Jakkolwiek w szczegółach jest sprawa z końcówką gry Dženana Hošića w Zagłębiu - to przede wszystkim radość chciałbym wyrazić z tego głosu, bo jak rozumiem Moderator bez "przymróżenia oka" potwierdzał wpis. Radość - bo cieszy, że ktoś przecież z internacjonałów wyraża przywiązanie do Zagłębia, cieszy się z tego, że był kapitanem Zagłębia i że będzie z dumą przypominał o tym w Bośni, przecież kraju mu bliskim, "swoim kraju". Jakkolwiek by patrzeć - to jest plus dla Zagłębia (przecież w obecnych czasach dołowania marki Zagłębia - tym cenniejszy, że rzadki). To przy okazji właśnie sprawdzian dla M. Adamczyka, jeżeli chodzi o tę szerokość horyzontów, o której nieraz pisałem, jeżeli chodzi o przełamanie mentalnościowej zapyziałości odziedziczonej po poprzednim stylu kształtowania ZIemi Zagłębia Zagłębiowskiej. Jest bowiem interesem Zagłębia, by w ostatnich latach jeden z wybitniejszych zawodników i choć spoza Zagłębia wyraźnie związany z KLubem: takim pozostał, stał się swoistym ambasadorem Zagłębia w swoim Kraju. Jakkolwiek mają się mieć rzeczy, które się wydarzyły w końcówce tej gry - to ta sprawa, jak mi się wydaje, jest nadrzędną...
Dalej - cieszy, że właśnie tak szczerze się wypowiada o przywiązaniu i po prostu, jak widać z faktów: poświadcza je; poświadcza to, co prezentował w swym zaangażowaniu. I cieszę się, że takim chce pozostać i że wspomina tę grę - a powroty dobrze to poświadczają. Ba - w gruncie rzeczy, w Polsce grał tylko na Zagłębiowskiej ziemi, jeżeli jeszcze pójść tropem Zagłębia Wielkiego. Również, jak inni, dziękuję też za te słowa, za wyjaśnienie jego stanowiska, nie tylko dlatego, że broni swojego imienia, do którego ma prawo.
Natomiast, co do samego konfliktu, to sprawa jest wydaje mi się nie do końca rozstrzygnięta. Jakkolwiek - to bardzo dobrze, że piłkarz wyjaśnia sprawę, swoje stanowisko. Nie wydawałoby się to możliwe i prawdopodobne, nikt nawewt nie żądał tego - a on znalazł sposób, choćby przez forum, by swoje przedstawić! Obawiam się, że niektórzy, o których tu wręcz pisano, że byłoby dobrze, by uzupełnili swoim zdaniem wypowiedź M. Adamczyka, jak na razie głusi - choć od strony języka nie jest to przecież dla nich tak trudne, jak Bośniakowi było pisać - to być może nie zdecydują się na to wcale. A Dženan Hošić - znalazł sposób, by się tu ze swoim zdaniem przebić! Co więcej - jego argumenty są sensowne, wnoszą konkrety, logiczne były racje dla prośby o przedłużenie urlopu, o ile pamiętam - zgodne są też z tym, co wtedy pisano. Za to też szacunek. Pomimo to jednak - w moim odczuciu jednak jest za mało wciąż danych, by rozstrzygnąć, kto ma rację w tym konflikcie. Tu - jednak bym się wstrzymał. Trudno do końca wejść we wszystkie szczegóły, my nie znamy dokładnie (przynajmniej ja) relacji, które między byłymi właścicielami a piłkarzem a obecnym zarządem panowały i panują. Nie można zapomnieć tylko dlatego, że uczynił to wcześniej: że swoje racje także mające jakąś sensowność przedstawiał i M. Adamczyk. Tak więc -by rozstrzygnąć, trzeba by mieć więcej danych, teraz zresztą może "nie wytrzyma" obecny Prezes i swoje też przedstawi, jakkolwiek nie wiem, czy i wtedy będzie już dość danych, by podjąć ostateczną opinię. To w tej sprawie. Jak zaś pisałem wyżej - nie powinna natomiast ona przekreślać i tych lat zaangażowania, gdy Bośniak grał dla Zagłębia - i z kapitańskim zaangażowaniem!; nie powinna ona też przesłaniać szacunku za obecny głos - i tego, że należy się starać, by właśnie z dobrym wspomnieniem i jako "Ambasador Zagłębia" pozostał ten człowiek w przyjaznych relacjach z Zagłębiem.
Na koniec zaś tego fragmentu poświęconego byłemu graczowi Zagłębia - już trochę żartobliwie, trochę dla dobrego humoru, dla poprawienia nam pogody ducha - a i może, jeżeli trzeba, dla uspokojenia piłkarza!

Szanowny Panie Dženan Hošić!!! Jak pisałem - mam i szacunek za podjęty trud przebicia się tu ze swoją relacją. Tymczasem Pan jakby się krępuje. No więc, nie ma powodu

Ja przecież na pewno wcześniej zacząłem z tym polskim językiem - a też czasem muszę się przebijać, by zrozumiano te moje wpisy!

