28 czerwca sparing z Tychami:
http://www.90minut.pl/news/278/news2782 ... Tychy.html
Moderatorzy: flex, turku, Landryn, Smazu, krzysiu, LucasUSA, swiezy52
H. Wrona w wywiadzie udzielonym 9 VI J. Białkowi dla weszło.com napisał(a):(..)Próśb jest dużo i zawsze staram się w miarę możliwości pozytywnie na to reagować. Kibice są tak naprawdę jak słuchacze radia. Inspirują do nowych rzeczy i często podsuwają fajne pomysły. Ja nigdy nie ukrywałem, że korzystam z podpowiedzi słuchaczy czy kibiców, bo ludzie mają olbrzymią wyobraźnię. Generalnie staramy się coraz bardziej włączać kibiców w show. Proszę zauważyć, 4-5 lat temu na mecze reprezentacji – pomijam już, że nie było pełnych trybun, a teraz na Rumunię było zapotrzebowanie pół miliona – ludzie przychodzili dopiero tuż przed meczem. Dzisiaj przychodzą co najmniej godzinę przed rozpoczęciem, bo coś się dzieje, bo jest show, bo jest FanTV, bo można coś wygrać, kogoś spotkać, zobaczyć materiały, wywiady, teledyski, jest co jeść, jest co wypić. Gdyby padało, jest dach i można się schronić przed deszczem. Pomijam już historię z Jeremy Clarksonem kręcącym na Narodowym Top Gear, który zapytał organizatorów, czy znają jakieś żarty na temat stadionu, by mógł to użyć w show. Owczesny dyrektor uczulał wcześniej wszystkich:
– Tylko mi się nie ważcie mówić o basenie narodowym!
Od razu mówili więc, że nic nie ma, nic szczególnego się nie wydarzyło, nuda. Jeremy jednak posprawdzał i drążył:
– A co tam Rio Ferdinand pisał o jakimś basenie narodowym?
No i wtedy nie było wyjścia – potwierdzili i opowiedzieli całą historię. Gdy Clarkson tylko się pojawił na płycie stadionu, przywitał się z publicznością w następujący sposób:
– Cześć basen narodowy!(...)
jondek napisał(a):Banasik widzi,że jest za cienki na Zagłębie i stąd drugi trener.A de facto,może być pierwszym,kierującym z drugiego siedzenia.Ma uprawnienia UEFA Pro i duże ambicje.Coś jak Magiera na starcie.
jondek napisał(a):Banasik widzi,że jest za cienki na Zagłębie i stąd drugi trener.A de facto,może być pierwszym,kierującym z drugiego siedzenia.Ma uprawnienia UEFA Pro i duże ambicje.Coś jak Magiera na starcie.
R. Niemiec w Sporcie napisał(a):(...) Pragnę w tym miejscu zadbać, aby pewne zdarzenie z finiszu naszej ekstraklasy nie zostało rozmyte publicystycznym jazgotem na inne ważne tematy futbolowe. Temu zdarzeniu galaktyczny wyczyn Realu Madryt, snajperska wirtuozeria Cristiano Ronaldo, ale także dupowatość Jagiellonii, która miała w swoich nogach kwestię mistrzostwa Polski, oraz bezprecedensowa anatomia finału rywalizacji naszej I ligi i frajerstwo Zagłębia Sosnowiec muszą ustąpić pola. (...)
T. Mucha w Sporcie napisał(a):Nie ma nic lepszego dla ekstraklasy niż awans Górnika - nie GieKSY, nie Zagłębia, nie wspominając o Chojniczance, Miedzi czy Olimpii.
Musiałem to napisać, choć oczywiście zaraz będę posądzony o bezecne klubowe sympatie i wściekłe antypatie, ale - uprzedzając ataki - pozwolę sobie na wyznanie, że moja jedyna prawdziwa piłkarska sympatia spadła właśnie do trzeciej ligi, a bardzo prawdopodobne, że sezon zacznie jeszcze niżej. No, można się teraz wyżywać, niech tam Polonia zostanie na wieki wieków amen, bo też żadnych oznak ratunku na horyzoncie przynajmniej dekady dla niej nie widać...
Ale nie o tym miało być, tylko o tym, dlaczego nic lepszego nie mogło spotkać „normalnego” kibica - czyli nie fanatycznego - niż wielki come back Górnika; choć to oczywiste - marka, tradycja, prestiż, no i te 20 tysięcy fantastycznych „socios” na stadionie. A zza błyskawicznych gratulacji wszystkich świętych polskiej kopanej, na czele z samym bossem ZB, unosił się wielki oddech ulgi, że do elity wraca właśnie Zabrze ze swoim stadionem „trzy czwarte”, który i tak jednak o cztery długości wyprzedza to, co na Bukowej, na Ludowym, w Chojnicach, Grudziądzu czy Legnicy - najpewniej razem wzięte.
Między wierszami tych radosnych tweetów można było wyczytać, że dwie „Sandecje” w jednym rzucie nawet dla tak dynamicznie rozwijającej się ligi, jak polska, to byłoby cokolwiek za wiele. Skrywane modlitwy wielkich - wszak oficjalnie szczęścia życzyli wszystkim - zostały wysłuchane, cud się ziścił.
Patrząc nieco z boku, trudno nie odnieść jednak wrażenia, jakie pomniejsze cudeńka do niego doprowadziły, na czele z niepodyktowaniem rzutu karnego dla rywali w ostatnim meczu w Puławach. Gdyby nie to, że niewzruszony arbiter przedłużał męczarnie błagających o końcowy gwizdek zabrzan o całe pięć minut plus nieskończoność, pomyślałbym, że... no wiecie, co - że PZPN naprawdę wciąż jest wszechmogący. A tak - przedłużam swoje iluzje.
Awans Górnika to wszakże niezłe pole do parafilozoficznych zadumań, jak wiele w sporcie zależy nie od własnych umiejętności i klasy, ale od zwykłego szczęścia, losu, pecha, fatum - jakkolwiek to nazwać; a także od nieszczęścia rywali, którzy stadnie i konsekwentnie potykają się o własne nogi, ścieląc czerwony dywan akurat dla Górnika. Gdy znów jakiś sportowiec powie mi przed meczem lub biegiem, że liczy na trochę szczęścia - kopnijcie mnie! - naprawdę coś w tym jest!
Można by na tym zadumaniu spędzić całe godziny, jak również na analizie fenomenu jednostki na trenerskiej ławce; ten jeden konkretny od dwóch tygodni na łamach „Sportu” nicujemy przecież na wszystkie sposoby.
Co ma takiego Marcin Brosz - poza napiętym skupieniem oblicza - a czego nie mają Jerzy Brzęczek, Dariusz Banasik czy Krzysztof Warzycha? Dlaczego jemu znowu się „udało”, a tamtym nie? Może kluczem jest ta śmiertelna powaga, no ale przecież tamci to też nie jacyś wesołkowie. (...)
Użytkownicy przeglądający ten dział: majkL