Wkleiłem qw tym miejscu, bo chociaż Panowie Szatan i Hytry przede wszystkim podsumowują zakończony sezon, to jest informacja, że Marek ma jakieś zagraniczne oferty. I zdaje się, że na kasie z ewentualnego transferu chłopcy będą budować budżet klubu.
Piłkarze Zagłębia Sosnowiec zajęli ostatnie miejsce w tabeli i nie uniknęli podwójnej degradacji w związku z aferę korupcyjną. Działacze już nieco wcześniej pogodzili się z tą lokatą w tabeli, ale jeszcze się łudzili, że może losy karnej degradacji da się zmienić. Krzysztof Szatan, właściciel klubu, oraz prezes spółki Paweł Hytry po zjeździe Polskiego Związku Piłki Nożnej już nieco ochłonęli i teraz się zastanawiają jak najszybciej powrócić na godne miejsce w hierarchii piłkarskiej.
W ciągu sezonu nie miał pan ochoty powiedzieć sobie: co ja tutaj robię? A może pan żałuje decyzji o zakupie akcji spółki?
Krzysztof Szatan: - Żadne przeciwności losu nie są mi straszne. Wyniki były takie jakie były, ale nie miałem chwili zwątpienia. Inwestowałem w spółkę, inwestuję i będę inwestował. Klubowi nie grozi zapaść i to mogę ze swej strony zapewnić kibicom, którzy z nami byli na dobre i złe.
Paweł HYTRY: - Pewnie gdyby nie Krzysztof Szatan, Zagłębie byłoby teraz przedstawicielem piłki amatorskiej, bo włoska spółka - wcześniejszy właściciel - na pewno przestałaby inwestować w zespół. Może jej przedstawiciele już wcześniej wiedzieli albo domyślali się tego, co w klubie się dzieje. To jednak tylko moje przypuszczenia, nie mające żadnego potwierdzenia w rzeczywistości. Na szczęście znalazł się jeden fanatyk i Zagłębie, klub z tradycjami, istnieje.
Nie mieliście panowie żadnego doświadczenia w działalności sportowej na tak wysokim szczeblu. Co was zaskoczyło?
K. S.: - Zdecydowanie polityka najwyższych władz piłkarskich i jestem nią rozczarowany. Mnie i moich współpracowników postrzegano jako tych, którzy byli umoczeni w aferę korupcyjną. A my w tym czasie, co najwyżej, byliśmy kibicami tej drużyny. Gdy pojawialiśmy się gdziekolwiek lub szukaliśmy wyjaśnień zawsze napotykaliśmy na opór środowiska.
P. H.:- Wizerunek Zagłębia został mocno nadszarpnięty z powodu ludzi działających w przeszłości. Trudno działać w środowisku piłkarskim z „wyrokiem” - przecież my nie jesteśmy uwikłani w aferę korupcyjną, ani też nie szukamy żadnych układów i koterii. Może i stąd do nas się pochodzi z rezerwą. Ten sezon dowiódł, że mimo klopotów wyszliśmy obronną ręką z wielu trudnych spraw. Owszem, nie udało się nam utrzymać, ale to już inna historia.
Co was nie zabiło, to może was wzmocniło...
K. S.: - Tak, to prawda. Ale chciałbym jeszcze powrócić do kwestii korupcji, by ją zamknąć raz na zawsze. W piłce są działacze i zawodnicy, którzy byli uwikłani w ten proceder i im do tej pory włos nie spadł z głowy. Nas od razu ukarano degradacją oraz punktami ujemnymi. Gdy się przekonano, że sportowo nie stanowimy zagrożenia, wówczas punkty przywrócono. Teraz w nowym sezonie wystartujemy z czterema ujemnymi punktami. Gdzie tu logika? Czy wszystkie kluby traktowane są tą samą miarką?
P. H.: - Zagłębie traktowane było jako brzydkie, niechciane kaczątko. Nie wiem, skąd się to bierze. Mogę tylko snuć przypuszczenia. Nie chciałbym nad tym wątkiem dalej się rozwodzić.
