przez Blajpios 2009-09-14, 1:53 pm
Cóż, nie mam "świeżych wiadomości prosto spod szatni", niemniej już coraz jaśniej potwierdzają się dane o konflikcie. Jeżeli jednak by się okazywało, że to są te konflikty trener - zawodnicy... Nie za dobrze... Czy to po prostu nie byłoby wtedy, że "szatnia chce rządzić". Ostrożnie piszę, bo bynajmniej też nie wiem, czy rzeczywiście w jakiejś mierze nie należy stawać po stronie zawodników, w jakichś konkretnych sprawach, gdzie trener poszedł za daleko... Niemniej, co do zasady głównej - to naprawdę wątpliwe, czy należy stawać w tej sytuacji po stronie zawodników. Czy przeszłość naprawdę nie nauczyła niczego? To już było i w Zagłębiu: zawodnicy rządzili, kupowali, nie mieli ochoty awansować, od wielu już lat zupełnie nieźle się powodziło tym zawodnikom... Czy to aby nie szatnia korkuje atmosferę w tym zespole? Zawodnicy wydobywają się z Zagłębia - i jakoś strzelają bramki w innych zespołach. W tym zespole - nie mogli. Jeżeli zawodnicy grają na pokazanie, kto tu rządzi i trener nam nie podskoczy - to nie wiem, czy aby najlepsze, co kibice mogą zrobić, to poprzeć zawodników. Piszę "nie wiem", bo jak zaznaczyłem - nie mam danych "spod szatni". Nie wiem, czy Pierścionkowi gdy puściły nerwy, o czym pisze Kol.django, to nie było to aż takie, że po ludzku powininen przeprosić. Z drugiej strony - jednak nie wygląda na to, że Pierścionek chciał tylko być zamordystą, jeżeli chadza na jakieś kręgle z nimi, co nawet niektórzy tu mu zarzucali. Tylko, że może oni chcą zupełnie czegoś innego, za "przyjacielskie relacje" rozumieją, że trener robi tak, żeby nie za bardzo się zmęczyli. K. Tochel wg tego, co mówił, już raz poszedł tą drogą i doszedł aż do... słuchania od zawodników, o ile dobrze ten wywiad pamiętam, ile do jakiego meczu ma się dorzucić. Zgoda, to byli inni zawodnicy - czy dokładnie wszyscy, nie ma tych kilku, co wystarczy, by przez te parę lat "przenieśli ducha drużyny"? Zaznaczam, to hipoteza, bo nie mam danych z szatni - a to zbyt poważna sprawa, by nie zaznaczyć, że to hipoteza. Niemniej - jakoś też tak pasuje i ona jako całkiem poważna...
No i kwestia alternatywy... Jednak - za Pierścionka wszyscy podkreślają styl. Co to za alternatywa, Dworczyk, Białek? Czy to raczej nie zapomniana historia, przeszłość, "polska myśl szkoleniowa z połowy XX wieku"? Cóż, wracając jeszcze do pretensji piłkarzy: to także i w tym aspekcie, wydają się one być co najmniej dyskusyjne ale tak po prawdzie: nie do poparcia... Żale K. Myśliwego, że każdy mecz w innym składzie, że nie jest w pierwszej drużynie... Coś za bardzo mi przypominają A. Jarosika strzelającego focha K. Górskiemu, że "teraz, to on nie wchodzi". Przy czym, Jarosika, to rzeczywiście mi żal, bo to wielkiej klasy piłkarz - osiągnął naprawdę międzynarowy poziom a nie brylowanie w trzecioligowej drużynie plus oblane testy, gdy próbował dostać się do drugiej ligii... Niemniej, tak Jarosik, którego szkoda, jak i Myśliwy - śpiewali na melodię, która już dawno w Europie nie była grana. Jak na świecie w latach siedemdziesiątych już się kończyła mentalność "pierwszej jedenastki, którą się zmienia niemal tylko po kontuzji" - tak i teraz nie jest czymś nienormalnym granie różnymi zawodnikami, dopasowanymi do różnych sytuacji, pozwalającymi grać także i częste mecze (liga i puchar) bez zadyszki... No, ale może panowie piłkarze wolą "stare układy", "stare dobre Zagłębie, gdy było w miarę wygodnie"? Tylko, że między innymi poszło to w tym kierunku, że Włosi płacili, można było kibicom opowiadać, jak to walczą - a bynajmniej nie chciało się awansować klasę wyżej, bo i u buków można było dzięki temu dorobić a wciąż "awans nie wychodził" i dalej można było bezpiecznie "brylować w bajorku". Tak więc, bądźmy ostrożni z tworzeniem sytuacji, w których może to pójść w tym samym kierunku...
Zgoda. To wszystko hipotezy. To, co piszę - zakłada się na jednym wielkim założeniu. Że Pierścionek ma to nowoczesne wykształcenie, ma ambicje i taką wizję, już pewne umiejętności trenerskie, które dają podstawy do oczekiwań, że amitne cele mu wyjdą. To jest - założenie - i bynajmniej pewności nie ma. Warto jednak na poważnie się zastanowić. Fakt też - może rzeczywiście się zagalopował - i nawet powinien przeprosić. Czy jednak naprawdę kontrpropozycją do tego ma być możliwość, że dalej trwać będą "rządy szatni", robotę, za którą K.Szatan płaci niemałe pieniądze - będą wykonywać, jak im się podoba i by się nie zmęczyć? Zadajcie sobie pytanie. Weźcie pod uwagę - te pierwsze 10 minut, o których sam trener przeciwnika mówił, że była to gra, w której się po prostu gubili. To jest gra, którą ustawił Pierścionek, to był zespół, który prowadził. Czy potem zaś nie stało się tak - że zaczęła rządzić szatnia? Naprawdę wolicie poprzeć tę szatnię? Tu jest chyba rozgrywka o horyzonty, mentalność, o to na czym zależy piłkarzom. W tym czasie o złoto walczyli zawodowcy siatkarze. Jakie zawodowstwo pokazali zagłębiowscy piłkarze w tym samym czasie? Cóż, jeżeli ma być rzeczywiście dobrym trenerem Pierścionek, to ten kryzys też musi umieć przeskoczyć, musi umieć rozbroić tę minę, odblokować zakorkowanie, trafić do paru ludzi. Niemniej, jeżeli by było też paru, co na siłę tworzą ten korek, blokują możliwości dotarcia, od wewnątrz walczą tylko o wygodne stare układy, podczas których i w bambuko robili kibiców - to bardzo śmieszne by było, gdyby właśnie ich kibice poparli...