OKO W OKO Z WROGIEM

przez **loonger81** 2005-06-26, 1:45 am

o spotkaniach z (L)egią, Bielskiem, Olimpią i Śląskiem nie będę nic pisał bo chyba każdy domyśla się jak się kończyły takie spotkania-%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%% i jeszcze raz%:D:D:D

ładnych kilka lat do tyłu (ok. 9) postanowiliśmy z kumplami z podwórka zorganizować sobie sami wakacje. były to w sumie nasze pierwsze tak długie wakacje spędzone zdala od domu i wszelkiego rodzaju opiekunów-cały miesiąc obcowaliśmy z alkoholem:D:D:D.
wybraliśmy się pod namioty na Przeczyce. zaraz na drugi dzień obok naszych namiotów pojawiły się kolejne 3. właścicielami okazali się kolesie rodem z Tychów i jednocześnie kibole tamtejszego gks-u. byli trochę starsi od nas i wtedy bardziej kumaci. zaplanowali sobie tygodniowy wypad ale szybko postanowili go sobie przedłużyć i cały miech wspólnie melanżowaliśmy a przyśpiewkom "Zagłębie i tychy, tychy i Zagłebie..." nie było końca. większość czasu po za plażą spędzaliśmy w Concordzie-tamtejsza knajpa z dyskotęką...cholera wie co. oczywiście nie podobało się to miejscowym którzy jednemu gościowi z Tychów dojebali-no i zaczęła się mała wojna której końcem był wjazd tyskich z kosami do knajpy. nic się wtedy nie stało po za wybitą szybą i kosami powbijanymi w blaty stołów.

przez **loonger81** 2005-06-26, 1:55 am

kolejny raz spotkałem tyskich jakieś półtora roku temu w zimę. pracowałem wtedy w Carrefour Katowice. idąc z przystanku do pracy pod wiaduktem między Ikeą a Carrefourem usłyszałem tyskie przyśpiewki, z którymi wylansowało się 3 młodych typków. szybko wyciągnąłem na wierzch szalik spod kurtały i momentalnie ich wryło, umilkli i spuścili wzrok w dół. po chwili słychać było ich zdziwienie..."widziałeś?"

przez **loonger81** 2005-06-26, 2:04 am

kiedyś miałem dziewczynę z Zabrza i namiętnie do niej jeździłem-może się komuś nie spodobać, ale serce nie sługa:). najczęściej spotykaliśmy się w weekendy co wiązało się z wkalkulowanym spotkaniem ekip ruchu i górnika-autobus do Zabrza jeździł przez Chorzów i Rudę Śl. w przeciągu godziny wsiadali i wysiadali najpierw kurewscy a później żabole. oczywiście w obu przypadkach wesoły autobus, tylko w hanysowskim wykonaniu dziwnie to wyglądało :roll:

przez **loonger81** 2005-06-26, 2:15 am

kiedyś z tą samą dziewczyną wybraliśmy się do Rudy Śl. na urodziny jej kuzynki. kiedy weszliśmy do jej pokoju na przeciwległej ścianie wisiał szalik ruchu. gdyby to nie była kuzynka mojej dziewczyny miałbym ten szalik u siebie-albo już nie:D zaraz po nas pojawił się chłopak kuzynki który był poprostu niebieskim. odrazu zapytał skąd jestem i jaki klub odpowiedziałem jak jest, że Będzin, że Zagłebie Sosnowiec. Przyznał że chociaż nie lubi Zagłębia to szanuje nas, Zagłebiaków za wiarę. oczywiście jedna wielka libacja:D:D:D powyzywaliśmy jeszcze jednego kolesia który również pokazał się na tej imprezce-żabol:)
tak czy siak wyjechałem z Rudy z szalikiem bo chłopak kuzynki dał mi skrojony szalik Zagłebia, w którym do dziś śmigam na meczyki:)

przez **loonger81** 2005-06-26, 2:24 am

miałem również okazję być na dniach Rudy Śl.-powód opisany w powyższych dwóch postach:)
czekając już z dziewczyną na autobus do domu zaczął się konkretny dym żaboli i chorzowskich. wszyscy o odpowiednich gabarytach. obie dobre ekipy po około 40 typa w samym centrum miasta. i powiem szczerze że gdyby nie dziewczyna to napewno bym oberwał, a tak skończyło się tylko na strachu...