Zostawmy korupcję na boku. Zajmijmy się sprawami sportowymi. Zmiany na stanowisku trenerskim drużynie nic a nic nie pomogły.
K. S.: - Były one niezbędne skoro drużyna przegrywała i widoku na poprawę nie było. Nie myśmy sprowadzali Jerzego Kowalika, lecz poprzedni prezes Leszek Baczyński. Do niego mamy pretensję za jego politykę kadrową. Sprowadził zawodników, którzy nie gwarantowali wysokiego poziomu. Zaciąg „krakowski” na pewno się nie sprawdził, a kosztował duże pieniądze. Po wygranym spotkaniu z Jagiellonią trener przed następnym meczem dokonał istotnych zmian w składzie. Trudno to było wytłumaczyć.
P. H.: - Trener Romuald Szukiełowicz może i ma charyzmę, ale i on jest na inne czasy. Wprowadził niesłychaną dyscyplinę, z którą nie wszystkim było po drodze. Andrzej Orzeszek stworzył fajny zespół Młodej Ekstraklasy i mieliśmy prawo oczekiwać od niego podobnej roboty z zespołem pierwszoligowym. Nadal uważam go za zdolnego szkoleniowca i pewnie będzie odnosił sukcesy. Nie potrafię powiedzieć, czy odejdzie z klubu, ale mamy dla niego ofertę. Czy ją przyjmie, to czas pokaże.
K. S.: Między trenerem Orzeszkiem i zawodnikami nie było do końca porozumienia i to zdecydowało o zaangażowaniu nowego szkoleniowca.
P. H.: - Chwała Andrzejowie Orzeszkowi, że udzielił niezbędnej licencji, bo mielibyśmy kłopot.
A kto wymyślił trenera Piotra Pierścionka?
K. S.: - A czy ma pana jakieś uwagi do jego pracy? Uznaliśmy, że oddajemy zespół młodemu szkoleniowcowi z myślą o przyszłości i daliśmy mu wolną rękę. W swojej pracy dowiódł, że warto stawiać na młodych i chyba się na nich nie zawiódł. Z meczu na mecz drużyna grała coraz lepiej i to jest jego zasługa. A to, że młokosy przegrywali, to już inna historia. Te porażki jednak mniej bolały.
P. H.: - W szatni doszło do porozumienia, a to przecież jest niesłychanie ważne.
Czy trener Pierścionek może się już czuć zaangażowany na nowy sezon?
K. S.: - Zdecydowanie tak! Na tę chwilę nie wyobrażam sobie, by drużynę prowadził ktoś inny.
P. H.: - Uzgodniliśmy już szczegóły przygotowań do nowego sezonu i trener przedstawił kilka propozycji wzmocnień zespołu.
Jakim budżetem musi dysponować spółka, by zespół dobrze funkcjonował w drugiej, zreformowanej lidze?
K. S.: - 2,5 mln złotych to niezbędna kwota. Aby jednak zespół mógł walczyć o awans do klasy wyższej, wówczas potrzeba minimum o pół miliona więcej.
P. H.: - Na tę chwilę staramy się stworzyć budżet optymalny, ale jeszcze go nie mamy. Adrian Marek, młody, zdolny obrońca, właśnie otrzymał dwie atrakcyjne zagraniczne oferty i pieniądze z tego transferu mocno wzmocnią naszą kasę (pod warunkiem, że do niego dojdzie). Adrian ma kilka propozycji i pewnie będzie chciał wybrać tę optymalną dla siebie.
Najprzyjemniejsza chwila w poprzednim sezonie?
K. S.: - Gra naszej młodzieży mocno mnie podbudowała i zapewniam - o żadnym krachu nie może być mowy.
P. H.: - Mnie ucieszyło zwycięstwo nad Legią. Dla takich chwil warto pracować klubie.
http://ligapolska.eu/index.php?plik=wst ... ie+ma+mowy!

