Juventus, Inter i Milan w Polsce
Po Polsce biegają Jaguary, Mustangi, Bizony, a nawet Tury. Zdarzają się Cyklony, Tajfuny, Orkany. Czasem spadnie Grom. Można też podziwiać Błękit Cyców. Gdzie? W nazwach klubów piłkarskich! - pisze "Życie Warszawy".
Na szczęście daleko za sobą mamy już czasy, gdy w nazwach klubów sportowych dominowały nazwy związków branżowych lub zawodów o tak zwanym wysokim prestiżu społecznym. Wprawdzie nadal jeszcze w tabelach ligowych można znaleźć Górników, Hutników, Strażaków czy Kolejarzy, ale widać, że znajdują się oni w defensywie.
Santos, Milan, Olympique, Inter, TSV, Cosmos, Juventus - który kibic nie zna tych nazw? Mamy je w Polsce, choć rzadko dochodzi do pojedynków na szczycie. Piłkarze Juventusu Poraż pewnie nawet nie wiedzą o istnieniu Santosu Czerchów, Racingu Maniów Wielki czy Olimpiakosu Tarnogród. Milan Milanówek nie zagra meczu derbowego z Interem Gnojnica. A gdyby tak zebrać te kluby w jednej elitarnej grupie? I zaprosić jeszcze do rozgrywek Spartaka Skawce, TSV 1984 Węgrów, Cosmos Radzimów i Avenir Jabłonna?
Do takiej zagranicznej ligi można by włączyć drużyny o nazwach, jakich nie powstydziłyby się wielkie kluby: Atlantic Chałupki, Muscador Wola Pękoszewska, Coloseum Bobrek, Nelson Polańczyk, Cobra Wężerów czy North Star Miechów.
Wiele klubów odwołuje się w nazwach do świata zwierząt. Faunę reprezentują między innymi Mustang Ostaszewo, Wilki Wilków, Tur Turobin, Jaguar Wolanów, Tygrys Huta Mińska. Liderem jednej z niższych klas na Podkarpaciu jest zespół Wiewiórka. W centralnej Polsce gra Pająk Wąsosz, a skoro mowa o zwierzętach jadowitych, to grozę wśród rywali sieje Kobra Leźnica Wielka.
Dobry nastrój można osiągnąć, nazywając klub swoim nazwiskiem lub nazwą swojej firmy, oczywiście, pod warunkiem, że ma się wystarczająco wiele pieniędzy na sponsoring lub... wielki dar przekonywania działaczy w przypadku pustego portfela.
Pionierem w dziedzinie nadawania klubowi nazwiska był bodaj grający właściciel dzisiejszego Świtu Nowy Dwór, kiedyś noszącego nazwę Nowakowski. Mamy też Stasiaka z Opoczna, do skrótu ŁKS dodawano kiedyś Ptaka. Z kolei w Dobrej Szczecińskiej występuje zespół o wdzięcznej nazwie Fedorowicz. Gorzej, gdy sponsor nie ma gustu i w efekcie piłkarze reprezentują kluby o nazwach - koszmarkach. Mamy więc na przykład Inkopax Wrocław, Metgum Podgórzyn, Opatrunki Toruń czy Konfeks Legnica.
O palmę pierwszeństwa w kategorii: najbardziej bezsensowna nazwa walczą jednak inni. Faworyci to: Brzysko-Rol Brzyskorzytewko, Mabudo Suchoczasy i Amfibolit Leszczyniec. Szansę na medalową pozycję miała Swornica-Ciurex Czarnowąsy, ale w pewnym momencie ktoś się chyba opamiętał i najbardziej kontrowersyjny element nazwy zniknął.
Dobrze się gra w zespole o "prestiżowej" nazwie. Najlepiej, gdy wiąże się ona z nazwą miejscowości, tak jak Królovia Królowa czy Wielmożanka Wielmoża albo ma uzasadnienie historyczne, jak Kmita Zabierzów, Łokietek Brześć Kujawski albo Jagiełło Pilchów. Mamy też jednak w naszych ligach Grafa Bukówko, Magnata Sierpów czy Ordynata Zdanów. Jest też warszawski Sarmata z pięknymi tradycjami. Tęsknotę za Hiszpanią zauważamy w nazwie Andaluzja Brzozowice, a marzenia o bliżej nieokreślonym miejscu w wielkim świecie - w Marabundzie Stobierna.
Barwy są oczywiście te tradycyjne. Najwięcej klubów, nie wiedzieć czemu, wybrało kolory: czarny, zielony i błękitny. W tym ostatnim wypadku zastosowano pewną ciekawą i mocno ryzykowną figurę stylistyczną. Oto najczęściej używa się nazwy Błękitni. Z jednym wszakże wyjątkiem. W okręgu łódzkim gra zespół Błękit Cyców.
Cracovia, Piorcovia czy Tomasovia powstały wiele lat temu i wrosły w polski krajobraz sportowy. W wielu miejscowościach uznano, że jest to dobry trop w procesie szukania dla klubu nazwy będącej dowodem lokalnego patriotyzmu i przywiązania do tradycji. Mamy więc zupełnie uzasadnioną Chojniczankę, Chojnowiankę, Niemczankę czy Gryfa Gryfów, ale też Paszczyniaka Paszczyna, Pcimiankę Pcim, Krzczonowię Krzczonów, Żyrzyniaka Żyrzyn, Węgrzcankę Węgrzce czy Rzezawiankę Rzezawa. Udziwnianie nazw, tak by udawały łacińskie, też niekiedy obraca się przeciwko twórcom. Trudno utrzymać powagę, czytając o Dziecanovii Dziekanowice, Librantovii Librantowice czy Conarii Konary.
Wpadających w ucho i budzących sympatię nazwach klubów jest wiele. Mamy na przykład Akropol Wałbrzych, Ogończyka Kikół, Lutnię Piszczac, Frassati Fajsławice. Jest też Młodość Rudno, Wolni Kłaj, Piłkarz Podłęże czy Tarant Wójcin. Niezmiennie sympatią i życzliwością darzymy autorów takich pomysłów, jak: Bodzio Goszcz, Sportico Szestarka, Aleksandria Aleksandrów czy Pierwsi Chwałowice.
Ale i lista nazewniczych nieporozumień jest długa. Czasami wbrew intencjom twórców. Trudno nie uśmiechnąć się słysząc, że mecz rozegrał, na przykład, Piasek Potworów, Błyskawica Gać, Iskra Śmierdnica, Drako Kowala czy Prawda Stara Prawda.
Niestety, powodów do żartów nie da już nikomu zespół Zimna Wódka, grający w jednej z niższych klas Opolszczyzny. Został bowiem wycofany z rozgrywek.