przez **loonger81** 2005-06-26, 2:30 am

zeszłe wakacje spędziłem z dziewczyną w Kołobrzegu. często zaliczaliśmy wypad na dicho-Kazamaty. podczas jednega takiego wypadu, do loży dosiadło się 4 typów, którzy ręce mieli jak ja udo:) spytali sie skąd jesteśmy bo oni nie stąd oprócz jednego. po wstępnej gadce okazalo się że trzech z nich to kolejorz, a czwarty to kotwica kołobrzeg. później wspólne melanże i nawet wypad na mecz kotwicy z turem turek również zakrapiany:D:D:D

przez **loonger81** 2005-06-26, 2:40 am

z racji tego że studiuję w Częstochowie, mam kontakt z kolesiami z rakowa, włókniarza a nawet widzewa, radomiaka, bełchatowa, gieksy, ruchu, górnika, tychów, piasta, bytomia, piotrcovii, opoczna i radomska. jedna wielka mieszanka wybuchowa a jednak jest OK-nikt do nikogo nic nie ma, nawet widzew z bełchatowem spoko:) i tu znowu..wspólne melanże w Grocie (pub studencki/24 h:D:D:D) albo gdzieś na ławeczce%%%%%%%%%%:D:D:D

przez **loonger81** 2005-06-26, 2:46 am

na mecz z ruchem w Sosnowcu umówiłem się z kumplami na patelni dużo wcześniej z wiadomych względów-%%%%%%%%:D
wychodząc z przejścia już na samej patelni przywitało mnie kilku kolesi (może 6 typa) w szalikach pogoni szczecin! wszyscy podchmieleni zbierali na wjazd na stadion-oni chyba też przespali ostatnie 10 lat :wink:

przez **PTAQ84** 2005-06-26, 9:06 am

Czy nie można tego napisać w jednym poście :roll: :?:

przez **Kamil^** 2005-06-26, 9:07 am

loonger81 a nie mogłeś tego wszystkiego napisać w jednym poście albo dwóch ? :?

przez **loonger81** 2005-06-26, 11:17 am

Ptaq84 i Kamil-właśnie o to chodzi że nie:/ cały czas wyskakiwał mi komunikat że wystąpił błąd i tyle-jeśli Wam to przeszkadza to wielkie sorry, ale złośliwość rzeczy martwych. pozdro

przez **asdf** 2005-06-26, 1:23 pm

Z przyjemnych to z chlopakami z Wroclawia za czasow gdzie nie wiadomo jeszcze bylo o wzajemnym szacunku czy jako takiej sympatii. Nad morzem, pol nocy przegralem z nimi w "michaly" ale ze piwo lalo sie strumieniami w koncu zaczeli z nami wygrywac i sobie poszlismy. Z chlopakami z Wisly z Olkusza tez sporo wodki poszlo, wzajemne wizyty i re-wizyty w Sosnowcu, Olkuszu i Krakowie. Bylem z nimi nawet na piszej pielgrzymce do Krk, kiedys chcieli mnie po pijaku zaciagnac na mecz Wisly ale opor byl stanowczy, skonczylo sie na paru siniakach.
Z nieprzyjemnych to Cracovia przyjechala sobie w 2 autka przed wyjazdem na ktory szykowalem sie na hokej (wtedy co latal po Sosnowcu helikopter i rozganiali wszelkie nasze zorganizowane grupki, 98 bodajze) i buszowali sobie w okolicach centrum. Stracilem i szalik i zaliczylem kopy. W Niechorzu, lat temu kilka poznalem chlopakow z Lecha, mlodziez a gabaryty mieli iscie pudzianowe. Dzien w dzien dyskoteki wspolne, paru sledzi z pewnoscia nie mile bedzie nas wspominac :wink: ale najwieksza beka byla jak szlismy waska uliczka, ja w koszulce Zaglebia, od nich dwoch w Lecha i przykukalo nas 3-4 Legionistwo, zobaczyli mnie i chcieli sie przywitac a za chwile wylonil sie Lech i chlopaki w tyl zwrot. Do dzisiaj nie moge w to uwierzyc ze 'pogonilem" Legie :D ostatnia opowiesc to dla mnie hit sezonu. Na dyskotece w nadmorskiej miejscowosci bylem z jednym znajomkiem od nas i wyraznie wyrozniala sie grupka ~~15 kolesi. Znajomek: "Legia, dawaj idziemy z nimi bawic" ja: "ok ale wpierw dedykacja dla Legii od Zaglebia i jakas wodka na stol" Powiem tylko tyle, ze jak dj zapodal nasza dedykacje osiagnalem rekord na setke zwiewajac z dyskoteki przed.....Widzewem. Msciwe chlopaki bo gonili nas troche. Brr

