August napisał(a):Przyznam szczerze, że cały czas się zastanawiam czy to pewne w dorbym stylu odniesione zwycięstwo jest efektem przede wszystkim dobrej postawy naszego zespołu czy też marnej gry Górnika. Zapewne kolejne mecze obu zespołu dadzą odpowiedź na to pytanie.
Nam kibicom wypada po prostu cieszyć się ze zwycięstwa, które medialnie niestety zostało przyćmione z powodu wygranej Bytovii czy Dolcanu.
Rozumiem też wypowiedź trenera co do "po... drużyny" bo na prawdę ciężko jest zrozumieć, że w ciągu 1,5 tygodnia ledwoo remisują z takimi "potęgami" jak Lechia czy Jarota a wyzgrywają z Zabrzem. Liczę zatem, że w tej materii coś się odmieni na korzyść zespołu.
W sprawie Tomka Szatana też należałoby wziąć stronę Pierścionka bo rozumiem, że słabo gra, że ojciec jest właścicielem klubu i podejrzenia o koniunkturalizm Pierścionka mogą być uzasadnione, ale obelżywe traktowanie chłopaka , który grał w I drużynie zanim ojciec przejął klub jest chore.
Tym bardziej, że jest prawdopodobne, że w dużej mierze z racji syna K. Szatan się zaangażował w Klub niewątpliwie ratując go w tamtej chwili w trudnym dla Klubu momencie. Co innego bowiem sprawa dalszego rozwoju, jak się potoczyły losy - tu jak wiemy pada dużo zarzutów, wiele z nich jest sensownych a przynajmniej "dyskutowalnych", niektóre słuszne bezsprzecznie - co innego sam tamten fakt uratowania czy przyczynienia się do ratowania w trudnym momencie kryzysu przy odejściu Włochów. Chyba w jakimś wywiadzie wprost K. Szatan mówił, że to właśnie syn wpływał na ojca, że zabrał się za ten "biznes sportowy", którego nie znał wcześniej. Tymczasem takie paroksyzmy nienawiści wręcz, jakie czasem się zdarzają wobec T. Szatana naprawdę są żenujące (nie mówię to o wszystkich okrzykach krytyki wobec niego - bo cóż, "nie gra obecnie rewelacyjnie", więc i krytyka powinna się zdarzać a nawet przekraczająca pewne reguły jest zrozumiała - jednak tak nahalna, wulgarna i sprawiająca wrażenie zorganizowanej, "nie liczącej się z faktami", jak się czasem zdarza, to już naprawdę więcej niż nieporozumienie).
Wracając do meczu - podobnie się zastanawiałem, co do tajemnicy Górnika i Zagłębia. Ktoś słusznie pisał - sytuacja analogiczna. Tyle, że u nich "rozpęd początkowy" trwał dłużej, bo to jeszcze syndrom "pamiątki lepszego poziomu z poprzedniej ligi", niemniej dopadł ich ten sam kryzys. Przy czym, dla nich nawet Zagłębie, choćby z racji klasy rozgrywkowej, to był taki "kolejny zespół z wiochy", jakby napisali ze swoim nieocenionym wdziękiem słonia w składzie porcelany nasi wspaniali kibice. Tak więc, tak samo kryzys po paru kolejkach - i śmiem twierdzić nawet, że tak samo szczera mobilizacja przed meczem, bo przecież "musimy", "głubio z takimi słabeuszami" - tyle że tkwiące gdzieś w podświadomości poczucie wywyższenia, zlekceważenia jednocześnie tę mobilizację demontuje. A tak samo, jak Górnik, który powinien jednak zauważyć, że po prostu byli najsłabsi w lidze, czyli bożyszczami nie są - powinno i Zagłębie zauważyć, że tak niebotycznie ponad resztę ligi nie wyrastają. Owszem, lepsza przeszłość, osiągnięć trochę indywidualnych, że np. w ekstraklasie grali - ale to nie musi powalać. Oby dotarło do piłkarzy Zagłębia, że oto mieli jak na talerzu pokazane, jak oni się prezentują względem innych rywali - w Górniku, jeżeli są jako tako rozgarnięci - dostrzec powinni te swoje błędy i powinno ich to zmobilizować.
Z tym, że to zwycięstwo nad Górnikiem, to pewien "pozytywny kop" - o ile się nim nie zachłysną; bo to nie dowód, że przewyższają pierwszą ligę, to jedynie dowód, że stać ich na grę na niezłym poziomie, czołówki trzeciego frontu, czy środka zaplecza ekstraklasy. Muszą więc wygrać z Zawiszą, jeżeli chcą tu zacząć budować zrąb zespołu na miarę wchodzącego za parę lat do ekstraklasy po wcześniejszym awansie na zaplecze w przyszłym lub przy dobrzy dobrych układach w tym roku. Jeżeli nie wygrają - to to budowanie rozwojowego zespołu znów się oddala. Samo zwycięstwo - to też jeszcze "bynajmniej nie ajwaj i cymes". To dopiero po nim ze trzy, cztery mecze zwycięskie z drużynami niżej notowanymi i to osiągnięte w sposób zdecydowany, paroma bramkami mogą stanowić jakąś argumentację, że taki zwycięski zespół zaczyna się scalać.
