przez swiezy52 2010-11-11, 6:07 pm
nareszcie jakis odzew ze strony zarzadu klubu...
"zaglebie.eu: Piłka nożna to dla Panów pasja czy biznes?
Grzegorz Książek: Myślę, że nie angażowalibyśmy się biznesowo w piłkę nożną, gdyby wcześniej to nie była nasza pasja. Są to rzeczy ściśle ze sobą powiązane. To jest piłka nożna, czyli coś co ja kocham ponad całe życie i mam z nią kontakt od dziecka.
Na Stadionie Ludowym wychował się Pan jako piłkarz. Czy już wcześniej był pomysł, a może marzenie, by mieć jakiś wpływ na Zagłębie Sosnowiec?
Grzegorz Książek: Treningi zacząłem w Zagłębiu w wieku 10 lat u trenera Jarka Jądra (obecnie koordynator do spraw szkolenia młodzieży - wyj. red.). Na samym początku chciałem zaistnieć jako piłkarz Zagłębia. Z czasem zająłem się biznesem i cieszę się, że po tylu latach wracam do klubu, bo karierę zawodniczą skończyłem dobrych 10 lat temu. Wracam do piłki w zupełnie innej formie i to mnie cieszy, bo jest to jakiś krok naprzód i cieszę się, że dalej jestem związany ze sportem i piłką. Najpierw był to Jedłownik, gdzie zaczęliśmy tworzyć bazę, założyliśmy szkółkę piłkarską. W Zagłębiu jest to kolejny etap, gdyż zawodnikiem już na pewno nie będę, choć staram się trenować, ale tylko dla zdrowia.
W Gosławiu szkolicie młodzież. W Zagłębiu, w przeszłości, również stawiano na młodych piłkarzy z regionu. Czy to będzie dla Panów priorytet, by rozbudować szkolenie młodzieży? Warto tutaj dodać, iż trenerzy juniorów starszych w ostatnim meczu mieli do dyspozycji zaledwie 13 piłkarzy?
Grzegorz Książek: Powiem tak, teraz mamy inne czasy. Kiedyś piłka była dla nas najważniejsza, graliśmy w każdej wolnej chwili i gdzie się tylko dało. Teraz nie ma już takiego zapału, dzieciaki maja wiele innych rozrywek i ciężko jest zachęcić je do przyjścia na boisko. Jeśli chodzi o szkolenie młodzieży to szkółka w Jedłowniku zajmuję się tym od kilku lat, więc pewne doświadczenie w tym zakresie posiadamy. Jesteśmy do dyspozycji trenerów szkolących młodzież w Sosnowcu, a myślę, iż z tej współpracy osiągniemy pozytywne efekty w postaci nowych zawodników zasilających pierwszą drużynę Zagłębia.
Dariusz Kozielski: Podoba nam się to co próbuje uczynić Prezes Adamczyk, czyli współpraca z klubami miast regionalnych. W ten sposób również można wyławiać i szlifować talenty.
Przejęli Panowie pakiet większościowy, jak widzicie współpracę z Gminą Sosnowiec, która posiada 49 % akcji.
Dariusz Kozielski: Trzeba się cieszyć, że miasto jest udziałowcem. Mało jest takich klubów, gdzie gmina posiada akcje. Myślę, że każdej ze stron zależy, by Klub się rozwijał. Ogromnym atutem jest infrastruktura, w którą inwestuje Gmina Sosnowiec. Niewiele zespołów posiada taką bazę treningową i zaplecze na takim poziomie. Jeśli dalej będzie ze strony miasta wola, by zdecydować się na budowę nowoczesnego stadionu, to wtedy będzie nam łatwiej odnieść sukces, na który wszyscy czekają. Według mnie akcjonariuszy powinno być jak najwięcej. Myślimy nad emisją nowych akcji, by więcej ludzi było związanych z klubem i przejmowało się jego losem. W momencie, gdy trzeba będzie zainwestować lub zwiększyć kapitał, dużej grupie będzie zdecydowanie łatwiej wziąć na swoje barki finansowanie przyszłych przedsięwzięć. Nie jesteśmy z Grzegorzem takimi potentatami, by „bawić się” piłką na najwyższym poziomie. W Polsce mieliśmy kilka przykładów, gdy w pojedynkę próbowano budować Klub i nie zawsze dobrze się to kończyło.
