Konkluzje Redaktora Czado, który był obecny na meczu:
Co mi się podobało:
a) spokój i konsekwencja w grze GKS-u Tychy. Ewidentnie chodziło o to, żeby piłka była jak najdalej od własnej bramki, a kiedy zdarzy się okazja - by trafić. Wielkie fajerwerki to nie były, ale co tam popisy, kiedy drużyna wygrała na wyjeździe 3:1, a zwycięstwo mogło być jeszcze bardziej przekonywujące? Może warto zawalczyć o awans skoro tak łatwo bije się na wyjeździe poważniejszego dotąd kandydata do awansu?
b) zaciętość Michała Filipowicza z Zagłębia. Po jednym ze starć napastnik Zagłębia był niezwykle zamroczony - półprzytomny aż słaniał się na nogach kiedy w 50 minucie lekarz i masażysta trzymając go pod ręce odprowadzali piłkarza z murawy. Ale Filipowicz nie chciał zejść, miał wyraźne pretensje, że jest wymieniany na innego zawodnika. Od razu przypomniał mi się Eric Gerets w meczu z Węgrami na mistrzostwach świata w 1982 roku. W pierwszej połowie, zamroczony po starciu Belg absolutnie nie chciał zejść z boiska tłumacząc, że jego zespół przegrywa (rzeczywiście przegrywał po strzale Vargi w 27 minucie, a on musi pomóc. Dopiął swego. Dopiero w 62 minucie Gerets oświadczył, że może wreszcie zejść, bo jego zespół już remisuje. Problem w tym, że ciągle przegrywał... Okazało się, że Gerets miał wstrząśnienie mózgu. A jego zespół i tak wywalczył wtedy awans do następnej rundy - Belgia ostatecznie wyrównała niespełna kwadrans po przymusowym zejściu Geretsa (pamiętacie Aleksa Czerniatynskiego?). Mam nadzieję, że Filipowiczowi nic poważnego się nie stało;
Co mi się nie podobało:
gra Zagłębia Sosnowiec. Z trybuny krytej wielu zdegustowanych kibiców wyszlo przed końcem. "Gdzie jest ambicja, Zagłębie, gdzie jest ambicja?" - wściekali się miejscowi fani. Ale tak do końca nie wiem czy rzeczywiście mogą się wściekać.
Po prostu: Zagłębie ma obecnie bardzo słaby zespół, który tak naprawdę niewiele może. Nie dziwię się, że wyrzucenia trenera niewiele dało. Paradoksalnie grupa zachodnia II ligi jest w tym sezonie tak słaba, że słowa "awans" i "niewiele może" w przypadku Zagłębia się nie wykluczają! Wygląda na to, że w Zagłębiu tylko jeden zawodnik potrafi naprawdę grać w piłkę. To Marcin Lachowski. Przy gospodarzach nawet Hubert Jaromin wyglądał dziś jak profesor;
(...)
http://czado.blox.pl/2010/10/Gerets-na- ... dowym.html