Blajpios napisał(a):przecież zauważmy, kto ten artykuł napisał? Człowiek zazwyczaj bardzo życzliwy Zagłębiu, czy też "dyżurny Kolega Kolegi Nadredaktora M.J.
Jak widać lojalność koleżeńska też ma swoje granice, za którymi byłby już tylko wstyd i żenada. Nie da się pewnych rzeczy ani obronić ani zmieść pod dywan. A z drugiej strony nie da się nie pisać o Zagłębiu.
Oto zresztą kolejny artykuł:
Makengo wrócił do Zagłębia i gra. Razem z Sanogo. Ale goli jak nie było, tak nie ma…
ista nazwisk, jak na pierwszą ligę, imponująca: Sanogo, Lewicki, Cristovao, a teraz wrócił jeszcze Makengo. Efektów jednak z tego żadnych. Na razie kłopot bogactwa Zagłębie ma tylko na papierze. Całą masę innych kłopotów za to na boisku. Włącznie z mizerną grą ofensywną i nieskutecznością.
Czy coś w ostatnim czasie pod tym względem w grze Zagłębia drgnęło? Jakąś tam odpowiedź Dariuszowi Dudkowi miał dać czwartkowy sparing w Częstochowie z Rakowem. Oba zespoły w ten weekend w lidze pauzują (ich spotkania przeniesione zostały na 18 października), więc spotkały się w meczu kontrolnym. Jego wydarzeniem – z punktu widzenia Zagłębia – miał być występ Terence’a Makengo. Pierwszy od czasu feralnej kontuzji.
Chłop ponad pół roku temu trafił do Sosnowca, by zastąpić Vamarę Sanogo sprzedanego właśnie do Legii. Zaliczył zimą wejście smoka (w pierwszym swoim sparingu dwa gole), nic więc dziwnego, że uznano, iż będzie transferowym hitem nie tylko Zagłębia, ale i całej ligi (my też daliśmy się zwieść). I być może by tak było, gdyby nie to, że rozsypał się, zanim zdążył wybiec na boisko w meczu o punkty. Zamiast transferowego hitu – transferowy niewypał. Piłkarz wyjechał do Francji, gdzie leczył się i leczył, aż słuch po nim zaginął. Latem wciąż był dla Zagłębia piłkarzem – widmo. No, ale wreszcie wrócił, bo klub zaczął słać do Francji monity.
– Dla mnie to sytuacja zaskakująca. Nie wyobrażałem sobie, że trener może przyjść do zespołu i nie wiedzieć, gdzie jest jego piłkarz i co się z nim dzieje. Tym niemniej chciałem, by do nas wrócił, by się pokazał, by można było z nim porozmawiać i by przekonał mnie, czy się w końcu do nas nadaje czy nie. Jak nie, to się pożegnamy. Na razie skończył rehabilitację. Teraz w mojej ocenie potrzebuje około ośmiu tygodni, by wrócić do gry. Bo to jest naprawdę dobry zawodnik o wielkich możliwościach. Trzeba go tylko odpowiednio ukierunkować. Wiem, że czekają mnie w związku z nim długie rozmowy. Ale będę miał go „na oku” – mówił nam Dudek tuż po tym, jak zaczął robotę w Sosnowcu.
No i pewnie miał go na tym oku. Do tego stopnia, że Makengo dostał wreszcie szansę i zagrał. Jak? Bez szału. Na zero, tak jak i całe Zagłębie. W ogóle w tym sparingu piłkarze Dudka długimi fragmentami byli tłem dla Rakowa. Beniaminek ma co prawda za sobą świetną serię czterech ligowych zwycięstw z rzędu i widać, że to go strasznie nakręca, ale – jak mówią w Częstochowie – po Zagłębiu spodziewali się w tym spotkaniu, mimo iż to przecież tylko sparing – dużo więcej. Ani jednej groźnej akcji, strzałów jak na lekarstwo, generalnie bryndza.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że z tymi napastnikami to w ogóle ostatnio w Zagłębiu jakieś jaja. Makengo miał zastąpić Sanogo, ale się rozsypał. No to latem sprowadzono Alexandre Cristovao, który miał zastąpić Makengo. Tyle że okazało się, że Cristovao (reprezentant Angoli) nie ma paszportu UE, choć na początku klub myślał, że ma – holenderski. A skoro nie ma, to nie może grać, bo w pierwszej lidze na boisku w jednej drużynie może przebywać tylko jeden zawodnik spoza UE, a w Zagłębiu to miejsce zarezerwowane jest dla Żarko Udovicicia. Cristovao kilka dni temu złożył dopiero stosowne dokumenty i stara się o uzyskanie holenderskiego obywatelstwa. Jak żart brzmią dziś więc słowa byłego już trenera Zagłębia Dariusza Banasika, który pomny zimowej nauczki z Makengo, przed podpisaniem umowy z Cristovao mówił nam: – W jego przypadku absolutnie nie możemy sobie teraz pozwolić na zaniedbanie żadnej kwestii.Teraz plan wobec Cristovao jest inny. – Jeśli cała sprawa z obywatelstwem będzie się przeciągała, wypożyczymy go do klubu z kraju, w którym nadal otwarte jest okienko transferowe. Takim krajem jest chociażby Hiszpania. To byłby dla nas wszystkich bardzo dobry kierunek – przyznał Robert Stanek, dyrektor sportowy Zagłębia, na łamach katowickiego „Sportu”.
Cóż, zrobił się w ataku tłok. Ale za nic nie chce się on przełożyć na gole i punkty dla Zagłębia. Tak czy inaczej z niecierpliwością czekamy na pierwszy mecz o punkty, w którym obok siebie zagrają Sanogo z Makengo. Być może już w następną sobotę w Bytowie.
http://futbolfejs.pl/i-liga/makengo-wro ... goli-bylo/