Czy są już osoby zainteresowane przejęciem akcji?
Grzegorz Książek: Jeszcze nie było takich sygnałów, ale dopiero wyszliśmy z taką koncepcją. My chcemy swoimi osobami zarazić innych przedsiębiorców, by pomogli Zagłębiu. Czy to w formie pieniężnej, czy innej, która usprawni funkcjonowanie Klubu. Jest dużo rzeczy, które muszą się zmienić, by sprawnie wszystko działało. Dlatego niezbędna jest pomoc osób z zewnątrz, które w danym temacie będą mogły podnieść wartość i wiarygodność Spółki.
Chyba panowie wiedzą najlepiej, że wielu biznesmenów jest niechętnie nastawionych do piłki nożnej i inwestowania w nią.
Dariusz Kozielski: Tutaj nie chodzi tylko o Zagłębie, tylko o całą dyscyplinę. Czy ktoś chce być utożsamiany z aferami z ostatnich lat. Kiedyś mówiono tylko o tym, kto, kiedy i ile kupił meczów. Nie dziwmy się więc, że biznes jest nieufny wobec futbolu. Teraz nie wystarczy powiedzieć: „Hura budujemy nowe Zagłębie, kto idzie z nami?”. Najpierw trzeba pokazać, iż chce się iść w dobrym kierunku. Przede wszystkim trzeba postarać się zapełnić stadion. Co chcą Kibice oglądać? Grę i walkę na całego, przysłowiowe gryzienie trawy. Jak uda nam się tego dokonać, a potem wszyscy będą wierzyli w sukces, to wtedy łatwiej będzie przekonać lokalny biznes do wsparcia Zagłębia. Potencjał jest ogromny, tylko trzeba ruszyć w odpowiednim kierunku. Nie da się tego zrobić w tydzień, w miesiąc, ale im szybciej ruszymy, to szybciej doczekamy się pozytywnych efektów. Łatwiej będzie ściągnąć inwestorów, gdy będą pełny stadion, kulturalny doping i zwycięstwa. Muszą być również organizowane ciekawe akcje, a te nie od nas zależą, tylko od grupy ludzi zatrudnionej w Klubie. Jeśli każda osoba da coś od siebie prosto z serca, to łatwiej będzie podnieść poziom.
Od 3 lat mówi się o awansie, a mało o finansach Zagłębia...
Dariusz Kozielski: Z pewnymi sprawami już się zapoznaliśmy. Na pewno w trakcie działania wypłynie jeszcze kilka rzeczy. Wszyscy liczą, że przychodzimy z gotową receptą na sukces, że od razu zwołamy konferencję i pokażemy jakie są cele i pomysły. Łatwo jest to powiedzieć i napisać, ale potem trzeba rozliczyć wyniki, a czynników wpływających na sukces w sporcie drużynowym jest cała masa. Wiemy z jakimi problemami mierzy się obecny Zarząd Spółki. Część spraw została już wyprostowana w pozostałych będziemy chcieli pomóc.
Grzegorz Książek: Nie jesteśmy takimi ludźmi, którzy rzucają deklaracjami na lewo i prawo, a potem z tego się nie wywiązują. Nie o to chodzi. Postawimy na organiczną pracę. W klubie jesteśmy praktycznie codziennie. Jesteśmy zaangażowani, a z biegiem czasu będzie można ocenić nasze postępowanie. Kibice wszystko sami zweryfikują. To dla nich przede wszystkim tworzy się widowisko. Tutaj w Sosnowcu zawsze doceniano walkę i zaangażowanie i tego będziemy oczekiwać. Myślę, że Kibice z Sosnowca są już ekstraklasie, gdyż potrafią się zorganizować i jechać na wyjazd kilkaset kilometrów, zaprezentować ciekawą oprawę i kibicować . Teraz my organizacyjnie i drużyna sportowo musimy dołączyć do nich.
Dariusz Kozielski: Tutaj jest pole do działania. To nie ma wyglądać tak, że na meczu jest Książek i Kozielski i są zadowoleni, że piłkarze zagrali fajne zawody. Kibic jest tak samo wymagający np. Wodzisławiu, jak i w Sosnowcu. Jeśli stadion zapełni się, to łatwiej będzie o sponsorów, a co za tym idzie także podniesienie poziomu drużyny.
