to rozwiązanie, to zawodowego hokeja już by w Sosnowcu nie było.
Czy spółka jest już zarejestrowana?
- Nie. Wciąż jest w trakcie organizacji. Taki stan może trwać maksymalnie do sześciu miesięcy. Wniosek o wpis do KRS-u został już złożony. Czekamy na stosowne orzeczenie sądu.
spółka formalnie przejmie zespół.
Czy zarząd spółki już wie, jak bardzo zadłużone jest hokejowe Zagłębie?
- Spółka zobowiązała się do przejęcia długów stowarzyszenia wobec zawodników, trenerów i Polskiego Związku Hokeja na Lodzie. Ta kwota jest oszacowana. PZHL-owi trzeba zapłacić około 70-80 tys. zł. Hokeistom ponad 700 tys. Pozostałe długi pozostają przy stowarzyszeniu - przesądziło o tym porozumienie podpisane przez oba podmioty.
Kapitał założycielski spółki to 500 tys. zł. Jak za taką kwotę spłacić dług i zapewnić środki na bieżącą działalność?
- Kapitał wkrótce zostanie podniesiony. Spółka będzie mieć też inne źródła utrzymania. Prezes Marcin Fall rozmawia z potencjalnymi sponsorami, a rezultaty tych rozmów są obiecujące.
Zadłużenie wobec hokeistów będzie restrukturyzowane. Spłata będzie rozłożona w czasie. Na pewno sięgnie przyszłego roku. Wtedy będziemy działać na podstawie nowego budżetu i o wyprostowanie pewnych rzeczy będzie łatwiej.
Czy spółka przejmie lodowisko, by czerpać z niego zyski?
- Nasi prawnicy już nad tym pracują. Nie chcę przesądzać, na jakiej drodze dojdzie do przekazania obiektu, ale docelowo spółka ma zarabiać na komercyjnym wykorzystywaniu lodowiska.
Czy Zagłębie jest już pewne miejsce w ekstralidze?
- Na razie otrzymaliśmy promesę na udział w rozgrywkach. Tak naprawdę najważniejsza jest jednak licencja, a tej nie mamy. Myślę jednak, że wszystko jest na dobrej drodze.
Czas na piłkę. Czy z końcem sierpnia miasto zostanie większościowym udziałowcem piłkarskiego Zagłębia?
- Miasto wywiązało się z deklaracji podwyższenia kapitału spółki o milion złotych. Tego samego oczekujemy od współwłaścicieli. Termin upływa 31 sierpnia, więc na razie nie chcę przesądzać, jak to się skończy.
Część kibiców zakłada w Sosnowcu nowy klub. Z relacji osób zaangażowanych w ten projekt wynika, że miasto jest przychylne tej inicjatywie, bo tak naprawdę spisało drugoligowe Zagłębie na straty.
- Nie! Nie! Nie! Kibice mogli usłyszeć od prezydenta o ewentualnej upadłości spółki, ale to jest scenariusz tak samo realny jak ten, że klub stanie na nogi.
Nie po to Leszek Baczyński zastąpił na stanowisku prezesa Marka Adamczyka, żeby likwidować Zagłębie! Prezes Baczyński robi, co może. Maksymalnie tnie koszty, szuka sponsorów. Jeżeli jednak okaże się, że dług jest większy, niż sądzimy, a jedynym sponsorem klubu jest miasto, to dalsze istnienie spółki rzeczywiście stanie pod znakiem zapytania.
Dlaczego miasto zareagowało dopiero teraz?
- Mogę mówić za siebie. Od czasu jak zostałam powołana na urząd wiceprezydenta, spotykałam się z prezesem Adamczykiem wiele razy. Zapewniam, że kreował przede mną obraz klubu z problemami, ale nie na skraju bankructwa. Zostaliśmy uśpieni.
Prezes Adamczyk na koniec naszej współpracy nie przygotował nawet sprawozdania finansowego spółki. Także dlatego został odwołany ze stanowiska.
Jak wysoki jest dziś dług Zagłębia?
- Niestety, muszę odpowiedzieć, że nie wiem. Jedyne, czym dysponujemy, to rachunek zysków i strat na koniec 2010 roku, który informuje o stracie na poziomie 1,8 mln zł. Dokument nie jest jednak do końca wiarygodny, gdyż nie jest podpisany przez biegłego rewidenta. Poza tym mamy już lipiec, więc tak naprawdę nie wiemy, jak zmieniła się sytuacja finansowa klubu w ostatnich miesiącach. Na razie trwa reanimacja Zagłębia i wszyscy wierzymy, że prezes Baczyński sobie z tym poradzi.
Prezes Adamczyk relacjonował radnym, że dług sięga 3 mln zł. Dlaczego tylko 1,7 mln to na dziś tzw. dług wymagalny?
- Część zadłużenia udało się odroczyć w czasie dzięki ugodom z wierzycielami. Długi wymagalne to te, które będą przedmiotem zajęć komorniczych. Co, niestety, już zaczyna się dziać.
Czy w takich warunkach fuzja Zagłębia z Czarnymi Sosnowiec ma w ogóle sens?
- Do tej fuzji nie dojdzie. Takie rozwiązanie byłoby niekorzystne nie tylko dla Zagłębia, ale i Czarnych, którzy w przypadku upadłości spółki straciliby czwartoligową drużynę.
W Sosnowcu coraz głośniej mówi się o tzw. modelu tyskim, czyli zrzeszeniu kilku klubów w jednej miejskiej spółce. Jej bazą miałaby być hokejowa spółka kierowana przez Marcina Falla.
- Rzeczywiście, jest taki pomysł. To jednak nie jest rozwiązanie na dziś.
W Tychach nie powołano spółki po to, żeby połączyć hokej z piłką, tylko żeby odzyskać podatek VAT przy budowie stadionu. Czy w Sosnowcu ktoś jeszcze mówi o budowie nowego Ludowego?
- Niestety, budowa nowego obiektu nie jest dziś priorytetem. Przede wszystkim musimy ratować nasze kluby. Odbudować markę Zagłębia. Gdy to się stanie, na pewno wrócimy do planów budowy nowego Stadionu Ludowego.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
MOJE SERCE JEST CZERWONO ZIELONO BIAŁE