25.05.2004 r., o godz. 15.30, minie rok od śmierci mojego kochanego Syna Rolanda – „ROLIKA”. Został On w bestialski sposób zamordowany przez pseudokibiców z Łodzi. Syn był wiernym sympatykiem i kibicem WKS-u Śląsk, za który to zginął, wracając z meczu w Bełchatowie.
Zabierałem Go na mecze WKS-u, gdy był jeszcze małym chłopczykiem. Dorastając, nie opuszczał wraz ze mną żadnego meczu piłki nożnej. W wieku około 10 lat zaczął trenować w klubie WKS-u, gdzie pracowałem, piłkę ręczną. Jednak Jego największą pasją była piłka nożna i pozostał jej wiernym kibicem aż do śmierci. Mając około 16 lat, już sam chodził na mecze i kibicował wraz z kolegami, ale ja miałem widok na jego zachowanie z trybuny głównej. W tym też czasie, za zgodą rodziców, zaczął uczestniczyć w zbiorowych wyjazdach na mecze WKS-u. Każdy taki wyjazd bardzo przeżywałem, pomimo że byłem z Synem w stałym kontakcie telefonicznym. Pokój „ROLIKA” był cały wypełniony plakatami, szalikami, zdjęciami, nie tylko WKS-u, ale wielu innych, zaprzyjaźnionych klubów. Mecze kadry Polski czy klubowe rozgrywki w Pucharach Europy, transmitowane w TV, były dla Niego ważniejsze niż wszystko.
Pamiętać będę do końca życia, że w dniu poprzedzającym wyjazd na ten ostatni mecz do Bełchatowa, tj. w piątek 16.05.03, wyprałem Mu ubranie, nawet adidasy, żeby jechał tak jak zawsze – czysto i schludnie ubrany. W dniu wyjazdu, w sobotę 17.05.03, przypominałem, jak zawsze, żeby zachowywał się grzecznie, kibicował kulturalnie, nie pchał się tam, gdzie nie trzeba, że będziemy w kontakcie telefonicznym. Ostatni raz usłyszałem Go przed meczem w Bełchatowie. (...)
Został zamordowany w miejscowości Walichnowy przez pseudokibiców-morderców z Łodzi. Po trepanacji czaszki leżał nieprzytomny na oddziale intensywnej terapii Szpitala Rejonowego w Sieradzu. Nie odzyskał przytomności aż do śmierci, tj. 25.05.03, godz. 15.30. Cały tydzień czuwaliśmy przy Jego łóżku. Odwiedzali Go koledzy, koleżanki, kibice z Wrocławia. Synuś odszedł, ale uratował życie dwóm osobom: 14-letniemu chłopcu i 40-letniemu mężczyźnie. Jako rodzice wyraziliśmy zgodę na pobranie obu nerek dla uratowania tych dwóch osób. Pogrzeb Synusia to wielkie pożegnanie i manifestacja ponad tysiąca kibiców z całej Polski. (...)
Policja z Wieruszowa, a potem Prokuratura Rejonowa w Wieluniu, prowadziły dochodzenie w sprawie śmierci mojego Syna. Po 10 miesiącach sprawa została umorzona z powodu niewykrycia sprawców przestępstwa. Uważam, że winni są także dwaj funkcjonariusze z KRP – Wieruszów, którzy nie zapobiegli tragedii, do jakiej doszło w Walichnowach. Funkcjonariusze ci, mając broń, nie użyli jej w obronie zagrożonego życia. Prokuratura Rejonowa w Wieluniu zbyt łatwo i szybko uwierzyła zeznaniom pseudokibiców z Łodzi, wśród których byli zabójcy mojego Syna. Widząc brak wyników w działaniu prokuratury, składam, wraz ze swym pomocnikiem, zażalenie do Prokuratury Okręgowej w Łodzi. Życia Synowi już nie wrócę, ale do końca własnego będę walczył o wykrycie sprawców śmierci mojego Syna, ukaranie ich, a także ukaranie winnych, którzy nie zapobiegli tej tragedii.
Chodzę i modlę się za duszę i spokój Synusia, ale już przy grobie – pomniku, na którym jest krzyż, zdjęcie Syna oraz herb WKS-u, a nad wszystkim powiewa klubowa flaga. Te emblematy WKS-u, które Synuś szanował, niech pozostaną na zawsze przy Nim.
W tych dniach mija rocznica śmierci mojego Syna, winni tej tragedii, których organa ścigania nie są w stanie wykryć, nadal chodzą na wolności. Dlatego mam nadzieję, że przedstawienie tej tragedii na łamach prasy może pomóc w ujęciu sprawców.
Mnie, po śmierci – tragicznej śmierci – mojego kochanego Synusia „ROLIKA”, pozostały tylko zdjęcia i wspomnienia...
OJCIEC (nazwisko i adres do wiadomości redakcji)
http://www.forum.kibice.net/read.php?f= ... 36&t=74936
tam znajdziecie komentarze do tego listu
JAK KTOŚ MA PISAĆ JAKIEŚ BREDNIE W TYM TEMACIE TO NIECH LEPIEJ NIC NIE PISZE BO TO BĘDZIE OD RAZU KASOWANE