patrios91 napisał(a):peterrabit3 napisał(a):Jedno jest pewne ze z naszym klubem jest coś nie tak....
- mamy gównianych treneirów którzy trenują gównianych grajków
- mamy tez gówniane zarządy które tych gównianych trenerów i piłkarzy kontraktują
Co za gowno....
NIE RÓBCIE SZAMBA Z NASZEGO KLUBU!
Na uklady nie ma rady...w tym klubie rzadza znajomosci.....i tania sila robocza.
Ojrzynski zjezdzaj do Kielc. Wiekszego amatora i przyglupa to jeszcze nie widzialem. Juz lepiej nasi grali za czasow Kudyby badz Copjaka. No to Korona spadek w przyszlym sezonie.
Po pierwsze. A skąd wiemy, że to nie fakt prasowy po to, by nacisnąć na trenera, z którym faktycznie negocjują. Taki L. Ojrzyński się jako straszak przydaje - a już tu się szerzą jakieś nadzieje! Choć - nie twierdzę też, że to niemożliwe, bo polska piłka jest rzeczywiście czymś niezwykłym.
Po drugie - owszem, nie wydaje mi się, by L. Ojrzyński był trenerem, który zrewolucjonizuje Zagłębie. Cała ta jednak napaść idąca na niego przy założeniu, że dowodem kretynizmu są choćby zmiany, których dokonywał, wstawiając obrońców, gdy Zagłębiu pojawiała się szansa na zwycięstwo: czy jednak aby na pewno jest dowodem tego kretynizmu? A może - właśnie sprawności zawodowej. Albo dlatego, że miał konkretne polecenie "stworzyć wrażenie walki o awans do samego końca ale nie awansować" - albo dlatego, że podobna postawa "wychodziła" z przemyślenia realiów w stylu "najęci jesteśmy w pakiecie ja, dyrektor sportowy, piłkarze z jednej czy dwóch stajni, co nie załapali się gdzie indziej i mają pograć tutaj a wiadomo, że za pół roku będzie całkiem nowe rozdanie". Niewielka różnica między tymi dwoma możliwościami - w każdym razie w wypadku obu jak najbardziej logiczne były takie a nie inne zmiany. Jeżeli więc zarzucać L. Ojrzyńskiemu, to zarzucać - ale zaś nie za dużo. Jak napisałem - zrewolucjonizować pewnie Zagłębia nie zrewolucjonizuje i tyle. A Korona? Cóż, jest L. Ojrzyński po prostu jednym z grupy trenerów średniego szczebla, wspierających się w rozmaitych "spółdzielniach", teraz był tu, może komuś z tej paki uda się go wystawić przereklamowując i Korona się natnie - a może Korona też szuka jakiegoś rozwiązania na przeczekanie rundy, więc ktoś zareklamuje L. Ojrzyńskiego, że dobrze realizuje takie zadania i wcale się Korona nie natnie, tylko się porozumieją? Ba. A może - jednak powoli i L. Ojrzyński będzie się rozwijał i coś tam zagra z nim ta Korona? A może, w końcu wrócę do pierwszych myśli - po prostu jest "straszakiem" na innego trenera w negocjacjach, lub opcją rozpaczliwo-rezerwową? Jakkolwiek, pewnie szczęściem Zagłębia byłoby, gdyby poszedł - ale na razie, to jedynie gwarancja, że "ćwierćszczęściem". Bo do caego szczęścia, to trzeba byłoby zmiany opcji, układów, decyzji i chęci wypłynięcia na szerokie prawdziwe wody Klubu, zarządu itd. Jak już kiedyś pisałem. Trochę miałem nadziei, gdy starym postpeerelowskim układom Klub wyszarpał prywatny przedsiębiorca, czego mu nie chciano darować. Niestety, chyba jednak kontrakcja tamtych środowisk "robienia medialnie koło pióra" plus i jakoś inercyjne podchwycenie tej "antymarki" przez kibiców no i faktycznie po prostu jego błędy spowodowały, że utonął (jakkolwiek, chyba nie zbankrutował, co przydarzyło się natomiast poprzedniemu właścicielowi, Cimminelliemu, więc i tak byłby do przodu, choć rzecz jasna to bardziej AC Torino i korupcja w nim była przyczyną upadku Cimminelliego). W każdym razie "akcja odbicia" się udała - w jakiejś przynajmniej części stare środowisko osiągnęło sukces, choć wstawiając młodych. Też miałem nadzieję - i prawie rok dałem sobie na wstrzymanie a raczej życzliwie pisałem, licząc, że jednak następne pokolenie, inne wykształcenie, gotowość i konieczność do życia w innych realiach, nie pezetpeerowskim, spowodują, że zdoła się nowy Zarząd zdecydować na zerwanie "ze starymi nawykami". Wychodzi na to, że chyba jednak i tu były płonne nadzieje. Tak więc - ani nie ma się co ekscytować oczekiwaniami i nadziejami - ani też nie należy odejścia L. Ojrzyńskiego widzieć jako coś więcej, niż "ćwierćszczęścia". Do pełnego zaś szczęścia - brakowałoby więc jeszcze trzech czwartych.