Podobno wychodzą Panowie z założenia, że piłkarz powinien dobrze zarabiać, ale pod warunkiem, że osiąga dobre wyniki na boisku?
Dariusz Kozielski: Od razu sprostuję. Moim zdaniem piłkarz powinien tylko zarabiać poprzez dobrą grę. Pieniądze powinny leżeć na murawie. To jest jego praca, on powinien swoją postawą przyciągać Kibiców i Sponsorów. Nie czarujmy się, dziś widowiska na Stadionie Ludowym, który jest jaki jest, ale na tle II ligi nie jest taki zły, są słabe. Teraz często jest tak, że piłkarz wywalczy sobie dobry kontrakt, a potem niech grą martwią się inni. My oczywiście chętnie zapłacimy, tylko w biznesie zawsze trzeba zadać sobie pytanie, skąd wziąć pieniądze. W piłce są duże dysproporcje. Podam taki przykład: powiemy piłkarzom, że otrzymają cały dochód ze sprzedaży biletów i pewnie w Sosnowcu nikt by nie chciał grać. A gdybyśmy tak powiedzieli w Poznaniu przed meczem w Lidze Europejskiej, to uznano by nas za szaleńców, że rozdajemy dużą część budżetu. Nie ma więc jednej metody. Myślę, że na dzień dzisiejszy w polską piłkę zaangażowane są duże pieniądze i raczej szybko nie przekroczymy tej bariery. Cracovia wybudowała sobie stadion, ściągnęła niezłych zdawało się zawodników i gdyby ktoś przed sezonem powiedział, że w 12 meczach zdobędą w ekstraklasie 4 punkty, to myślę, że wiele osób popukałoby się po czole. Wydaje się, iż nawet jeśli taka drużyna nic nie będzie grała, choćby stała na murawie, to zawsze coś tam zdobędzie. W wielu klubach plany, które ktoś sobie założył nie przyniosły skutku. Sport uczy pokory i trzeba o tym pamiętać. Dlatego nie przesadzajmy z obietnicami. Trzeba krok po kroku iść do przodu, układać wszystkie sprawy, znaleźć do naszego modelu odpowiednich piłkarzy. Jedno jest pewne, nie brakuje nam determinacji, teraz za nami stoi - załóżmy - kilka osób, po jakimś czasie może będzie kilkadziesiąt, potem kilkaset, a w końcu kilka tysięcy… Wtedy odniesiemy sukces, na który pracujemy.
Grzegorz Książek: Czasami będziemy musieli podjąć niepopularne decyzje. Pójdę krok dalej, może piłkarzom nie spodoba się to co teraz powiem, ale tak jak Darek powiedział, teraz największym wydarzeniem w sezonie dla zawodnika jest dzień, w którym podpisuje kontrakt. Następnie, z całym szacunkiem dla nich, ale gdzieś to wszystko siada. Później martwi się prezes, właściciel, żeby dać te pieniądze, zapewnić wszystkim wypłaty na czas. Myślę, że podstawą jest to, by zawodnik pokazał, że zasługuje na nie poprzez wynik, by wywalczył je na boisku, a nie w gabinecie prezesa klubu.
Zbliża się przerwa zimowa, czy jest już plan, jak zagospodarować ten czas? Szykują się duże zmiany?
Dariusz Kozielski: Mamy kilka miesięcy przerwy. Dyrektor sportowy ma przyjrzeć się piłkarzom z Zagłębia Dąbrowskiego, którzy grają w niższych ligach. Wczoraj zaprosiliśmy do klubu osoby z marketingu, które będą pomagały w działaniu. Chcemy iść do przodu, ale bez dużych rewolucji po drodze.
Czy ma Pan pomysły, które nie udało się zrealizować w Wodzisławiu, a będzie chciał Pan wdrożyć w Sosnowcu?
