przez Blajpios 2016-12-06, 6:31 pm
Przyznam, że ja z kolei nie odebrałem tak źle tego występienia Prezesa - ale może dlatego, że od dawna nie spodziewam się jakichś genialnych jego wystąpień, raczej mam świadomość, że są one mocno uwarunkowane ogólną sytuacją, w której "musi" "biedak się plątać". W każdym razie, faktycznie, widać było adrenalinę i jednocześnie staranie się, by nie popaść w jakieś za daleko idące utarczki (aha, przyznam, że nie wiem, czy widziałem wszystkie jego wystąpienia w tym programie, bo zdaje się podzielony był na części, więc widziałem początek, gdzie też było ciekawie: o zawodniku T. Foszmańczyku, przedstawiając obu panów, mówi się najpierw, przed prezesem klubu - czy dlatego, że wiadomo, iż najpierw jest Śląsk a potem przybudówka Zagłębie? - czy kolejność alfabetyczna nazwisk? - czy wartość prezesa Zagłębia jest taka? czy też, może tak uzgodniono między kolegami dziennikarzami, bo obaj panowie przecież nawet pracowali razem, tzn. "prowadzący program" i M. Jaroszewski; następnie widziałem kawałek, który "na winiecie" ma kadr z M. Jaroszewskim - może jednak nie widziałem całości?).
W każdym razie, relatywnie radzi sobie nieźle, o W. Fornaliku też wypowiada się z szacunkiem, nawet w czymś mu przyznaje rację w tych zarzutach do Prezesa Zagłębia - tyle że jak co do wszystkich, zresztą słusznie, wskazuje, że te wszystkie głosy mają to do siebie, że niewiele się Zagłębiem przejmują - a tymczasem z punktu widzenia Zagłębia, to ten aspekt jest najważniejszy. Ba, w moim odczuciu z pochwał, to chyba nawet tak to ujmę, że dla mnie, to nawet widać pewien rozwój, już mimo wszystko nie jest aż tak chaotyczny i niezborny, jak bywało. Myślę, że ta sytuacja daje mu taką szkołę życia - taki jest tygiel problemów przecież - że chyba rozpaczliwie, ale uczy się pływać. Jest możliwe, że z całego tego kryzysu wyjdzie sprawniejszy, bardziej zdolny do zarządzania, może nawet jako prezes jakiegoś klubu stać się może naprawdę sprawnym.
No i tu dochodzimy do punktu, który jest kluczowy - tak dla sytuacji, jak i dla oceny wystąpień Prezesa.
Mianowicie - weźmy od strony tego wystąpienia w telewizji. Jak napisałem, moim zdaniem, broni się nie najgorzej, dobrze wyartykułował faktycznie to, co najważniejsze dla Zagłębia - to patrzeć z punktu widzenia interesów klubu. I tu wyłania się problem główny, o którym mówi się mało, co można w jakimś sensie zrozumieć patrząc przez pryzmat jego osoby - ale niestety trzeba powiedzieć, że to brak, jeżeli wziąć pod uwagę, że chce M. Jaroszewski wypowiadać się on z punktu widzenia interesów Zagłębia oraz pretenduje do mówienia obiektywnie o sytuacji. Mianowicie - jest to problem Zarządu Zagłębia, ze szczególnym uwzględnieniem Prezesa. O tym dotąd bardzo mało się mówi, jakkolwiek moim zdaniem tu leży ważna współprzyczyna całości obecnej sytuacji, nawet jeżeli będziemy chcieli uznać, że sytuacją młody, czy tam niedoświadczony, zarząd został zaskoczony, nie był przygotowany, powinnibyśmy mu raczej pomóc niż nie podejmować takich prób.
I część problemu - zwasalizowanie Zagłębia przez Legię i stopień udziału zarządu, prezesa w tym procesie. Jest zrozumiałe, z różnych punktów widzenia, że M. Jaroszewski nie chce o tym mówić. Ba, zobaczmy, jak się wywija z tematu, można by rzec, w zależności, jak faktycznie ta umowa jest sformułowana, ale jako podwładny szefostwa, jakie ma w Legii, unika skutecznie wypowiedzi publicznej przed kamerami tv na temat tego szefostwa (hm, coś, co chyba wręcz przeciwnie rozumiał teoretycznie podwładny w Zagłębiu, S. Dudek, bo aż go niosło do wyrzucenia przed kamerą, co wręcz chyba sobie wcześniej umyślił?)
