przez PaprykarZ19 2007-06-04, 3:23 pm
Na meczu byłem z kumplem i dziewczyną.. Zaczęło się niezbyt miło, bo od bójki jakichś najebanych kolesi z facetami, którzy byli z dzieckiem i mieli parasol. dobrze, że udało się sytuację załagodzić...
Boisko było fatalne zwłaszcza w pierwszej połowie, różne dziwne rzeczy mogły się przez to wydarzyć, na szczęście udało się nie popełnić błędu..
Powiem, że w pierwszej części gra była na poziomie ekstraklasy z naszej strony. Podobało mi się to jak gnietliśmy Jagę. Bardzo mi się podobał Piątkowski na prawej stronie, Dawid na lewej też nie gorzej. Było kilka sytuacji, w których zabrakło nam troszeczkę (tylko odrobinkę) szczęścia i piłka wylądowałaby w bramce, ale kurcze nie chciało wpaść..
W drugiej częście podobnie, ale Jaga wyprowadziła kontrę, strzeliła i z naszych uszło zupełnie powietrze..Stanęli, wiedziałem już, że tego meczu chyba nie wygramy, tym bardziej, że jak pierwsi tracimy bramkę to chyba nigdy w tym sezonie nie wygraliśmy później meczu... : ( Jaga do końca mądrze kontrolowała mecz, przetrzymywała piłkę, rozbijała nasze ataki co w takich warunkach nie było trudne. Wejście Bednara i Pacha nic nie wniosło do gry zespołu, powiedziałbym, że nawet nas osłabiło... Ale Sławek to nie jest skrzydłowy tylko rozgrywający, a Władek zupełnie nie ma koncepcji w ataku, zero kreatywności..
Podsumowując, był to typowy mecz do jednej bramki, którą powinniśmy strzelić w pierwszej połowie, a konkretnie Marcin Folc, zabrakło tego szczęścia.. Gdyby to wpadło wygralibyśmy, jestem pewien. Cóż tak to bywa gdy się nie wykorzystuje sytuacji.. Sędzia mi trochę nerwów napsuł, nie mówię, że wypatrzył wynik spotkania, ale w boiskowych przepychankach gwizdał dla Jagi, a dla nas już nie zawsze... Czy Skrzypek był faulowany w polu karnym nie wiem więc się nie wypowiadam...
Dobry mecz oczywiście Borisa, choć nie miał dużo pracy.Arek Kłoda ciągnął na prawej ile się dało, choć przy bramce chyba trochę zawinił,ale zdaża się. Marek z Hosiciem chyba żadnych wielkich błędów nie popełnili. Piątek w pierwszej połowie szalał na prawym skrzydle i łądnie dośrodkowywał. Marcin Folc walczył bardzo, dużo biegał, podobała mi sie jego gra. Ogólnie całą drużyna zagrała niezły meczyk, szczególnie w pierwszej połowie, jeden błąd, gapiostwo zaważyło na końcowym wyniku.. A pod górkę gra nam się strasznie ciężko i po stracie bramki widać było, że psychicznie się podłamali. Bóg dał nam awans, choć nie do końca nam się on należał,ale nie roztrząsajmy tego!
Kibice dopisali na prawdę, spisaliśmy się na 6+ za to że w taką pogodę w takiej liczbie się stawiliśmy. Z dopingiem już różnie to było, w pierwszej połowie nawet nieźle,były lepsze i gorsze momenty. Za to po stracie gola wszyscy się podłamali i już było słąbiutko.. Stałem gdzieś dwa sektory od młyn w stronę zegara i nie było zupełnie słychać co mamy śpiewać! Wytęrzałem słuch jak mogłem i nie mogłem. To nagłośnienie nie pomogło za bardzo.. Ludzie w koło też nie wiem co robili, nawet moja luba podśpiewywała, a chłopy stały i się patrzyli na nią.. : |
Drużyna z takim budżetem i tymi piłkarzami powinna się prezentować o wiele lepiej i zdobyć dużo więcej punktów, ale już nie pora na takie dywagacje... Cieszmy się choć nie jest to awans z 2miejsca(jeżeli nam tego nie zabiorą), po wygranym meczu i pozostaje niedosyt. Osobiście trochę dziwnie się czuję, choć oczywiście wielka radość w moim sercu, a wczoraj na Ludowym łzy szczęścia miałem w oczach : )