przez Blajpios 2010-03-21, 3:47 pm
Cóż, minęły najgorętsze chwile reakcji bezpośredniej po meczu w Radzionkowie i myślę, że już obecnie można trochę spokojniej ale też i trochę szerzej spojrzeć na sprawę. Jest bowiem trochę kwestii niepokojących - jakkolwiek ogólnie mówiąc, to bynajmniej jeszcze nie ma sytuacji do bicia na alarm. Alarmistyczne czy skrajne głosy, typu biadoleń, że Kłus był zaklepany dopiero w końcówce okienka po długich pewnie negocjacjach nie powinno się brać na poważnie i inaczej, niż na karb emocjonalności po meczu. Na przytomnie bowiem myśląc, to każdy chyba łatwo dojdzie do wniosku, że dłuższe negocjacje mogą być znakiem, że lepiej dzięki nim ostateczną umowę zbudowano - a żenującym absurdem byłoby myśleć, że skoro na końcu dopiero okienka nastąpiło umowy podpisane, to na pewno dlatego, że zaniedbano wcześniej o nią zabiegi albo w ogóle wcześniej nie negocjowano. Podobnie - szkoda energii na wciąż pojawiające się niestety głosy w czambuł potępiające wszystko, wietrzące spisek "tych z klubu" albo idące schematem "wy, właściciele, działacze nie macie nic do gadania i jesteście głupole, a jedynie mądrzy my jesteśmy i poza tym, to tylko my jesteśmy Zagłębiem". Owszem, bardo nuży, że wciąż takie głosy się pojawiają, niemniej - na szczęście - do coraz większej liczby piszących dociera, że nie można ciągle na tym samym koniu kwasu i chorej krytyki jechać. Podsumowując: nie ma co więc za dużo się przejmować tymi, którzy jeszcze tę linię alarmu, poniżeń i kwasów próbują tu zaprezentować - zwłaszcza, gdy widać, że ci dyżurni "rozpaczacze i wyzwiskacze", to wymierające dinozaury. Ogólnie więc napisałbym - są pewne podstawy do optymizmu. Tyle, że do tego jednak dodaję - są i przejawy jakoś niepokojące.
Jakie jednak niepokoje? Po pierwsze - wciąż tylko polepszony a nie bardzo dobry marketing (że tak trochę naciągnę termin, bo chodzi tu też o PR, managerkę itp). Polepszony, bo to widać - ale do doskonałości daleko, czego dowodzi stan obecny tego szeroko rozumianego "marketingu", w którym nie ma jednak np. całkowicie własnych pomysłów, raczej są tylko przerobione innych (taksówki, niektóre inne akcje); dalej - są rozmaite akcje marketingowe często szumnie odtrąbione, niemniej nie są do końca doprowadzane sprawnie (vide znów taksówki). Podobnie summa summarum nieskuteczność marketingowa - to sprawa kwot na transfery. Moim zdaniem słuszną zastosowano tendencję, by nie wydawać w III klasie nic ponad to co konieczne. Wobec powyższego - także jeżeli chodzi o transfery: w zimie dobrze było nastawić się jedynie na konieczne dokooptowania kadry (tym bardziej więc i słuszne było dalsze się ograniczanie w chwili, gdy widać, że spadną wpływy z wynajmu) Niemniej bardzo nieszczęśliwie tej polityce towarzyszyła deklaracja "wszystko, co zarobimy, pójdzie na transfery".
W końcu, pod te "marketingowe" sprawy, podciągnijmy zdecydowanie niewypał z zakontraktowaniem napastnika, największy chyba błąd. Może choć częściowym naprawieniem sytuacji byłoby ściągnięcie jeszcze kogoś z zagranicy, o ile nie byłby to transfer "na łapu capu"?
NIe zmienia to faktu, że patrząc ogólnie na sprawy Zagłębia, rozwój podejścia do nich, zarządzanie Klubem, moim zdaniem należy docenić pozytywy; tyle, że jednocześnie te braki profesjonalizmu też należy mocno i skutecznie wypunktować, "napiętnować", byle nie dla zniszczenia, tylko rozwoju.
Prócz tych spraw "marketingowych", to druga rzecz, którą tu bym wymienił wśród niepokojących - to niebezpieczeństwo nie dostrzeżenia pozytywów, naprawdę dobrych wyników pracy Pierścionka, które było widać, kiedy gra się bardzo kleiła, był jakiś polot... Ten negatyw, to może bardziej jest po stronie kibiców, nie po stronie Klubu - niemniej też uważam, za jakieś zagrożenie. Tak więc, moim zdaniem, fakt braku napastnika jest oczywistym błędem managerskim, może i trenera samego, jeżeli np. chodzi o jakiś konflikt z Koźmińskim, w którym rzeczywiście byłyby podłożem animozje a nie słuszna sprawa nie pozwolenia mu na gwiazdorzenie. Niemniej z tego powodu nie docenienie faktycznych pozytywów: byłoby błędem; a jednak przecież już po meczu z Radzionkowem niektórzy już zdążyli poniewierać, niejeden padł taki głos dyskredytujący i to nieuczciwą krytyką. Jak już napisałem - tymczasem właśnie te pozytywy należy mocno podkreślać, bo one pozwalają mieć nadzieję, czy nawet już twierdzić, że Pierścionek zręby dobrego zespołu skutecznie już zrealizował.