II część problemu - rozgrywanie sytuacji po ujawnieniu się, że konsekwencje zwasalizowania prócz innych nieprzewidzianych komplikacji zafundowały jeszcze kłopot w drużynie wynikający z przesunięcia trenera z filii do centrali. Mam wrażenie, że chaotyczne działania zaradcze w sytuacji już za trudnej - przez paskudne jeszcze dodatkowo wyskakujące okoliczności, zadziałały tak, jak zwolnienie jakiegoś cepa z zabezpieczeń i początkowo nawet latający pod powałą nie wydawał się groźny, więc zajęto się "bliższymi kwestiami" - aż w końcu zaczął już tak demolować, jak w przysłowiowej teksańskiej masakrze piłą mechaniczną. Jeżeli tak wszystko świetnie Prezes wiedział, to S. Dudek nie miał potrzeby lecieć do telewizji - lub powinien nie mieć, o to miał zadbać Prezes. W każdym razie, jak poleciał - to został ukarany słabo, niewłaściwie, jeżeli chodzi o Prezesa panującego nad sytuacją. Jeżeli tak został ukarany i teraz się go broni, że jest OK! - to wychodzi, że Prezes chyba stracił panowanie. Raz jeszcze zauważam - Klub nawet przeprasza P. Mandrysza, pan S. Dudek ani myśli - i jest chwalony, dostanie umowę. Jeżeli jest za co przepraszać - to jak zaraz nagradzać tego, za którego przepraszać należy? Powtarzam, co kiedyś pisałem - to Prezes powinien był ocenić, co z ewentualnym trudnym charakterem P. Mandrysza w zderzeniu z aktualną sytuacją drużyny. Potem jednak - to Prezes powinien nad tą sytuacją zapanować. Tymczasem jeszcze jest jedna niewyjaśniona kwestia - te "słynne"? (nie bardzo, bo wyciszone) konsultacje P. Mandrysza z zarządem, Prezesem, na które się powoływał, że zmiany w drużynie konsultował. Nie zarzucił Prezes, że to nieprawda - więc? Podobnie, jak ustalenia przy umowie, które np. mogły wyraźnie dawać np. 2 lata na budowanie drużyny po to by awansować najpóźniej - i wtedy to, co mu się zarzuca w ostatnich meczach mogło być logiczne. Też Prezes nie zaprzecza. Czyli - jeżeli tak jest, to jak nazwiemy teraz udział Prezesa w linczu na P. Mandryszu? Bo ukaranie S. Dudka, choćby bez wyegzekwowania jego przeprosin, jest za słabe. Kto wie - może tu się wymsknęło Prezesowi w wywiadzie. Może i rozważał mądre posunięcie - odsunięcie nie tylko P. Mandrysza ale i S. Dudka, ale mu "zadrżała ręka", choćby przez słusznie doceniane zasługi zawodnika, czy z innych racji - i wybrał kolejne chaotyczne zagranie, w stylu "uniknijmy najbliższego nieszczęścia, bólu w ręce" - i to się na nim zemści, gdy już trzeba będzie więcej niż amputacji jednej ręki... W każdym razie - ten udział w linczu na P. Mandryszu może być tym groźniejszy, że posunięto się już do takich aluzji, po których owszem, byłoby jakoś do obrony stanowisko Zagłębia - ale przy naprawdę już skandalicznych zagraniach po stronie trenera, typu jakiś mobbing, przemoc, dręczenie, gnojenie zawodników. Cóż, trochę nie wyglądają na to "długie odprawy mówiące o zwyczajach przeciwnika" czy inne intensywności treningu, albo nie wchodzenie do szatni". Niemniej, nawet gdyby faktycznie - choć przecież raczej aż to to nie jest podobne do P. Mandrysza - okazało się, że tak było, to znów: czy to nie Prezes miał kwestię rozwinąć, nie dopuszczając do publicznej teraz dyskusji nad kiepskim Zagłębiem Sosnowiec. Tymczasem, właśnie jakby nie mając na uwadze dobra Zagłębia, do tej dyskusji dopuścił, bo dla rozwiązania problemu, z którym sobie nie radził - użył zawodnika, którego (hm, wysłał do telewizji?) - przynajmniej tolerował w jego "załatwianiu frajera P. Madrysza"! (cóż, jeżeli faktycznie jeszcze padły te słowa w szatni ze strony S.Dudka do P. Mandrysza, to to wszystko, co było wstrząsającego w tej historii urasta do kolejnej potęgi, to raz; dwa: no i skąd to Prezes PZPNu wiedział? Mógł powiedzieć sam P. Mandrysz, co ostatecznie jest możliwe, może też rzuca cień na trenera, który nie komentuje a może nie rzuca, jeżeli Prezes Boniek sam pytał - ale też może jednak jest jakiś kret wśród działaczy Zagłębia - albo może w końcu ta szatnia jednak nie jest tak jak to się przedstawia, "w pełni zjednoczona wokół S. Dudka"?)