przez **maćko** 2005-06-27, 10:41 pm

Sylwester, chyba 99. Jak zwykle zero pomysłu na spędzenie ostatniej nocy w roku więc dosłownie w ostatniej chwili z dwoma kolegami postanowiliśmy że jedziemy do Bielska. Plan był prosty - melanż w pociągu, impreza w Bielsku pod chmurką, melanż w pociągu, autobus do domu i tyle. Jako że był to okres, w którym niewątpliwą popularnością cieszyły się klubowe kominiarki, to i każdy z nas zabrał ze sobą taki gadżet - zawsze to łatwiej nawiązać jakieś kontakty w przyjaznym dla Zagłębia mieście.
Tak wiec meldujemy się na dworcu w Katowicach, pociąg do BB już stoi… tylko kur.wa jakoś pusto - chyba będziemy jedynymi pasażerami.Za to dwa perony dalej w chu.j ludzi a pani z PKP zapowiada pociąg do Krakowa. Moment zastanowienia, szybka wymiana biletów i po chwili odjeżdżamy w stronę odwrotną niż planowaliśmy. W pociągu bardzo wesoło, sama młodzież, wszyscy coś palą/pija albo i jedno i drugie. My w tym okresie gustowaliśmy w mało wykwintnych alkoholach, więc raczymy się śliwkową, wiśniową i czymś tam jeszcze. Po kilku nalewkach okazuje się, że wagon obok naszego zajmuje mieszanka Ruchu i GKS-u. Piją razem, razem śpiewają - chyba zrobili sobie sylwestrowy rozejm. Jako, że moim kumplom alkohol dodaje sporo fantazji i proporcjonalnie odbiera rozumu nie trzeba było długo czekać jak w kominiarkach na twarzach wpadają do hanysów. Ja chcąc nie chcąc razem z nimi…

przez **maćko** 2005-06-27, 10:45 pm

W pierwszej chwili totalne zaskoczenie a potem normalnie, czyli pięści, buty itp. Szło nam całkiem nieźle, bo wiadomo w pociągu jest wąsko i więcej jak 3 na 3 to się nie da, no i umówmy się, to nie byli żadni psychofani czy jakaś inna ich elita. Po minucie może dwóch wszyscy są już zmęczeni, więc jak to zwykle zaczynają się gadki…i ostatecznie my także przystępujemy do sylwestrowej koalicji. Wspólne okrzyki Polska i takie tam podobne, co dziś w kontekście oberschisse(?) troszkę dziwi.
Szybko okazało się ze raczej na krótko ta koalicja, bo już na peronie w Kraku znowu zaczęła się jazda, ale patrol milicji i sokistów wszystko uspokoił. Chyba dobrze dla nas, bo na otwartej przestrzeni łatwo wzięliby nas w kółeczko…
No nic idziemy na Rynek. Na Floriańskiej pod kebabami podbija do mnie typek. Gabaryty raczej spore, fryzura-krótko z przodu długo z tyłu a w ręce hmm… hełm, w jakim w czasie wojny biegali wyznawcy Adolfa H.
- Lubisz Tychy?
-że co?
-Lubisz Tychy czy nie lubisz?!!!
k***a, o co mu chodzi, ale że po alko robię się raczej prawdomówny, więc:
- no nie za bardzo…
-To dobrze ja też ich k***a nie lubię.
Okazało się ze koleś jest z Rybnika, że jest za Górnikiem, że niedawno wyskoczył z kryminału. Do Krakowa przyjechał ze swoimi ziomkami, ale się zgubił i ktoś tam z Tychów mu dojebał, a ten hełm to "znalazł" gdzieś koło dworca. Przykleił się do nas i latał z nami pół nocy, a mój kumpel, który w tamtych czasach uważał się za faszystę strasznie podkręcił się tym hełmem i tylko patrzył jakby go zajebać.

przez **maćko** 2005-06-27, 10:47 pm

Na rynku fajna impreza, ludzi full, ktoś tam gra na scenie. Nagle patrzymy a tu idzie sobie jakiś małolat (może z 12 lat) w szaliku i czapce naszego Zagłębia. Tyle, że szedł w obstawie rodziców. Kumpel jak go zobaczył to stwierdził, że nie może być gorszy, więc kominiarka na głowe i śmiga sobie po Rynku. Nie długo trzeba było czekać, aby znaleźli się chętni wytłumaczyć mu, że tak to nie wypada. Dostał strzała i zaliczył glebę. Wydaje mi się, że to pewnie Wisła była a jego wzięli za Sandecję. Śpiesząc mu z odsieczą straciłem kiełbaskę, po która wcześniej stałem chyba z 40 min. Musiałem być nieźle głodny skoro pamiętam to do dziś :) . Ten chłopak z Górnika tez się z nami postawił, ale i tak mieliśmy go już dosyć i zaraz zgubiliśmy go gdzieś w tłumie.
W drodze powrotnej znowu spotkaliśmy "znajomych" z Katowic, ale tym razem już wspólnie pogoniliśmy jakiś typów pod krakowskim dworcem. Nawet ciągnęli nas jeszcze do siebie na picie, ale my z pociągu już prosto do domu.
Sorry ze w 3 częsciach ale w 1 nie chciało wysłać :?:

OKO W OKO Z WROGIEM

Kto przegląda forum