Ba. To jest ważne tym bardziej, że podcinanie bezrefleksyjnym krytykanctwem jego pozycji właśnie teraz może być bardzo szkodliwe. Właśnie bowiem teraz należałoby go wspierać, gdy zdołał wzrosnąć ponad uzależnienia od władz, niektórzy nawet twierdzą, że potrafił nawet zaryzykować posadę w konflikcie z właścicielem, by móc wybierać wg swego rozeznania najlepszych do kadry. To duży krok do przodu, jeżeli chodzi o dojrzałość trenerską. Należałoby szczególnie ją wzmocnić - tymczasem może być tak, że jutro wezwany na dywanik, usłyszy, że "proszę, tak walczył, by nie promować na siłę Tomasza Sz - a tu bez niego wyniki są złe". Efektem tego może być więc nawrót "nacisków" na trenera; tym bardziej więc należałoby trenerowi pomóc wytrwać we właściwej postawie autorytetu trenerskiego - a nie podsuwać okazję do nacisków, że niby kibice też nie mogą już znieść jego prowadzenia zespołu.
Oczywiście, do utwierdzenia tego wzrostu trenera - i drużyny samej - to trzeba i dalszego rozwoju faktycznie realizowanego. Nie tylko więc dobrze zdany egzamin na odparcie nacisków. O rozwoju trenerskim, drużyny, będziemy mogli mówić, gdy również osiągnie się opanowanie obecnego "mini kryzysu" (np. doprowadzenie do wzrostu jeszcze moblizacji i waleczności nawet na niesprawiedliwie nieprzychylne okoliczności). Nie piszę, że tej waleczności w Zagłębiu nie ma - bo co rusz przecież tutaj obecny zespół się chwali właśnie za to, że ładniej, lepiej i przeważająco grali,z wielkim duchem waliki i zaangażowania...
Sprawę trenera Pierścionka i zespołu podałem jednak "dwukierunkowo". Prócz tej groźby niepotrzebnych ataków na trenera, zamiast "wymuszania na nim pozytywnego rozwoju" - to "na drugim torze" podkreślam, że do tych negatywów/zagrożeń zaliczam i niebezpieczeństwo, iż skutkiem niezadawalających wyników Właściciel Klubu mógłby wrócić do "polityki nieodwołalnych nacisków", zwłaszcza gdy na dodatek kibice to podkreślaliby żywiołowo także swoje nieuzasadnione pretensje.
Skoro zaś tak już szeroko napisałem, to ostatnim przejawem stawiającym pytania i oby zmuszającym do rozwoju, na który zwróciłbym tu uwagę - niech będzie właśnie ten "klops mobilizacyjny" u piłkarzy, u którym pisałem powyżej. Wiem, że piszę o bardzo trudnej sprawie. Walczyć wbrew nawet nieuczciwej nieprzychylności, jaką nam serwują...Niemniej, w ogóle wszystkie zespoły z Zagłębia, powinny być chyba przygotowywane do walki, jak niegdyś hokeiści sowieccy, spotykający się z niechęcią na wszystkich arenach. Nie zarzucam w tych meczach piłkarzom zwykłego braku walki: zaznaczyłem to już powyżej. Smuci mnie jedynie to, co zdarzyło się w Radzionkowie, gdzie - jak się wydaje - w I połowie dali się po prostu stłamsić. Z relacji wynika, że chyba mocno nieuczciwie Radzionkowianie podeszli do rywalizacji; w dodatku, jak mówią fakty - mieli sędziów raczej przychylnych sobie: i poszli na całego. Niemniej zawodnic, jeżeli chcą reprezentować Zagłębie, to nawet w sytuacji urojonych karnych, ciągłych faulowań, dziwnych kartek już po 10 minutach - nie powinni byli dać tak się stłamsić. Wydaje się, że też mimo wszystko mało wiary w nich w swoją skuteczność (do czego mają podstaw)y; jeżeli jednak sami poddają się zwątpieniu, jak np. wydaje się w przegrywanym meczu z Pogonią czy Radzionkowem - to na pewno nic nie osiągną. Tak więc, jako zagrożenie, widzę, że tak dali się trochę przydeptać, że jakby nie byli nastawieni na nieuczciwą grę przeciwnika, jakby znowu szwankowała gra pod presją.
Powtarzam. Zwracam uwagę na rzeczy - moim zdaniem - niepokojące: niemniej nie czynię tego z nastawieniem sponiewierania Klubu czy zawodników. Ba - piszę o tym, bo wierzę, że przy dobrym rozgrywaniu sprawy może być szybko osiągnięte przełamanie tych niepokojących objawów. Niemniej wydaje mi się, że rzeczywiście na te mankamenty warto zwrócić uwagę, warto je zauważyć i choćby dla siebie przeanalizować... Wtedy bowiem, wzrastają szanse na wzrost, na rozwój. Nie przyjdzie on "hop-siup", trzeba podjąć pracę - i dlatego warto rozważyć kwestie, o których pisałem. Jakkolwiek - rzecz jasna - sukces rozwoju i awansów wciąż widzę jako powinność Zagłębia i jako to, co się realizuje obecnie w Klubie i co może być realizowane jeszcze lepiej.