przez jls 2016-05-28, 5:01 am
Artykuł z ostatniego numeru TWOJE ZAGŁĘBIE
Zagłębie Sosnowiec nie powinno robić rewolucji. Sukces lubi spokój
Opublikowano: 27 maja 2016Przez: Paweł Leśniak2
Do końca rozgrywek zostały dwa mecze. Sezon, choć w zasadzie był udany, to jednak przyćmiła go słabiutka runda wiosenna. Jeśli w najbliższej przyszłości chcemy grać o najwyższe cele, to klub nie powinien przeprowadzić rewolucji.
MAW_8214
– Nie ma w klubie osoby, począwszy od któregokolwiek z zawodników, na prezesie kończąc, która spełniłaby wymagania pokładane w niej wiosną. Decyzje na pewno zapadną, ale na razie o nazwiskach nie ma mowy – mówił na łamach Twojego Zagłębia prezes Zagłębia Sosnowiec, Marcin Jaroszewski. Wypowiedź sugeruje, że w klubie może dojść do dużych rewolucji.
Podobne, choć nieoficjalne informacje, docierają także do nas. Czy rzeczywiście tak być powinno? Poprzednie sezony sugerują, że rewolucja nigdy nie przynosi spodziewanych efektów. Przykładów można podać wiele, ale najlepiej sięgnąć do sezonu 2010/2011, gdzie w przerwie zimowej w Sosnowcu dokonano radykalnych zmian. W składzie pojawiło się 17 zawodników, drużyna miała walczyć o awans i… zajęła 5. miejsce ze stratą 11 oczek do wicelidera.
Oczywiście, nie należy się spodziewać, że zarząd powieli błędy poprzedników, ale jak pokazują przykłady drużyn, które w ostatnich latach awansowały do Ekstraklasy, najważniejsza jest stabilizacja i ewolucja, broń Boże rewolucja.
Choć w tym sezonie Zagłębie Sosnowiec straciło sporo bramek, to jednak istotne będzie zachowanie szkieletu defensywy. Jak pokazują lata ubiegłe, do Ekstraklasy awansowały zespoły, które zazwyczaj nie traciły więcej niż 30 bramek, a każdy z nich opierał się o stabilną linię obrony.
Jak na tym tle wypada Arka Gdynia oraz Wisła Płock, które już pożegnały zaplecze Ekstraklasy? Dokładnie tak samo. Gdynianie linię defensywy oparli głównie na zawodnikach, którzy w klubie grali minimum dwa, a nawet trzy sezony – Krzysztof Sobieraj, Tadeusz Socha, Michał Marcjanik, Marcin Warcholak, a uzupełnieniem kadry był Alan.
Płocczanie, choć nie zawsze efektownie, to jednak ze sporym zapasem również awansowali do Ekstraklasy. Kluczem do sukces też była defensywa, bo dotychczas Wisła straciła zaledwie 26 bramek, a wspomniana wcześniej Arka jedynie 28. W Płocku też postawili na stabilną defensywę – Seweryn Kiełpin w Wiśle jest od sezonu 2012/2013, wychowanek, Bartłomiej Sielewski, również regularnie występował w obronie, a Cezary Stefańczyk w klubie gra od sezonu 2013/2014. Rok później pojawił się kolejny defensor, Patryk Stępiński, który w tym sezonie zagrał 26 meczów w Płocku.
Ową stabilizację bardzo ładnie widać także w ataku, który opierał się o jednego-dwóch zawodników (Abbott-Lomski w Arce i Lebedyński w Wiśle), a także w drugiej linii, której złożenie od nowa mogłoby być bardzo kosztowne. Co ciekawe, w obu zespołach nie dochodziło także do roszad trenerskich. Skrajnym przykładem jest Marcin Kaczmarek, który w Płocku pracuje od 4 lat. Grzegorz Niciński, który Arkę wprowadził do Ekstraklasy, a sezon wcześniej zajął z nią 10. miejsce, w klubie pracuje prawie 2 lata. Ideałem do naśladowania jest Zagłębie Lubin, które pozbyło się piłkarzy drenujących kieszeń klubu i po spadku do I ligi, w ekspresowym tempie awansowało do Ekstraklasy. Co ciekawe, spadek i awans zaliczył ten sam trener – Piotr Stokowiec. Dziś lubinianie są trzecią drużyną w kraju.
Trudno wyobrazić sobie drużynę Zagłębia w sezonie 16/17 bez Sebastiana Dudka, Krzysztofa Markowskiego, Łukasza Matusiaka, Martina Pribuli, Marcina Sierczyńskiego czy Dawida Ryndaka. Oczywiście, tych nazwisk jest więcej, choć wg nieoficjalnych informacji z klubu może odejść np. Żarko Udovicić, który przecież jest ostoją defensywy, także doskonale radzi sobie w ofensywie. Szansę powinien też dostać Patryk Mularczyk, który w trzecioligowej Skrze Częstochowa zdobył już 5 bramek, a w odwodzie jest jeszcze Hubert Tylec, Konrad Zaradny czy choćby Dawid Witkowski.
Piłka nożna nie lubi rewolucji i choć oczywiście zdarzają się przypadki, że po nich drużyny wracały odmienione i wygrywały, to jednak wydaje się, że sukces w tym wypadku lubi spokój. Dlatego też przestrzegamy przed wielką rewolucją. W kadrze Zagłębia jest wielu zawodników, dla których klub nie jest którymś z kolei, a czymś więcej. Warto więc oprzeć skład o nich, zatrzymać doświadczonych i kadrę po prostu uzupełnić. Zarząd wraz z trenerem mają sporo czasu, aby nad tym popracować.