przez Blajpios 2011-02-05, 4:51 pm
Oj, Kolego August, Kolego August... Polecam wewnętrzną wyszukiwarkę choćby tylko na tym forum, nie gdzie indziej, dodając w niej wypełnienie też rubryki "Autor": August... A Kol. django... Nie jest to przecież dobrotliwy staruszek, który uwierzy we wszystko, co nie burzy jego poczucia bezpieczeństwa i marzeń. Jakże trudno mi więc uznać, że naprawdę nie wie, że dziennikarz może napisać, bo akurat ma potrzebę wierszówki, bo obcokrajowiec powiedział polszczyzną, jaką powiedział, to pan dziennikarz zapisał, jak było szybciej; dalej: bo akurat pasowało do linii, którą chciał przedstawić, bo był na kogoś cięty i mnóstwo innych powodów. Koledzy zaś broniący D. Hošicia - no nie, chyba nie chcecie powiedzieć, że to, iż wywiad był nie autoryzowany, więc mogło być przekłamanie, to już dowód, że na pewno przekłamanie było! I tak dalej i tak dalej. No i powoli dochodzimy już do takich wnioskowań, że aż głowa boli. To nieprawda, że w żaden sposób nie można podsumować już po pół roku działalności Prezesa - jakkolwiek jest i racja, że należy być w tym rozropny i samemu parę tygodni temu, gdy zaczęły się już buntowania przeciw M. Adamczykowi, to przestrzegałem przed pochopnością takich wniosków aż mi ktoś na forum nawet dziękował za ten wpis - no i poczekawszy trochę zobaczyliśmy, że ktoś mógł wpaść na dobry pomysł zrobienia wywiadu i już nagle okazało się, że jest kolorowiej... Też nie do końca jest prawdą, że jak Bernat coś zbudował a potem zawalił, to całkiem się to zeruje i wychodzi, że nic zrobił - tak samo zresztą, jak ten, co w ogóle nic nie robił: i to obojętnie, czy to nic robił już lat kilka, czy już pół roku... Jakkolwiek, Koledzy broniący A. Bernata - no, naprawdę jakkolwiek (jak widać), też uważam, że ważne jest to bardzo wiele, co zrobił A. Bernat, to nie wmawiajmy, że w takim razie nie liczy się to, jak się przyczynił, albo sam zrobił: wielkie obecne g. Bo tak jest. Paranoja z kontraktami, jedne niewypłacone, następne podpisywane, nawet z kontuzjowanymi, byle upragniony medal. Skakanie przez płot do potencjalnego sponsora, czyli inaczej proszenie się, by dyrektor wezwał obronę i wyrzucił za płot żebraka. I cóż, ja cenię też i zaangażowanie, poświęcenie, pokorę takich sytuacji - właśnie oglądałem świetny film o św. Filipie Nerim, gdzie przypomniano sceny z życia, jak z pokorą przyjął, żebrząc na podopieczne sieroty, jak ktoś do worka proszalnego wrzucił mu "och, niewiele, co mógł, co zostało mu z posiłku", czyli: wylał mu wszystko z nocnika do środka - a inny dał mu w twarz, prowokując wcześniej prośbę o to, na co zasługuje. Ba - i dzisiaj takie same rzeczy się dzieją i rozgrywają, gdy na różne hospicja ludzie zbierają, schroniska itd. Cenię więc pokorę, nieustępliwość, walkę do końca, nawet po przewróceniu na kolana, jaką cechuje się A. Bernat. I dodam - a M. Adamczyk jeszcze się tym nie wykazał. Choć: czy dlatego, że nie umie? Nie możemy powiedzieć. Trzeba rzeczywiście pamiętać, co jest nieporównywalne w każdym wypadku a porównywać to, co sensowne do porównania. Nie zapominając przy tym że np. wszystkie te proszenia A. Bernata są jednak jakoś śmieszne w tym dzisiejszym świecie, gdy może przyjść na inny poziom rozmowy z prośbą o sponsoring a on tego po prostu nie potrafi. Wygląda zaś, że M. Adamczyk potrafi. I chwała więc za to M. Adamczykowi, co potrafi - i A. Bernatowi za to, co on z kolei potrafi. Z tym, że teraz moment wypłaty, podsumowania. Niestety, wygląda na to, że trudny - bo faktycznie A. Bernat wygląda na winnego karygodnej swojej głupoty, gdy okazywało się, że co zbudował zaczynał niszczyć a upór jego, tylko w tym wypadku pogarszał. Tu zaś sytuacja była jak, być może, w polityce z J. Kaczyńskim: a nikt mu nie był w stanie powiedzieć o czymkolwiek: "no, nie, szefie, tego już tak nie rób" - bo kto mu podskoczy przy jego przeszłych zasługach? No, to brnął Bernat i brnie...
