Tadeusz Wisniewski napisał(a):Szanowny Blajpiosie - to nie jest prawda, iż tkwię w minionych czasach
Kol. August zapodał to wcześniej.
Nie widzę nieszczęścia w różnicy zdań - widzę nieszczęście kiedy ludzie
nie rozmawiają, nie wymieniają poglądów - jestem bardzo szczęśliwym
człowiekiem będąc Kibicem Zagłębia Sosnowiec - na dobre i na złe a także
na AWANS i na SPADEK. Oczy mam otwarte i nie jestem Strusiem - no i
pozostanę wierny moim zasadom jak baron de Courbertin.
Serdecznie pozdrawiam
Tadeusz
No, to aż mi kamień spadł z serca, dlatego, jak tylko mogłem, zalogowałem się znowu. Naprawdę obawiałem się, że, no, mocne z mojej strony pisanie sprawić może ból zbyt duży, u człowieka, który dodatkowo szczególnego szacunku wymaga i jest szczególną radością tego forum, że facet, jeszcze starszy niż ja i to "o parę ładnych lat", tutaj aktywnie się udziela. Cieszę się też bardzo - i to po kolei:
*) nie wypada inaczej zacząć: z zachowania wierności Zagłębiu i na dobre i na złe (myślę, że w gruncie rzeczy, wszyscy tutaj piszący Koledzy, to w tym punkcie są, bo inaczej nie dochodziliby choćby do tak zaognionych zupełnie przeciwstawnych wzajemnie swoich opinii i nie broniliby ich do upadłego; nie zmienia to moich sugestii czy punktów pod obserwację do zauważania faktycznego stanu nie tylko kiepskiego zarządu klubu, ale również w odnieseniu do kibicowania, odpowiadając sobie przez analogię względem środowisk kibicowskich ekstraklasowych, na przykład).
*) z zachowania w sercu idei barona de Coubertin, bo szlachetną rywalizację sportową ujął w nich chyba doskonale i faktycznie istota sportu jako takiego w nich się zawiera
*) z deklaracji, mimo wszystko, że "ani się ma oczy zamknięte ani się jest Strusiem" - jakkolwiek tu pewnie jeszcze nieraz będziemy się różnić, choćby w granicach tego, co pozwala zauważyć "prawie cynicznie chłodna obserwacja" a czego nie pozwala rozgrzane przywiązaniem serce...
*) ba! i ostatnie wymienione ale niepośledne, wręcz prymarne: jest moje cieszenie, powtórzę - że jednak moje trudne słowa nie spowodowały rany, że zerwie się nam dialog, że wyjdzie poza dyskusję. Cóż, wyrzucałem też tu na Forum, że ze strony Kolegów też w filipikach czasem padają słowa zażarte, czasem stanowiące bezpodstawne podejrzenia uznawane za pewnik i to w sprawach, które stają się oskarżeniem o rzeczy wręcz karalne i też że bywają wulgarne ponad nawet miarę zrozumiałą w chwili wściekłości kibicowskiej, tak że potem będzie się w takich wypadkach wręcz za chwilę wstydzić, jak się wyjdze z Forum. Toteż i samemu - starałem się uniknąć takich sformułowań, uważam, że mi się udało — ale jednak przy tym wszystkim obawiałem się, że tak "kawa na ławę napisane co sądzę, także z ukierunkowaniem personalnym": to może być cios zbyt mocny, odczuty nadmiernie boleśnie, choć tego uniknąć chciałem. Toteż, jak napisałem, cieszę się, że jednak nie spowodowało to takiej sytuacji, że człowiek powie sobie w odpowiedzi, "no, nie, mam dość, koniec gadki". Pozdrawiam serdecznie.