przez jls 2008-01-07, 1:09 pm
Hytry prezesem, Klamra dyrektorem? 07.01.2008
Piłkarze Zagłębia spotkali się w sobotę na pierwszym treningu, dla niektórych zawodników były to jednocześnie zajęcia pożegnalne...
Za porozumieniem stron rozwiązano bowiem kontrakty z Piotrem Bagnickim, Jackiem Paczkowskim, Krystianem Prymulą i Dariuszem Gawęckim. (...) W kolejce do rozwiązania umów czekają jeszcze Jarosław Piątkowski, Jarosław Białek, Admir Adżem. (...)
Trudne rozmowy prowadzą Krzysztof Szatan (właściciel klubu) i Paweł Hytry (w tym tygodniu rada nadzorcza ma go zatwierdzić na funkcję prezesa). Działacze wciąż nie zdecydowali, kto będzie dyrektorem Zagłębia. W nieoficjalnych rozmowach padają nazwiska Grzegorza Klamry (zainteresowany prezesurą) i Krzysztofa Ziętka (były dyrektor Ruchu).
W Będzinie na treningu pojawił się Krzysztof Bodziony, 23-letni środkowy pomocnik, który grał ostatnio w Pniówku Pawłowice Śląskie. (...)
Indywidualnie trenowali Tomasz Szatan i Szymon Gąsiński, (...) którego klub umieścił na liście transferowej. - Za pół roku kończy mi się kontrakt, więc nic dziwnego, że klub chce na mnie zarobić. Byłoby nawet fajnie, gdyby się udało. Wiele Zagłębiu zawdzięczam - tłumaczył Gąsiński.
Na liście znalazł się też Marcin Folc (jego kontrakt też kończy się za pół roku). Napastnikiem Zagłębia interesowały się m.in. Jagiellonia Białystok i Górnik Zabrze, ale wydaje się, że zawodnik dogra do końca sezonu w Sosnowcu.
Działacze nie zgadzają się na odejście Arkadiusza Kłody (chętnie pozyskałby go Ruch Chorzów), któremu zaproponowano przedłużenie kontraktu. Cracovia chciała Adriana Marka, ale na ten transfer też nie ma zgody.
Przesądzone już jest, że w Zagłębiu będzie grał Tomasz Łuczywek. Bliski podpisania kontraktu jest również Sebastian Olszar. Jeden z działaczy zapewniał, że jest to pewne na 90 proc. Nie wiadomo, czy nie wróci temat gry Daniela Treścińskiego, który wraca do zdrowia po poważnej kontuzji kolana. (...)
W najbliższym tygodniu treningi poprowadzą Michał Juda i Grzegorz Kurdziel, Andrzej Orzeszek wyjeżdża bowiem na tygodniowy straż trenerski do angielskiego Wigan. (...)
źródło: Wojciech Todur, gazeta.pl
[ Dodano: 2008-01-08, 11:53 am ]
Najgorsza runda w historii Zagłębia 17.12.2007
Tytuł może i trochę zgryźliwy, bo pamiętam gorsze półmetki, ale też chyba nigdy dotąd nie mieliśmy tylu pretensji do naszego ukochanego klubu co teraz. Kłopoty zwiastowała już końcówka drugoligowego sezonu. Po majowym zwycięstwie z Odrą Opole 2:0, przez cztery kolejne mecze nie zdołaliśmy odnieść zwycięstwa dwa razy z trudem remisując. Prezent w postaci awansu do Ekstraklasy przyjęliśmy z radością, lecz i z niemniejszym niepokojem. Nasze obawy dotyczyły nie tylko gry i formy aktualnych piłkarzy. Włosi podjęli definitywną decyzję o sprzedaży klubu. Nie było to nic zaskakującego, ale na pewno korupcyjne sensacje postawiły przysłowiową kropkę nad i trochę wcześniej niż się spodziewaliśmy. O tym w jakich okolicznościach przejął klub Krzysztof Szatan nie trzeba nikomu przypominać. Nowy Zarząd zaczął od grubej kreski, co w efekcie musiało zaowocować kadrową czystką. Trzeba było poszukać trenera, piłkarzy i nawet kierownika drużyny. Tym kłopotom dość beztrosko przyglądało się miasto i MOSiR - właściciel stadionu. I nie wiadomo kto bardziej na co liczył: kibice, że PZPN popatrzy przez palce przy wydawaniu licencji, czy MOSiR, że PZPN kategorycznie odmówi licencji. A że w podobnej sytuacji (w mniejszym lub większym stopniu) były także Ruch, Polonia i Jagiellonia, PZPN życzliwie ale kategorycznie potraktował wszystkich czterech beniaminków. Dopiero wtedy MOSiR, aczkolwiek z dużym ociąganiem, wziął się za przetargi. Efekt znamy: tułaczka po Wodzisławiu (jedynym życzliwym), w wielkim pośpiechu oddawana murawa (podgrzewana lecz i z wodotryskami) i jakby tego było mało, to jeszcze kłopoty z uruchomieniem oświetlenia w drugim meczu. Złośliwcy mówili: całe szczęście że nie zadaszono trybun, bo w meczu z Odrą chyba by się zawaliły.