Tylko po co my przy tym, Koledzy, mamy dać się zaplątać w to wszystko. Po co mamy - robić najważniejszą mądrość z tego kawałka, co akurat wiemy? Do całości wiedzy o zakulisach i szczegółach, prawdopobodnie nie dojdziemy (no, chyba że któryś z Was należy do grona przynajmniej bliskiego decydentom). Toteż - nie warto dawać się zaplątywać w dyskusje, w których zaczynamy zakładać, że to, co mnie bliższe emocjonalnie, to napewno prawda nadrzędna, reszta wszystko inne, nawet jak ktoś tam ma jakąś prawdę - to przyczynki. W takim rytmie - to faktycznie dochodzimy do takich smutnych sytuacji, gdy Kol. August, który od dwóch lat zdawał się z lubością używać pewnego związku frazeologicznego, szczególnie wobec "ważnych" - nagle czuje się w obowiązku napisać, że absolutnie, tego akurat o Prezesach mówić nie można... Lub Kol. django, zawsze raczej spokojny i rzeczowy w ocenach, okazuje się jak staruszek pełen wiary, że będzie dobrze, bo już nie ma sił do rzeczowej walki z rzeczywistością: i tak dalej, choćby np. Kol. LucasUSA, który zawsze dobrze prezentował wizję świata zbudowaną na iście realistycznej amerykańskiej przedsiębiorczości, nagle nie potrafi dostrzec możliwości, że bośniacki internacjonał umie liczyć i uzależniać grę od wpłat - a za to prezentuje się niewzruszoną pewność, że czysty altruizm przemawia (żeby było jasne - też cenię sobie przywiązanie Hošicia, bo nie wydaje mi się, by było to tylko wyrachowanie - wtedy trzeba by postawić to samo pytanie, co Kol. django tylko zasadniej: po co mu by było wypisywanie - ale odpowiedź i na to jest prawdopodobna, że dba o swoje imię, nawet jeżeli już niewiele to w Polsce mu zmienia; nawet wtedy jednak wykazuje nie tylko wyrachowanie, ale i przywiązanie do Zagłębia, gdy zależy mu na tym imieniu w Zagłębiu; konkluzji więc ostatecznej, jak z nim jest, nie mam, jedynie to, że jest go jednak za co chwalić, choć też i z nim ostrożnie z uwielbieniem). Tak więc, podsumowując - po co nam wpisywać się w te mechanizmy, dawać się nakręcać w dyskusjach, w których do konkluzji nie dojdziemy łatwo a tylko się poszarpiemy i niewiele sensownych rzeczy zbudujemy??? (nie dodałem w zestawieniu do jakich niekonsekwencji czy "się zapomnień" dochodzi w takim nakręcaniu Kol. Blajpios, bo to akurat lepiej Wy jesteście w stanie zobaczyć, Forumowicze, jakkolwiek oczywiście, że po uczciwości po prostu - jest i miejsce na te Blajpiosowe przegięcia w tej wyliczance). Powtarzam, jednym słowem - co nam da takie szarpanie się?
PS. 1) Tak trochę na marginesie akurat w tym momencie, ale jednak to też ważne ogólnie. Hm. Trochę mnie Kol. LucasUSA zbił z tropu z tym J. Urbanem - czemu ma wątpliwości? Ja akurat uważałem go za jedną z jaśniejszych postaci w historii Klubu a jednocześnie szczególnie pozytywnie pamiętam mu jakąś sytuację, o ile wywiad nie przekręcał, nie był sztucznym kreowaniem rzeczywistości, albo tego momentu, niekoniecznie z wywiadu tylko z wydarzenia, nie zapamiętałem opacznie. Niemniej - pamiętam pozytywnie J. Urbanowi, jak mówił, że zanim odszedł do Górnika ostrzegał działaczy Zagłębia, został nawet rok dłużej licząc, że podniosą Zagłębie o klasę wyżej (jakościowo) - i dopiero potem odszedł do Górnika. Ale - to już były czasy, gdy na co dzień już nie byłem w Zagłębiu, może więc jednak było coś takiego, że nawet za jasną gwiazdę go trudno uznać? Choć nie wydaje mi się i nie chciałbym, ale summa summarum nie wiem..
2) Ja bym raczej tak rozróżniał: ikona — gwiazda, gwiazdor lub niech tam, idol. Tak, jak słusznie zauważył Kol. August: do bycia ikoną, to trzeba coś więcej. Może być W. Mazur, A. Jarosik, ewent w takim razie J. Urban, J. Gałeczka na pewno, trener T. Wieczorek itp. Niemniej, jednak nie kasowałbym jako gwiazdy tych, co relatywnie wybijali się w gorszych okresach, co zaświecili krótko i potem gdzieś przeszli ale nie wykazując jakiegoś szczególnie "zagłębiowskiego charakteru na wieki": np. właśnie D. Hošić, M. Lachowski, A. Kubica itp.
Ostatnio edytowano 2011-02-06, 1:29 am przez
Blajpios, łącznie edytowano 1 raz