Dariusz Kozielski: W Odrze zmienił się właściciel, który miał inny pomysł na działalność klubu, choć według mnie za bardzo tego pomysłu nie widać. Ja wychodzę z założenia, że wszystko trzeba realizować po kolei. Gdy się popełnia błąd, to szybko trzeba go wyeliminować. W Odrze zimą doszło do dużych zmian, jednak nie osiągnęliśmy celu, który sobie założyliśmy. By zrobić awans w Zagłębiu trzeba ustalić jasne reguły. Za sukces będzie nagroda, a jeśli nie będzie wyniku, to piłkarze nie otrzymają premii. Z chodzenia po boisku nikt nie będzie zadowolony. Trzeba jednak tutaj założyć, że awans wywalczą zawodnicy, którzy będą mieli realne szanse walczyć dalej w I lidze. Nie można robić niczego pochopnie. Przed dyrektorem sportowym i Klubem jest dużo pracy, by wyszukać odpowiednich piłkarzy, takich wojowników, którzy będą chcieli nam pomóc w walce o wyznaczone cele. Oczywiście nie skreślamy aktualnie grających zawodników. Każdy będzie musiał się określić, czy mu z nami po drodze.
Będąc w Odrze Wodzisław pojechał Pan do Niemiec rozmawiać na temat współpracy z Bayernem Monachium. Był pomysł, by rezerwowi z Bayernu grali w Odrze. Czy w Sosnowcu będzie podobny pomysł?
Dariusz Kozielski: To nie jest takie proste, bo z takiej współpracy muszą wynikać korzyści dla obu stron. Zresztą jeśli kluby zza granicy miały kontakt z polskimi, to nie zawsze chcą je odnawiać. Wiadomo można zorganizować turniej, czy coś w tym stylu, ale trudno związać się ścisłą współpracą, z której wynikałaby wymiana piłkarzy, czy coś w tym rodzaju. Może zmieni się to po Euro 2012, jednak najpierw, to my musimy udowodnić, że warto z nami współpracować.
Na koniec jeszcze pytanie o budżet. Jaki jest obecny w Zagłębiu i czy wystarczy?
Marek Adamczyk: Plany w celu stworzenia budżetu i jego zamknięcia są już wdrażane przez Zarząd. Chcemy doprowadzić do momentu, w którym będziemy w stanie określić dokładną kwotę i ramy, w których musimy się zmieścić, by wszystko dopiąć. Nie ma się jednak co oszukiwać póki co w polskiej piłce poza ekstraklasą, gdzie określone, pewne przychody są z C+ to w pozostałych ligach jest to troszkę” loteria” finansowa. Czasem zdarzy się, że w dokumentach budżet jest zamknięty, a później sponsorzy nie zapłacą za wystawione faktury i... podatek należy odprowadzić, a wpływu środków nie ma. Oczywiście nasuwa się pytanie, jak chcemy się zabezpieczyć i osiągnąć stabilność. Racjonalizujemy koszty, do naszych potrzeb, oczekiwań i klasy rozgrywkowej, w której gramy. Wiele nowych koncepcji w tej materii będziemy wcielać w życie tuż po ostatnim meczu jesiennej rundy, gdyż niestety przed sezonem nie udało mi się w 2 tygodnie wszystkiego dokonać. Wyeliminuję również kilka błędów, które uczyniłem działając pod presją czasu w lipcu tego roku. Na pewno drugi raz tych błędów nie zrobię. Będziemy oczywiście rozmawiać po wyborach z Gminą, gdyż - nie ma co ukrywać - parę dni temu weszła ustawa, która rozszerza możliwości wspierania sportu. Dodatkowo chcemy postawić na marketing twardy, związany z pozyskiwaniem środków. W tej chwili nie ma zbyt wielu sponsorów, drobnych, średnich, czy dużych. Wierzymy w to, że uda się uaktywnić regionalny biznes i zapełnimy do ostatniego miejsca naszą „ściankę do wywiadów”. Nowi właściciele nie zamykają drogi innym inwestorom, będą chcieli wprowadzić do Spółki inne podmioty, które kupią akcję i będą nam pomagały. Pamiętajmy, że inaczej patrzy się na działania, jeśli jest się czegoś właścicielem. Pewne rzeczy muszą być zrobione z głową, pamiętajmy jednak, że na wszystko potrzeba czasu. Praktycznie co dzień spotykam się z nowymi współwłaścicielami przedstawiając aktualną sytuację i omawiając to co należy zrobić. Często te dyskusję są gorące, ale to świadczy li tylko o zaangażowaniu wszystkich."
źródło: zaglebie.eu