przez Blajpios 2019-10-29, 8:28 pm
Hm. Czy z radością witam te wpisy dzisiejsze?
No, tak - ale w takim razie, jeszcze mi się ciekawe pytanie nasuwa, takie robienie horyzontu: Koledzy się odezwali z jednej grupy, też robią kółeczko rozmawiających ze sobą, bo tak samo myślą - no i atakują tych drugich, że Wy to, Wy to (zauważyłem, że jednak z dużej litery i bardzo mnie to cieszyło). Tak sobie pomyślałem: i co, naprawdę wszystkich znów trzeba wsadzić na dwie różne strony barykady?
Tak, mogę napisać: z radością przyjąłem te wpisy. Tyle, że dodam ale. Z radością, bo jest szansa na odzyskanie szerszego zakresu dyskutantów merytorycznych - no i z radością, bo wyrwali z serca niektórzy Koledzy szczerze, co im w sercu zbierało. Także - bo na pewno nie da się zaprzeczyć, twierdząc, że totalnie piszą nieprawdę. Jest w tym prawda.
Rzecz jednak - jest jednak w naturze "nurtów podziału". Tak jak nieraz pisałem - że potrzebne jest na przykład Stowarzyszenie Kibiców, które złączy rozmaitych, że potrzeba jest, by "zagorzali kibice", "ultrasi": zrozumieli, że konieczni są "piknicy", czyli "uładzeni" kibice i by za tymi uładzonymi ultrasi zatęsknili. Jak również, w drugą stronę - trzeba, by "piknicy" zrozumieli, że konieczni są "zagorzali", "ultrasi" i też za nimi zatęsknili. Nadto - by właśnie było porozumienie, płaszczyzna jakiejś nawet współpracy, choćby tworzenia zachęty do tego, by przybywało jednych i drugich i jeszcze tych takich w ogóle sporadycznych, przypadkowych, co na przykład przyjechali do Zagłębia w interesach z innych stron a ponieważ jest świetny spektakl, kibice potrafią dopingować a nie bluzgać, to zostali na weekend by prócz pozwiedzania innych pięknych miejsc, jednego dnia pójść do Teatru Zagłębia a innego na Arenę Zagłębia.
Jak wiemy, rzeczywistość jest trochę inna.
Podobnie - radość moja była dziś w tym, że dość mocno odezwała się pewna frakcja - ale i w nadziei, że z tego właśnie wyjdzie poszerzenie do dyskusji. Nie zaś - przerzucanie, które "my" wygra a które "wy" przegra czy na odwrót. Cieszę się, że po obu stronach pobrzmiewa to, co od lat piszę - przede wszystkim Centrum Zarządzania. Byłem też chyba pierwszym, który przestrzegał przed "jechaniem po T. Puchaczu" - a parę dni temu też pisałem, by zauważać pozytywy czy to 16-latka, czy innych młodych. Dlatego chyba mam prawo napisać, że idea tworzenia "wątków politowania dla ubogich", obojętnie w którą stronę, byłaby biedna; czyli inaczej w stylu - "nie wyjeżdżajcie z pozytywami obecnej sytuacji, bo zostaniecie skasowani, gdyż jest gnój" - jak również z drugiej strony "stwórzcie sobie wątek oddzielny dla sierot, gdzie będziecie biadolić".
Tak, piszę to - pomimo że jestem nie tylko tym, który od dawna pisze o konieczności wizji, ludzi do tego dobranych oraz realnie wysokiej klasy Centrum Zarządzania i - niestety - wciąż widzę smutno sprawy Zagłębia, jeżeli w tej perspektywie patrzeć. Piszę to, bo jest jakąś szansą, jeżeli dwa obozy mogłyby stworzyć pole do dyskusji, by jednak jakieś wspólne opinie lub choćby dyskusje istniały. Faktycznie bowiem to jakaś jakby klątwa nad Polakami: dwa inaczej myślące obozy "muszą" stanąć koniecznie nie obok a po przeciwnych stronach barykady i jedynie jeżeli wróg jakiś uderzy na całość, to zaczną bronić, ale tylko do momentu, gdy uda się obronić. Tak, to dość chyba istotne pytanie - czy zdecydować się jakoś "tolerować" szkodliwą we własnej ocenie drugą stronę, bo aktualne możliwości są takie, jakie są - czy też nie zgodzić się na istnienie tej drugiej strony? Dla jednych bowiem, jakby sprawy faktycznej poprawy jakościowej o kilka rzędów organizacji Klubu, są albo mrzonką albo drugorzędne, bo ważne jest, by na tym poziomie, który jest cieszyć się sukcesami, jakie są a nie dać się zdołować porażkom. Dla mnie faktycznie - choć popieram to chwytanie pozytywów w aktualnej sytuacji, to smutne jest takie łatwe godzenie się, żeby nie ruszać spraw rozwoju. Niemniej, niektórzy tak patrzą. Dla innych zaś - faktycznie jest tak, popieram, że nie należy nie tylko marzyć o rozwoju, lecz wszelkimi sposobami do niego "zmuszać", nieszczęście jest, gdy o tym się zapomina — niemniej jednak czy to faktycznie znaczy, że nie wolno nawet na kolorowy kwiatek, który wyrósł powiedzieć, że jest kolorowy, że coś dobrze wychodzi, tylko musi obowiązywać nuta rozpaczy a przynajmniej tragiczny?
Cóż. Tak, wiem. To jest w paru ostatnich wiekach w historii Polski - to "polskie coś". Zarazem - wielkość Polski, jak i marność Polski: czyli ta rzeczywistość niby obok siebie niby przeciw zarazem romantyzmu jak i pozytywizmu. No, ale może na małą choćby skalę, takiego Forum, da się jakoś rzeczy przemyśleć jeszcze inaczej?