Ba! Napiszę więcej - nie ma obaw, Dženanie Hošiciu! Pański wspis - na pewno wszyscy tu czytający i piszący zrozumieli. Jest dobrze, jakkolwiek coś by można poprawniej napisać: zrozumieli - i dobrze przyjęli!

Pozdrawiam!
Teraz jednak - napiszę coś, z czym wchodziłem na Forum, nic jeszcze nie wiedząc o wejściu D. Hošića pod oficjalnymi danymi na Forum (jedynie jak zobaczyłem, kto ostatnio się rejestrował, zacząłem podejrzewać) Po prostu - wchodziłem po przeczytaniu II i III części wywiadu Prezesa, by wyrazić trochę swoich opinii, które zresztą jak okazuje się - korespondują z niektórymi rzeczami już tu przy okazji Bośniaka napisanymi.
Mianowicie - tak jak pisałem po pierwszej części, nadal się cieszę i nadal zwracam uwagę, że jednak pewne pozytywy następują w Zagłębiu i wydaje się, że niektóre sprawy stawiane są na nogach. Wiadomo zaś - wszystko musi iść stopniowo a im mniej kasy, tym dłużej mogą trwać pewne sprawy. Czyli - pozytywy trwają. Podobało mi się parę rzeczy, jednoznacznie, jak wskazanie, że musi być stopniowy rozwój, że nie można załatwiać transferów tylko idąc po znajomościach, bardzo zgrabnie zostało powiedziane o możliwościach awansu - albo i braku awansu; i co po awansie być może a co, gdy nie będzie promocji; już któryś raz przypomniane, że ci nowi muszą być zdolni do walki, skoro podejmowali warunki pomimo takiej straty... Tak więc, jest "dość trochę" pozytywów.
Niestety jednak - w moim odczuciu, to w drugiej i trzeciej części wyraźniej wyszło to, co może być powodem obaw. Mianowicie - pytanie o skalę siły do przekroczenia ograniczeń i bagażu mentalności przeszłości, o odwagę widzenia nowego, posiadania wizji. Jakkolwiek - podtrzymuję, że jest jakaś zdolność do przekroczenia tych ograniczeń: to jednak dzisiaj bardziej obawiam się, że może nie być wystarczająca. Niestety. Marketing. Dobry pomysł ze specjalistami do transferów, będą mieć prowizje itd. Tak jak pisał Kol. August. Dobry - o ile. O ile nie będzie ona od Klubu. Tak. Tyle, że obawa jest, że tak będzie - a nawet jeżeli nie wprost, to jednak: będzie negocjowany o tyle wyższy kontrakt. Niemniej - mimo wszystko - stwarza to szansę rozwoju. Niemniej - przede wszystkim trochę i pływania. Może z braku pieniędzy - a może jednak z trwania w perpektywie przeszłości? Najpierw - odcina się od pojęcia marketing. Tłumaczy, dlaczego nie ucieka się do szeroko pojętej wizji marketingu. Być może nawet "w duchu" mówi sobie po tym zgrabnym odejściu: "uff"; tyle, że za chwilę, jak odetchnie: samemu mówi o "firmie marketingowej", jakby w szerokim znaczeniu. Czyżby znak, że po prostu trzeba się pogodzić, że będzie to firma sama w sobie o nie za szerokich perspektywach?
A dalej - zdolność jednak wyrwania się z "układów"? Dalej: A wizja Akademii piłkarskiej? Jaka jest, jak dalece budowanie szerokiego zaplecza w ten sposób? Przechwytywanie "na korzyść Klubu" byłych sław? Ojj, mocno stawiam sobie pytanie - a jakie są szanse, by dotarło do niego i opowiedział się: po stronie mocno rozwojowej, także od strony propagandowej, że nowy stadion, to na Nowe Zagłębie, Wielkie Zagłębie, na to tysiąclecie, więc naprawdę trzeba lokalizacji nie z myślą o tym, by zza Brynicy mieli najlepiej, tylko by wygodnie było Zagłębiakom? Dalej - współpraca z regionem, Klub Regionu? W ogóle - Zagłębie Wielkie? Współpraca z kibicami - ustawienie relacji mądrze, by Prezes nie był zakładnikiem publiczności - ale jednak przybliżając się do wizji "społeczności"? A Stowarzyszenie Kibiców. Tak więc - trochę jednak poważnych, bardzo poważnych pytań, pozostaje. To tak, jak nieraz pisałem, o różnych drogach dla Zagłębia: mądre zgórnośląszczenie, głupie, ale najbardziej prawdopodobne, bo inercyjne - albo mądry rozwój wielkiego prawdziwego rozwoju. Pisałem - nawet protesty, ale niewystarczająco przemyślane i realizowane: są udziałem w głupiem zgórnośląszczaniu. Tu podobnie - nawet jeżeli są te pozytywy, które są, ale jeżeli bez tej szerokości spojrzenia, jaka jest konieczna - i bez faktycznego na miarę potrzeb przełomu w odrzuceniu dziedzictwa ciasnoty: to jest to za mało. Dlatego napisałem, że podtrzymuję zdanie, pozytywy są. Niemniej jednak - pytanie jest, czy dość tego przełomu?