Ale nie tylko organizacyjne kłopoty nas nękały. Na początku rundy wydawało się, że nieźle powalczymy i nawet jesteśmy w stanie trochę namieszać w tej ekstraklasie. Nowy, sympatyczny trener, dziesięciu nowych piłkarzy, kilku obiecujących juniorów, którzy mieli za sobą już występy w pierwszym składzie. Porażki z Lechem i Odrą uznaliśmy za pechowe, bo walczyliśmy równo i nieustępliwie. Podobnie oceniliśmy przegraną w Chorzowie, więc pierwsze zwycięstwo z Polonią przyjęliśmy jako całkiem normalną zapowiedź marszu w górę. Zapowiedziane przez PZPN cztery ujemne punkty, które prasa sportowa od razu nam odpisała (odjęła), mieliśmy szybko odrobić. Do Warszawy jechaliśmy w znakomitych nastrojach i chociaż przyjaciel konsekwentnie nam dowalił 5 bramek, to nie popsuło nam to nastrojów, gdyż przecież walczyliśmy jak równy z równym. A już tydzień później dopisaliśmy kolejne trzy punkty po zwycięstwie w „wodzisławskim stylu” nad Jagiellonią. Niestety, potem było już tylko gorzej. Na pożegnanie gościnnego Wodzisławia zdobyliśmy jeden punkt z Widzewem, a w inauguracyjnym meczu w Sosnowcu musieliśmy uznać wyższość lidera mimo olbrzymiej ambicji i zaangażowania. Ale tak to już jest. Ambicją i zaangażowaniem można tylko zmniejszyć wielkość porażki lub odwlec ją w czasie. Do wygrywania i zdobywania bramek potrzeba umiejętności. W jesiennej statystyce przodujemy w ilości zawodników wprowadzonych na boisko. W barwach Zagłębia zagrało aż 29 zawodników. Biorąc pod uwagę Puchar Ekstraklasy to jeszcze więcej. No cóż, Kowalik robił co mógł, jego następca Szukiełowicz również. Okazało się, że nadmiar zawodników tylko przeszkadza. No bo jak tu zmontować drużynę, na kogo postawić, komu podziękować, gdy wszyscy grają na jednakowym, mniej niż przeciętnym poziomie?
W bramce występował dość udanie Adam Bensz. Byłoby bardzo udanie gdyby nie słaby występ w ostatnim meczu z Odrą Wodzisław. Mimo wszystko powinien zaliczyć tę rundę do udanych. Ma wszelkie predyspozycje na dobrego, solidnego bramkarza. Mimo kontuzji ręki jakiej doznał w meczu z Jagiellonią, szybko się pozbierał i wrócił na boisko. Szymon Gąsiński godnie go zastępował, lecz obok dobrych występów miał i słabe, więc musi sporo nad sobą popracować. Jevchen Kopył wydaje się być dobrym nabytkiem. Ale żeby jego talent się rozwinął i okrzepł musi grać. O naszych obrońcach trudno mówić dobrze. Solidny jak zawsze Kłoda, często dawał się ogrywać, a gdy to się stało, to na ogół kończyło się utratą bramki. Hosić odnalazł się dopiero w meczu z Wisłą, w poprzednich trudno byłoby logicznie usprawiedliwić jego poczynania. Wyraźnie nie czuł się najlepiej w sąsiedztwie Kaliciaka, bywało że musiał wspomagać Adżema i wtedy nie zdążał wrócić na swoją pozycję. Ofiarny Marek nie by w stanie sprostać doświadczonym ligowcom, często więc padał na murawę po bezpardonowych wejściach napastników lub przyjęciu na siebie silnych strzałów. Kaliciak, Gawęcki, Kozubek - grali bo grali, trudno coś konkretnego o nich powiedzieć. To samo dotyczy Paczkowskiego, Adżema czy Ciesielskiego. W pomocy jeszcze gorzej. Bo oprócz Berlińskiego i w ostatnich meczach Pacha, trudno kogokolwiek oceniać. Z napastników można wyróżnić jedynie Bednara. Tylko on jeden próbował nawiązywać akcje i napędzał stracha obrońcom przeciwnika. Nawet strzelec największej ilości bramek Marcin Folc nie był postrachem dla bramkarzy, ale to dzięki jego bramkom wygraliśmy dwa mecze.
Z kim zatem powinniśmy wiązać nadzieje? Tak jak już wspomniałem na początku, zostawmy wszystkich trzech bramkarzy. W obronie na pewno powinniśmy mieć nadal Adriana Marka. Mimo niejednej wpadki i dużej ilości żółtych kartek nie rozstawałbym się z Arkiem Kłodą. Trzeba dawać szansę gry i rozwijać umiejętności Pawła Cygnara i Michała Skórskiego. Trzeba dać szansę gry Wojciechowi Białkowi i Tomaszowi Szatanowi. Duże możliwości drzemią w Rafale Strojku i Marcinie Smarzyńskim, chociaż ten ostatni tak jakby zatrzymał się w rozwoju i w niczym nie przypomina groźnego (co prawda A-klasowego) strzelca, gdy grał w rezerwach. Są jeszcze Dariusz Kohut, Piotr Wolny, Hubert Gmaj, Patryk Dzieniszewski czy Marcin Grunt. Ale ktoś musi nimi pokierować. Dlatego niekwestionowane miejsce w linii pomocy widzę dla Rafała Berlińskiego i Sławomira Pacha. W ataku tylko Vladimir Bednar. Dziwnie mało, ktoś zapyta, a gdzie Hosić, Skrzypek Piątkowski, Folc, Bagnicki, Gawęcki, Kozubek?
