przez Blajpios 2004-12-11, 5:26 pm
Trochę po tej wypowiedzi, to ciężkawo zabrzmią te rozważania - a tu mógł trochę urok Jej pokrólować :-)) /dzięki za - mam nadzieję - pozytywne wzruszenie/
Miałem jakieś kłopoty z logowaniem, więc mnie uprzedziła, ale komentarz pisałem nie widząc jeszcze tego poprzedniego wpisu.
temat tego wpisu już przygotowanego:
bez impertynencji - z życzliwym życzeniem rozwoju Trenera
treść: Dzięki przede wszystkim za miłe i życzliwe słowa. Jeżeli jakiegoś pozytywnego polotu dodać mogę - to tylko cieszę się przecież z tego. Słowa zachęty zaś prócz tego, że miłe, świadczą mi, że już trochę odeszło "zmęczenie" innych po wtrętach tematycznych z kwestii nie wprost kibicowskich, jak np rozważania o Zagłębiu jako takim, regionie, który stoi przed pytaniem o drogi rozwoju. Nie wprost to sprawy kibiców, ale przecież łączą się także na zasadzie "wiara, która przetrwała", co doskonale rozumie Krawiec, który swego czasu dużo włożył pracy w przedstawienie tej specyfiki w odrębnych działach - co piszę, nawet jeżeli w paru szczegółach się różnimy (powiedziałbym, iż on trochę inaczej widzi przywiązanie do historii niż ja). Uważam więc, że warto czasem takiego "szczura" zapuścić, ale nie można nadużywać. Dzięki więc za życzliwe głosy nie tylko ze zwykłej ludzkiej wrażliwości ale i z tego punktu widzenia.
Znów trochę sprowokuję - sprowokowany głosem kol. Tadeusza Wiśniewskiego. Co do Berensztajna, to jak pisałem wcześniej, szanuję go za jasne stawianie sprawy, iż liczą się pieniądze. Cóż, pewnie mógłby zagrać i poniżej tego, co go predystynują umiejętności, czyli nie w walcze o I ligę tylko o utrzymanie - ale oznacza to pewne straty dla niego, choćby popularności, więc zgłasza: na to też jest cena, trzeba zapłacić więcej. Natomiast chyba od dłuższego czasu jest widoczne, że trudno mówić u niego o szansach na "zagłębiowski charakter", podobnie jak - obawiam się - u Małochy.
Pan Tadeusz zdecydował się wszakże na inny jeszcze wątek, co do którego ja już się zdecydowałem był wcześniej przemilczeć, mianowicie nierówności traktowania spraw takich zawodników, jak Kitowicz, Małocha czy Bała. Cóż, może tu mieć wpływ wcześniejsza postawa kibiców - pamiętamy boje o to, czy i kiedy "skreślać" Bałę, gdzie z Panem Tadeuszem i paroma innymi twierdziło się, że mało szans dostał a Małocha cały czas był "pod ochronnym parasolem". Niemniej, niezależnie, jaki tu mają wpływ opinie kibicowskie, u trenera jednak powinno być jeszcze obiektywniejsze podejście.
Już dochodzę do wspomnianej prowokacji. Coś w tym stylu już gdzieś pisałem. Mam nadzieję, że nie ma wątpliwości, że piszę to i z uznaniem dla Trenera i nadzieją, bo wszyscy chyba zauważamy jego osobiste zaangażowanie, zagłębiowski charakter (dla myślących, że wystarczy "wąskie" Zagłębie, nawet bez Zawiercia: skąd Trener ma ten charakter?). Stąd - mamy nadzieję, czy wrażenie, że może być Fergussonem Zagłębia, czy Guyem Rouksem, by być bliżej jego francuszczyzny - mistrzyni. Tu jednak moja teza: mówimy, zawodnicy muszą się rozwijać. Ci z trzeciej ligi nie dorośli do drugiej. Słusznie. Jest zaletą, że Trener umie zauważać - wsółpracował z niektórymi wcześniej, teraz trzeba wypożyczyć gdzie indziej. Teraz trzeba nowych, na szczebel odpowiedni. Nie konieczni zaś są na czołówkę I ligi. Trener natomiast na pewno z kolei ma inną perspektywę. Przecież jest człowiekiem, który udowodnił, że i jako Trener odnajdywał się i w I i w II lidze. Jednak - co do tej perspektywy wieloletniej, wielkich pucharów w przyszłości, w zestawieniu z Fergussonem czy Rouksem: powtórzyłby jednak, co wcześniej. Też potrzeba przemyślenia tego, co zmienił, czy dość zmienił awansując z III ligi do II. Już z H. Kasperczakiem "przeboje" pokazują pewien problem. Trener musi być i psychologiem, który różnych umie "otworzyć" i zgrać. A. Bała mógł słusznie powiedzieć w jakimś wywiadzie, że nie sądził, iż głównym zadaniem jego, to mówieniem (po tym, jak trener zarzucał, że milczek). Zadaniem trenera jednak - w pewnej mierze mówienie już jest, trafienie do zawodnika, ocena. Można zakładać, że np. będzie "w moim stylu, walczak, dokładnie, jak sobie wyobrażam - ma doświadczenie". To, że nie wkomponuje się w zespół, to nie tylko musi być błąd zawodnika. A. Bała nie jest typem lidera, on "zasuwać" może i może dla Zagłębia by zasuwał - przy liderze. Zadaniem takiego rozwijającego się ku "ekstraklasie europejskiej" trenera, jest organizowanie zespołu nie poprzez publiczne wypowiadanie druzgocących wypowiedzi, tylko przez "zaczepianie" poszczególnych trybików. (Piszę tylko o aspekcie "druzgocących", często na gorąco, wypowiedzi - bo o innych trudno; nie jestem z zawodnikami, przy K. Tochelu, więc może być i tak, że wiele wypowiedzi tak właśnie traktuje, w sposób przemyślany, "dobrze prowokująco" dla zawodników). Piszę tylko więc w tym jednym aspekcie, w którym miałem wrażenie, że może brakło Trenerowi tego "przechodzenia na wyższy szczebel" klasy europejskiej, z większym dystansem, z szerszą perspektywą, z rozwijającą się umiejętnością zarządzania nie tylko większą ilością zawodników ale także zawodników większej klasy, współpracująego nie tylko z kilkoma osobami w sztabie, a z kilkudziesięciu, jak to jest w Auxerre, MU czy choćby nawet Wiśle, Groclinie, Legii. Chodzi o zobaczenie tej skali rozwoju, w tej skali patrzę a nie w skali utrzymania się w II lidze, oczywiście, bo tu nie mam wątpliwości co do klasy a na pewno co do trenerki samej w sobie, to trudno, bym tu się wymądrzał.
Pozdrawiam