Mecz z Górnikiem w oczywisty sposób, co do oceny, trochę może być mylny, bo Górnik po prostu dołował, został zniechęcony też zdecydowaną grą, ambicją Zagłębia. Toteż, mogą być wrażenia trochę na wyrost - wrażenie dominacji Zagłębia słuszne, tylko nie można przeceniać tej przewagi jako dowodu wysokiej klasy zespołu; jeszcze nie. Tyle, że zdecydowaniem pozytywami jednak były takie rzeczy, jak: konsekwencja i "twardość choć bez wielu fauli" w grze; zdecydowanie w grze - ale i sposób przełożenia tego na przeciwnika, że mu się odechciało. Dalej - zorganizowanie w drugiej połowie (przy rywalu co prawda, który już odpuszczał) - wyraźnie dominowali. Jeszcze parę innych podobnych elementów, które naprawdę cieszyły. Tyle, że jednocześnie, nie oszukujmy się, wcale nie różowo. Tu pewnie zupełnie inaczej napiszę, niż Kol.TadeuszWisniewski, który pewnie zachwycony był, że "sprawdzone firmy prym wiodły". Cóż, dla mnie to akurat nie taki miód. Nie łudźmy się - Łuczywek, Hosić, Pach, Myśliwy, Pajączkowski, Bednar, Jaromin, nawet Kłoda czy Bensz, to zawodnicy, którzy odpadali w próbach załapania się na ekstraklasę w różnych zespołach i już wiekowo też zbliżają się do końcówki (tu jedynie z Benszem sprawa nieco inaczej wygląda). Poza więc Benszem, cennym jako bramkarz i kapitan - oni też tym bardziej nie wprowadzą Zagłębia do ekstraklasy, raczej co najwyżej do zaplecza ekstraklasy, o ile będą potrafić przełamać jakieś poczucie zdegustowania swoimi nieudanymi próbami oraz tym, że przychodzi im grać na trzecim froncie. Raczej nic więcej - i to też było widać, moim zdaniem - przy tym brylowaniu czy dominowniu nad Górnikiem. Gdzie więc ci, którzy będą ciągnąć dalej? Dużo budowania, w którym oczywiście dużo wkładu mogą dać ci starsi odchodzący, jeżeli swoje zniechęcenia przezwyciężą, za co byłaby im chwała i o co proszę. Tego wkładu w budowanie zespołu ekstraklasowego, choć po drodze będą musieli być zastąpieni - nie powinno pozytywnie im Zagłębie zapomnieć; ba - powinno im do tego stworzyć warunki, zachętę, pokazać, że zajmą miejsce w historii klubu, jeżeli Klub dzięki temu urośnie, będą mieć i możliwości dalszej pracy w nim.
Jeszcze dwie rzeczy. Lachowski. Imponował naprawdę. On jest tym, choć już ze starszych, który obok Bensza ma jednak możliwości wprowadzać do ekstraklasy, jakkolwiek wtedy będzie pewnie weteranem, który niedługo też będzie wtedy grę kończył. Jeżeli zaś to mu się uda, jeżeli cały czas będzie takim dobrym duchem, profesorem młodszych, to myślę, że wtedy już będzie można uznać, że odpłacił Zagłębiu za udział w nieuczciwości, w którą dał się wciągnąć (przy czym - pamiętajmy nie tylko "kto jest bez winy niech rzuci kamień" - ale przede wszystkim, nim "rzucimy wyrok", pamiętajmy najpierw, że naprawdę to system piłki w Polsce jest korupcją i młody zawodnik jest nie tylko pod przemożną presją, bywał wręcz wstawiony w miażdżące tryby jej funkcjonowania). Toteż - na pewno za przeszłość trzeba płacić, nawet jeżeli wie się, że trzy razy tylu nie złapali a nas być może dlatego, że ktoś chciał sobie alibi wyrobić... Podsumowując więc - jak p. Marcin Lachowski taką pracę wykona, to myślę, że już wtedy wszyscy nie tylko przekonamy się do niego, ale uzna się, że zasłużył i na wdzięczność czy nagrody.
No i Trener Pierścionek, już na koniec. Broniłem go nieraz, więc chyba mogę coś "wrzucić". Chwała mu za obronę np. T. Szatana wbrew modzie czy wręcz "akcji" kibiców; również za ciągłe docenianie kibiców. Natomiast trochę zauważam, że to stał się już jego utarty schemat, podobnie jak pewne narzekania, np na niektórych ludzi. Słusznie ktoś tu pisał. Takie rzeczy między sobą, w szatni - ale nie demobilizować zawodników. Tymczasem - u Pana Piotra to jakby wytrych. Parę schematów. Co gorsza - nasuwa się pytanie: czy to aby już nie jest oznaka też pewnego kostnienia, zatrzymania się na trzecioligowym poziomie? A gdzie wzór, jakim może być Guy Roux, który w pierwszym sezonie, jeszcze jako grający trener bodaj, odsunął ówczesną gwiazdę Auxerre, nie przymierzając, jak D. Skrzypka - ale potem rozwinął się nie zostając na poziomie trzecioligowym, tylko wprowadzając drużynę do Europy? Gdzie te europejskie odniesienia, w których to klubach stażu pewnie brakuje Panu Piotrowi? Kiedy je zrobi? Cóż, staże w europejskich przynajmniej średniakach (np. w Auxerre czy gdzie indziej, Tochel mógłby pomóc); staż u F. Smudy, świetnego nie tylko motywatora ale i "wyczuwacza" gry, zmian; staż u O. Lenczyka, wielkiego stratega, jak ktoś to przypomniał i tutaj - z pewnością by się bardzo przydały. Jeżeli zaś wybieramy drogę dojrzewania bez nich w tej chwili (kiedyś pewnie przyjść muszą) - to trzeba mieć świadomość, że to droga jeszcze trudniejsza i nie dobrze byłoby stanąć przyzwyczajając się do bajorka III frontu. Uff, pewnie niektórzy Koledzy znów się obruszą na długość, ale ufam, że już przywykli, więc kto chce, to się zastanowi, ale niekoniecznie się wkurzy obfitością tekstu...