Owszem, bywało, że byli przydatni, ale równie często bywało, że nie wnosili do gry nic poza udziałem. A w obronie potrzebny jest obok Marka ktoś, kto wesprze nie tylko jego, ale i bocznego obrońcę i zdąży jeszcze wrócić na czas na swoją pozycję. Taki Dżenan Hosic w swych najlepszych latach. Tylko czy teraz potrafi udźwignąć ten ciężar? Oby tak było. W pomocy musi ktoś wesprzeć Berlińskiego i Pacha. Musi to być taki ofensywny pomocnik, który uruchomi Bednara czy Oziębałę lub wrzuci piłkę w pole karne, gdzie już przejmie ją napastnik którego akurat nie mamy, ogra obrońcę czy dwóch i strzeli nieuchronnie do siatki. Tak, takiego napastnika właśnie nam potrzeba. Nie spełniali do tej pory takiej roli Kmiecik, Prymula, Bagnicki i - mimo pięciu strzelonych bramek Marcin Folc. Nie wypowiedziałem się jeszcze na temat Przemka Oziębały. To zawodnik z dużym talentem i dużym potencjałem, ale ustawianie go w środku napadu jest chyba nieporozumieniem. Jest młody szybki , ma chęc do walki, umie wrzucić piłkę do środka. Czy nie powinien być wypróbowany na skrzydle? Na lewym nie mamy nikogo, na prawym też robi się poważna luka, gdyż i Skrzypek i Piątkowski nie nadążają ostatnio za - nie najszybszym przecież tempem gry.
Oddzielny temat to Jacek Berensztajn. Jego dorobku piłkarskiego nie można kwestionować, chociażby dlatego, że pamiętamy jak groźnym był zawodnikiem grając w drużynach naszych rywali. Toteż jego transfer do Zagłębia przyjęliśmy jako zapowiedź nie tylko lepszej gry zespołu, ale i większej ilości bramek. I faktycznie, Jacek wniósł sporo do gry zespołu. Wypracowywał sytuacje, nagrywał piłki, strzelał bramki, siał postrach wśród bramkarzy, gdy ustawiał piłkę do rzutu rożnego czy wolnego. Tak było na jesień 2006 roku, chociaż pełnię formy osiągnął dopiero w 6. Kolejce w meczu z Ruchem. W sumie zdobył jednak wtedy 4 bramki. Wiosna była już znacznie gorsza, chociaż i tak zdobył 2 bramki Ale i tu potrafił jeszcze stanąć na wysokości zadania i ewentualne wpadki nadrobić z nawiązką, tak jak to miało miejsce w meczu z Odrą, gdy nie wykorzystał karnego, by niemal. natychmiast (z rzutu rożnego) znakomicie wrzucić piłkę Prymuli i ten zdobył prowadzenie. Z meczu na mecz grał jednak coraz gorzej. W bieżącej rundzie wyraźnie widać było, ze nie wytrzymuje kondycyjnie meczu. Piłkarza tej klasy na pewno nie można tłumaczyć wiekiem, gdyż w I lidze grają starsi piłkarze i grają o niebo lepiej. A zatem co? Plotkarze mówią że Jacek po prostu nie przykłada się do treningów. Mnie się osobiście wydaje, że jeżeli ten zasłużony piłkarz nie złapie drugiego oddechu, to powinien szczerze uderzyć się w piersi i pomyśleć o karierze szkoleniowca. Swoje olbrzymie doświadczenie na pewno potrafiłby przekazać młodszym piłkarzom.
Bensz, Gąsiński Kopył, potem Marek, Kłoda, Berliński, Pach, Cygnar, Bednar i Oziębała. No i oczywiście nasza młodzież: Skórski, Strojek, Szatan, Smarzyński, Wojciech Białek. Pisząc ten artykuł nie wiem jeszcze jakie decyzje podejmie Rada Nadzorcza. Kto zostanie trenerem i jakie zaproponuje zmiany w składzie. Kto pozostanie w drużynie, kto dostanie jeszcze jedną szansę, a z kim przyjdzie się pożegnać? Pamiętajmy jednak, że piłkarze to nie tylko zawodowcy, to przede wszystkim pracownicy. Od umowy zależy wysokość i długość kontraktu, a przede wszystkim czego się oczekuje od zawodnika. Bo chyba nie tylko tego, że zobowiązuje się grać w takim to a takim terminie, za takie to a takie pieniądze.
Jacek Walczyński