Zadzwonił wczoraj późnym wieczorem kolega - fanatyk piłki nożnej; w sprawie stadionu. On też uważa, że budowa nowego obiektu jest paląca i że nie ma żadnej alternatywy. Rozmowę zakończył tak: "Wszyscy wiedzą, że Górski (prezydent Sosnowca - dop. red.) nie lubi piłki nożnej, tylko ty o tym nie wiesz". Zaskoczył mnie tym stwierdzeniem, nie zdążyłem zareagować (ma się swoje lata); odpowiadam więc koledze teraz, "na łamach".
Zakochałem się raz w sąsiadce, którą o tym grzecznie poinformawałem, natomiast zataiłem, w dobrej wierze, ten fakt przed żoną. Z romansu, jak się w wyższych sferach określa zdradę, miałem zdecydowanie więcej kłopotów niż przyjemności.
Gdy zakochałem się w następnej sąsiadce, postanowiłem uczciwie powiadomić o tym nie tylko obiekt moich westchnień, ale również żonę. Niewiele brakowało, aby się pozabijały. Ja sam przypłaciłem to poważnymi kontuzjami i rozstrojem nerwowym.
Gdy niedawno zakochałem się po raz trzeci w kolejnej sąsiadce (mam taką słabość, a może to skłonność do wygody, czy lenistwo?) nie powiedziałem już o tym nikomu. I dzięki temu mam święty spokój.
Zatem zacny kolego! Czy wyobrażasz sobie, co stałoby się, gdyby prezydent Sosnowca zaczął rozgłaszać, że lubi piłkę nożną? Przestałby mieć święty spokój!
a ja znalazłem dzisiaj taki artykuł :idea: