Działacze Górnika Polkowice dobrowolnie chcą poddać się karze za udział klubu w aferze korupcyjnej. Ale stawiają warunek - karą nie może być degradacja, co najwyżej odjęcie punktów
- Otrzymaliśmy wezwanie na czwartkowe posiedzenie Wydziału Dyscypliny - mówi Michał Lulek, dyrektor Górnika Polkowice. - W piśmie wymienione są wszystkie mecze, za które mamy postawione zarzuty korupcyjne. Nie chcę dokładnie mówić, ile, ale jest ich dużo - przyznaje. Na pytanie, czy meczów jest więcej niż dwadzieścia, Lulek odpowiada krótko: - Tak, trochę więcej.
Zarzuty ustawiania spotkań za łapówki dotyczą lat 2002-2005. Wtedy Górnik Polkowice rywalizował w II i I lidze. W sezonie 2002/03 drużyna była rewelacją rozgrywek drugoligowych i awansowała do ekstraklasy. Dziś już wiadomo, że awans w znacznym stopniu został wywalczony dzięki przekupywaniu sędziów i obserwatorów. Wrocławska prokuratura, prowadząca śledztwo w piłkarskiej aferze korupcyjnej, postawiła zarzuty czterem osobom związanym z polkowickim zespołem. Najpierw otrzymali je: działacz Mariusz J. oraz były trener Mirosław D. Później postawiono zarzuty byłemu dyrektorowi klubu Arturowi S. oraz drugiemu trenerowi Andrzejowi S. Nieoficjalnie wiadomo, że ci dwaj ostatni sami zgłosili się na prokuraturę.
- Chcemy dobrowolnie poddać się karze, ale musimy wiedzieć, za co będziemy ukarani - tłumaczy Lulek. - W piśmie z Wydziału Dyscypliny wymienione są tylko podejrzane mecze i nic więcej. To śmieszne, ale są tam m.in. spotkania, które przegraliśmy 2-3 i 0-3. Ale może przed nimi z naszej strony padła korupcyjna propozycja? Myślę, że WD ma z prokuratury szerszą wiedzę na temat tych zdarzeń i poinformuje mnie, do czego mam się odnieść. Przecież w okresie, gdy dochodziło do korupcji, nie pracowałem w Górniku, więc nie mam na ten temat wiedzy - podkreśla Michał Lulek.
Kilka tygodni temu Wydział Dyscypliny otrzymał z wrocławskiej prokuratury materiały dowodowe dotyczące sześciu klubów: Arki Gdynia, Górnika Łęczna, Podbeskidzia Bielsko-Biała, KSZO Ostrowiec, Zawiszy Bydgoszcz i właśnie Górnika. Związek wszczął postępowanie dyscyplinarne przeciwko tym klubom i wezwał ich przedstawicieli na swoje posiedzenie.
- Oczywiście, że mamy obszerną wiedzę dotyczącą tych korupcyjnych zarzutów - informuje Robert Zawłocki, wiceprzewodniczący WD. - Wiemy, w jakim meczu, kto komu proponował czy wręczał łapówkę. Dla nas nie będzie tłumaczeniem, że przedstawiciel danego klubu nie ma wiedzy na temat korupcji, gdyż wówczas nie pracował w klubie. Wydział nie prowadzi postępowania przeciwko osobom, ale klubom, i ich przedstawiciele muszą zdawać sobie z tego sprawę - dodaje.
Michał Lulek tłumaczy, że nie może wysłać do PZPN osób, które mają postawione zarzuty prokuratorskie, gdyż zostały już zwolnione z klubu. A o zdarzeniach korupcyjnych nikomu nie opowiadali, bo prokuratura zobowiązała ich do zachowania tajemnicy śledztwa.
W nowym regulaminie PZPN wprowadzono zapis, że klub może dobrowolnie poddać się karze. W takim wypadku może zostać łagodniej potraktowany. Może, ale wcale nie musi. Górnik Polkowice - pod pewnymi warunkami - chce skorzystać z tej możliwości.
- Zamierzamy dobrowolnie poddać się karze, ale zobaczymy też, jaka ona będzie - twierdzi Lulek. - Jeśli dadzą nam dziesięć ujemnych punktów, to się zgodzimy, ale jeśli zamierzają nas zdegradować, to nie. Degradacja zachwieje podstawami klubu i trzeba będzie kilku lat, aby się odbudować. A z dziesięcioma minusowymi punktami będziemy w stanie, choćby po barażach, utrzymać się w II lidze - analizuje.
Jeśli klub dobrowolnie podda się karze, wówczas po wyroku PZPN nie będzie się mógł od niej odwołać. Na razie nie wiadomo, kiedy zapadną decyzje dotyczące kar i od jakiego sezonu kary będą obowiązywać.
Przedstawiciel Wydziału Dyscypliny zaznacza, że kluby wcale nie muszą skorzystać z nowego zapisu. - Nam to nie jest do niczego potrzebne - zauważa Zawłocki. - Bo jeśli ustalimy, że doszło do poważnych przestępstw, to zapadną bardzo poważne decyzje. Widzę, że wokół tej sprawy zaczynają się dziwne gierki, na zasadzie, że jak mała kara - to kluby się godzą, a jak degradacja, to będą się odwoływać. Dla nas nie jest istotne, czy ktoś utrzyma się w lidze czy spadnie. Ważne jest, aby wreszcie oczyścić środowisko piłkarskie ze skorumpowanych osób. Niektórzy nadal nie zdają sobie sprawy, że afera piłkarska to bardzo poważna kwestia - kończy wiceprzewodniczący WD Robert Zawłocki.
źródło: Gazeta.pl
To może być ciekawe. :D