

Moderatorzy: flex, turku, Landryn, Smazu, krzysiu, LucasUSA, swiezy52
django napisał(a):Na jak długo związał się z Zagłębiem Wyrobek? - Znamy się za dobrze i za długo, żeby mówić o terminach. Jeżeli coś się "wypali " obie strony będą wiedzieć, że przyszedł czas na zakończenie współpracy - dodaje prezes.
http://www.sport.pl/sport-slask/1,12185 ... rzego.html
Czy ktoś jest w stanie podać w historii piłki nożnej drugi przykład kontraktu podpisanego "do czasu wypalenia się"? Zagłębie znowu przeciera szlaki. Oczywiście kpię, bo nie można podpisać kontraktu na czas nieokreślony, ale nawet jeśli warunki nie są jeszcze uzgodnione, to takie owijanie w bawełnę jest śmieszne i prezes powinien sobie zdawać sprawę, że swoimi wypowiedziami ośmiesza też klub. Gorzej, jeżeli kontrakt został już podpisany, a Baczyński z jakichś powodów nie chce zdradzić jego długości. Nawet jeśli Wyrobek jest tylko dostarczycielem licencji, to jakieś pieniądze z klubu pobiera, a Zagłębie to nie jest to prywatny folwark prezesa i jego przyjaciół. Choćby dlatego kibicom należy się informacja o długości kontraktu trenera.
django napisał(a):W piłce nożnej nie ma czegoś takiego, jak umowa na czas nieokreślony. Jeżeli podpisuje się kontrakt, to zawsze na sprecyzowany okres czasu. Jest to o tyle ważne, że w przypadku zerwania umowy, klub może być zmuszony do zapłacenia trenerowi jakiejś sumy, często równej poborom, jakie otrzymałby, gdyby wypełnił kontrakt. Dlatego jest chyba rzeczą normalną, że chciałbym wiedzieć, czy umowa została podpisana na pół roku, czy na 3 lata. Tłumaczenie, że Wyrobek z Baczyńskim są funflami i jeden drugiego nie wychuja jest średnio profesjonalne i moim zdaniem jest kolejnym dowodem na to, że klubem rządzi osoba tkwiąca mentalnie w latach 90. Bo załóżmy, że zmienia się prezes (tak, wiem, science-fiction), na takiego, który nie jest zakumplowany z Wyrobkiem i mogą się zacząć problemy. Nie branie takiej ewentualności pod uwagę przez prezesa jest mało profesjonalne i świadczy o tym, że w klubie tego profesjonalizmu jeszcze długo nie uświadczymy.
pyla napisał(a):Wszędzie są umowy na czas nieokreślony a w piłce nożnej nieciekawe.Skąd zaczerpnoles tą wiedze
![]()
pyla napisał(a):Duża zasługa że pozostaliśmy w 2 lidze jest po stronie kumpla Baczynskiego , chyba dobrze że ma takich kumpliMasz jakiegoś profesjonaliste na funkcje Prezesa to Go przedstaw chcialbym Go poznać i chyba nie tylko Ja , a jezeli nie to nie marudz bo przypomina to magiel. Jesteśmy chyba po to aby być z naszym klubem pomagać mu jak kto może a nie ciągle mieć do niego pretensje.
pyla napisał(a): A tak na koniec podaj mi przyklad profesjonalnego klubu ,Prezesa w naszej lidze ,extraklasie pisze poważnie moze na nim bedziemy się wzorować.
jondek napisał(a):Oglądanie "popisów" tych ludzi grających w naszych barwach,to jest rozrywka dla masochistów.Lekarz nie stwierdził u mnie tej przypadłości,dlatego.....Tym panom,ja już dziękuje Przegrywać też trzeba umieć,o szacunku dla wiernych kibiców,nawet nie wspomne
dla nas 2 porażki to wieczność
Tadeusz Wisniewski napisał(a):Czekam co sie wydarzy.
Czy warto iść do Sosnowca
Skoro mamy nowy sezon, to w Sosnowcu mają nowe rozczarowania. Drużyna, która wiosną grała całkiem skutecznie pod okiem Jerzego Wyrobka i uratowała II ligę dla Zagłębia, od początku nowego sezonu znów zbiera razy od każdego, kto akurat przyjedzie na Ludowy. A to Rozwój Katowice, a to Lech Rypin. Kibice przeczuwają najgorsze, więc nie czekają aż zrobi się seria porażek i obrażają piłkarzy oraz trenera od pierwszego przegranego meczu. Ot, sosnowiecka specyfika końca sierpnia.
