przez Tomano 2006-03-21, 2:18 pm
Ja na zawsze zapamietam koncowke IV ligi i wyjazd do Libiaza, mecz byl jakos przekladany, zmieniane godziny na coraz to wczesniejsze, zeby tylko jak najbardziej nas zniechecic, co tu duzo mowic, nie udalo im sie. Sytuacja byla taka ze Janinie wystrczal remis, my musielismy wygrac. Co prawda do konca jeszcze chyba 3 kolejki ale wiadomo bylo ze to mecz o awans.
Jesli dobrze pamietam do byla to wiosna, mecz w srode o jakiejs wczesnej godzinie. Juz kilka dni wczesniej zostaly porozwieszane ogloszenia w calym miescie i we wszystkich szkolach. U mnie tez, zapowiadaly sie gramialne wagary, dyrektorka szybko rozkminila ocb a wiedzac dobrze kto sympatyzyje z miejscowa druzyna dala nam absolutny zakaz wyjazdu na ten mecz i rozkaz obowiakowej obecnosci w szkole.
Taki c***, wiadomo bylo ze pojedziemy, zreszta np. z mojej szkoly pojechalo bardzo wiele osob ktore na codzien z kibicowaniem mialo raczej malo wspolnego a wyjazd do Libiaza byl dla nich pierwszym i zarazem ostatnim takim przezyciem
Pamietam ze dzien byl strasznie ciepy, goracy. Wyjazd z patelni pociagiem. Pierwszy raz widzialem tylu kibicow jadacych na wyjazd. Polaczenie bylo jakos kombinowane z przesiadkami, w Oswiecimiu i chyba jeszcze gdzies. W koncu dojechalismy do tego
libiaza, kiedy wiara wyszla z dworca w kierunku stadionu dopiero okazalo sie jak ogromna to jest armia. Na stadion bylo jakos blisko, ale pamietam ze czas nas gonil , mecz sie wlasnie zaczynal dlatego czesc wiary w tym ja, na szybko przeskoczylimy przez ogrodzenia bo na bramach byl juz spory zator.
Kiedy wszedlem na korone stadionu przezylem powazny szok. Wiekszosc grupy z ktora jechalem byla jeszcze na zewnatrz tymczasem cala prosta byla zapelniona kibicami z Sosnowca
Siedzielismy na prostej i czesciowo na lukach, po przeciwnej stronie kryta a na niej miejscowi.
Ledwo co dostalem sie na stadion a tu niestety tracimy bramke, do tego samobojcza, jesli dobrze pamietam autorstwa Stemplewskego.
Wiara jednak byla w nas duza i co rusz zagrzewalismy zawodnikow okrzykiem III liga III liga Zaglebie. Miejscowi chcac nam dopiec spiewali cos do nas ze niby IV liga juz na zawsze, na co odpowiedzielismy im ze sa pojebani juz na zawsze:)
Do przerwy jeden zero w plecy , za to po przerwie trzy wielkie eksplozje radosci, wszystko obraca sie o 180 stopni, awans jest nasz, ludzie padaja sobie w ramiona.
Co ciekawe to zegar stadionowy byl kilkukrotnie cofany aby ta druga polowka byla dluzsza i Janina miala szanse na wyrownanie.
z koncowym gwizdkiem czesci udaje se dostac na murawe, Troche ludzi biegnie cieszyc sie z zawodnikami, inni wdaja sie w jakies bojki z miejscowymi, na murawe wjezdza armatka a ze dzien byl wyjatkowo goracy... nikt specjalnie przed nia nie ucieka, caly czas trwa jedna wielka euforia!
Po meczu podstawiaja jakies autokary, reszta wraca pociagiem.
Na patelni czekamy na zawodnikow, w koncu sa, Marcin Beben wjezdza na dachu autokaru z szalikiem na szyi. Wspolne spiewy i fetowanie sukcesu a potem dluga i glosna noc w centrum Sosnowca.
Tak mniej wiecej to pamietam. Bylo jeszcze troche problemow w szkole ale jak teraz patrze na to z perspektywy czasu za nic nie oddalbym tego wyjazdu!