django napisał(a):Jak ewentualne nieprawidłowości w dokumentacji mogą być zawinione przez Miasto?
Na przykład - odnoszę się tu do tego, co było napisane "jeżeli rzeczywiście dokumenty nie są wiarygodne" - to może być tak, że Miasto żąda dokumentu "xy", który też i od petenta dostaje; niemiej dokument ten z natury swej nie wyjaśnia bądź nie potwierdza części "ab" też ważnej dla sprawy, co do której zamierza się decydować (wręcz zaś ta część "ab" może być konieczna, by decydent nabrał przekonania o wiarygodności przedstawianej dokumentacji w zakresie przedmiotowym. W związku z czym zupełnie spokojnie Decydent może mówić, że z punktu widzenia decyzji, jaką ma wydać: te dokumenty, które mu dostarczono, zresztą po skierowaniu do petenta żądania - są dla niego niewiarygodne; toteż w glorii dobrego urzędnika nie może podpisać decyzji. Powyższe nie jest zresztą jedynym możliwym scenariuszem tego, by przyczyna niewiarygodności dokumentów leżała po stronie miasta (znów użyłem dłuższego wyrażenia, wielu wolałoby tu "by winne było miasto", niemniej nie byłoby to precyzyjne). Otóż - przyczyna leżąca po stronie miasta to może być tak wina - jak i błąd, względnie niedokładność. Wina może być też różna, to znaczy z zaniedbania lub braku uwagi, jaką tymczasem należało wykazać - albo może być (od drugiej skrajności patrząc) - wręcz całą intrygą, gdyż np. może chcieć przewlekać sprawę bądź urzędnik dywersant bądź np. sam Decydent.
Oczywiście, zastrzegam, jak w każdej powieści kryminalnej " wszelkie podobieństwo itd".
Myślę, że po prostu nie ma potrzeby, bym rozważał kwestię dogłębnie; sam jeden przykład chyba wystarczy, by zorientować się, o jaką dokładność mi chodziło. Zaś następne takie przykłady - nie są chyba konieczne. Także dlatego, że po prostu, w połowie, to był ten mój wpis - wpisem dla jakiegoś żartu, zabawy.
W połowie natomiast - rzeczywiście, w duchu jakiejś ostrożności, trochę w duchu patrzenia przez pryzmat prawa i ostrożności; to było takie przypomnienie "przy okazji" PT Forumowiczom i tej cnoty, jaką jest ostrożność czy roztropność. Fakt, zdaję sobie sprawę, że to ostrożność daleko posunięta i wobec takich dywagacji na Forum wydawać się może niebywała czy przesadzona (bynajmniej nie chcę więc tu też czegoś insynuować ani Prezydentowi, ani Miastu, ani Klubowi - dodam "na wszelki wypadek"). Ot, piszę, bo wykazuję takie ogólne przywiązanie do ostrożności. Za dużo rzeczy może w tej materii dotąd w życiu widziałem, za dużo szokujących zwrotów sytuacji: by automatycznie nie uruchamiała mi się taka potrzeba wyrażania ostrożnego co do wniosków.
Cóż - oczywiście tu na forum - to inna skala, bynajmiej nie chcę przesadzać; zresztą wspomniałem, że pisałem trochę żartem. Niemniej - już jednoznacznie widać to poza Forum: taka ostrożność wyraźniej okazuje się potrzebna. Na przykład ostatnio bardzo bolesny przykład stanowi nie zachowanie jej przez rząd, gdy Rosjanie urabiali Tuska od pierwszego uścisku sprytnego Putina (ufam, że przynajmniej w pierwszych reakcjach jeszcze w Polsce członkowie rządu reagowali, jakby zaistniał zamach przy katastrofie pod Smoleńskiem). Owocuje to zaś boleśnie i głupio utratą przez Polskę wpływu realnego na procedury śledcze jak i - jeżeli byłyby w tej katastrofie elementy zamachu bądź ingerencji nieuprawnionej innych sił - może być to wręcz powodem, iż strona polska nie będzie mogła tych elementów wskazujących na możliwość zamachu zanalizować wystarczająco...
Tak więc - również i na forum uważam, że warto to przypomnieć. Zbyt wiele tu bowiem okazji do wyrażania sądów, rozstrzygnięć, w stylu "kto głupi, kto winien, kto kurczak albo śledź". Toteż - choć powoduje to sytuację, iż czasem nie da się "w zwykłych trzech słowach uproszczenia" zawrzeć myśli - jednak przyznaję rację bytu takiej ostrożności w wypowiedziach, zwłaszcza gdy odnosi się to do rozmaitych sądów, rozstrzygnięć, po czyjej stronie jest np. wina itp. Stąd - nie tylko też żartem pisałem to moje doprecyzowanie - jakkolwiek i żartem, bo bynajmniej nie ku wojnie, za to faktycznie w jakiejś mierze ku rozweseleniu.
Pozdrawiam!