Wiadomo, że jak to w Polsce, skoro Wyrobek przegrał już dwa mecze, to trzeba szukać jego następcy. Dzisiejszy dziennik „Sport” podaje nazwisko Marka Mandli jako potencjalnego nowego trenera Zagłębia. Mam mieszane uczucia...
Z jednej strony jestem entuzjastą tego pomysłu. Ależ wspaniała kandydatura. Przecież Marek Mandla to w moim prywatnym rankingu fantastycznych szkoleniowców nie do końca odkrytych to absolutny numer jeden. Mam wrażenie, że gdyby wszyscy trenerzy byli tacy jak on, zdecydowanie chętniej patrzylibyśmy na naszą piłkę kopaną. Mimo że nie jest już gołowąsem (dosłownie), pracował dotychczas w... trzech klubach. GKS-ie Katowice, Walce Zabrze i BKS-ie Stal Bielsko-Biała. W jednym 10 lat, w drugim 15, tylko w Bielsku skończyło się szybko, bo po pięciu latach, co i tak było rekordem w naszym regionie.
Poznałem go za czasów pracy właśnie w Stali. Gdyby porównać tego III-ligowca do postaci filmowej, trzeba byłoby przywołać rycerza, który walczył na gościńcu z jednym z rycerzy króla Artura w „Świętym Graalu” Monty Pythona. Toczył się tam pojedynek. Rycerzowi odcięto w końcu jedną rękę, potem drugą, następnie nogę i drugą nogę. Rywal chciał go oszczędzić, ale kikut stojący już tylko na brzuchu wciąż chciał walczyć i wyzywał przeciwnika od tchórzy. W Stali Mandli co roku wyfruwało minimum dziesięciu najlepszych piłkarzy. Latem wydawało się, że ta drużyna będzie walczyć o utrzymanie. A potem co roku była w czołówce i gdyby klub było stać na awans, to pewnie by awansował. On jednak wiedział, że II liga piłkarska w klubie siatkarskim może przynieść więcej szkody niż pożytku. Ostatni sezon był jednak nieudany. BKS skończył w środku tabeli. Mandla odszedł, co uważam, za najgorsze możliwe rozwiązanie dla tego dawnego II-ligowca. Początki jego następcy Jana Furlepy pokazują zresztą, że to nie w Mandli był problem.
- Profesjonalizmu od Mandli mogą się uczyć trenerzy ekstraklasowi. On woli, żeby było biednie, ale uczciwie. Wszystko musi mieć na papierze. Nie zgodzi się na takie rozwiązanie, jakie często jest w niższych ligach, że prezesi podpisują z trenerem umowę śmieciową, żeby była, a pozostałe pieniądze płacą mu do ręki. U niego wszystko musi być poukładane, na piśmie. Nikomu nie mogła w szatni zadzwonić komórka. A Furlepa? Cóż, to trener III-ligowy – usłyszałem latem w BKS-ie. Dyscyplina, profesjonalizm, bez robienia czegokolwiek na wariackich zasadach. Mandla w każdym klubie chce być Fergusonem. Co więcej, jest trener skarbem dla dziennikarzy. Nieciekawe wypowiedzi niemal mu się nie zdarzają. O ile zwykle problemem jest, co można by wyciągnąć do tytułu, to po rozmowach z nim są kłopoty, ale bogactwa. To jednak tylko dodatkowy atut.
Uważam więc, że Zagłębie zrobiłoby znakomity interes biorąc byłego trenera swojej zgody. Znakomity. A trener też by początkowo nie stracił, bo przecież poszedłby do II ligi, czyli stosunkowo wysoko. Ale, no właśnie, początkowo...
Doświadczenie uczy bowiem, że Zagłębie Sosnowiec to miejsce podobne do stołka selekcjonera reprezentacji Polski. Selekcjonerzy praktycznie dobrze nie kończą, tak jak trenerzy Zagłębia kończą zwykle źle. To nie jest cudotwórca, on nie zrobi nagle z Szatana Lewandowskiego, a z Matusiaka Iniesty. Nawet nie będzie próbował przekonywać, że zrobi. On gwarantuje solidną pracę u podstaw, umiejętne wprowadzanie młodych, generalnie wszystko to, co powinien gwarantować trener w normalnie funkcjonującym klubie. Ale czy ten klub jest normalny? Przegra z Gryfem Wejherowo, to go zwyzywają, ulegnie Jarocie Jarocin to mu skrzyczą rodzinę. Nie wiem, czy życzyć Mandli posady w Sosnowcu...
http://michaltrela.blox.pl/2012/08/Czy- ... nowca.html
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników