przez STACH PL 2006-11-08, 4:26 pm
Na najbliższy mecz piłkarzy Zagłębia Sosnowiec można otrzymać bilety w wybranych sklepach spożywczych, jeśli wcześniej zakupi się pięć piw jednej z marek, której reklamy można zobaczyć na Stadionie Ludowym. Taką drogą do kibiców trafi 300 wejściówek. Ten sam browar stosuje podobny manewr marketingowy również przed spotkaniami Ruchu Chorzów, GKS Katowice i Odry Wodzisław. - Gdy ktoś zwraca się do nas z prośbą o zakup biletów, to dlaczego mielibyśmy odmówić? - pyta Krzysztof Ziętek, dyrektor Ruchu. - To przecież ich sprawa, co potem zrobią z tymi wejściówkami. (...)
Piwo o którym mowa, miało już problemy z reklamą, w której wystąpił bramkarz Jerzy Dudek. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zabroniła emisji filmu reklamowego, powołując się na ustawę o przeciwdziałaniu alkoholizmowi. W przypadku akcji "bilet za piwo", kłopotów ma już nie być... - Zanim taka akcja wyjdzie poza nasze mury, jest dwadzieścia razy sprawdzana pod względem prawnym - informuje Eliza Panek, rzecznik prasowy Grupy Żywiec S.A., do której należy promowana marka. - Rozdawanie biletów na mecze, przy sprzedaży piwa, to sposób znany na całym świecie. My do tej pory stosowaliśmy tę metodę przy promocjach dotyczących Ligi Mistrzów i mistrzostw świata. Wtedy decydowało losowanie, ale również liczba wysłanych kuponów była ważna. (...)
Komentarz DZ
Coś tu nie gra
Sprzedaż wiązana w rodzaju "ty kupujesz nasze piwo, my tobie fundujemy bilet na mecz", powinna budzić protest co najmniej równie silny, jak uśmiechnięty Jerzy Dudek z kuflem w ręce z reklamy pod roboczym hasłem "uznanie na Śląsku", zresztą już dość dawno skasowanej. Nie wiadomo tylko, czy na taką akcję można znaleźć równie skuteczny hak prawny, jak na Dudka.
Piszemy więc o domniemaniach. A te są następujące. Zamiast kupić i wypić jedno lub dwa piwa, a potem nabyć bilet na mecz, kupuje się pięć (sześć, siedem), by ten bilet dostać w prezencie. Skoro mam już te pięć (sześć, siedem) piw w ręce, to wypada je wypić. Na mecz w pojedynkę rzadko się idzie, do zabawy dołączają się więc koledzy. I tak kilka razy w miesiącu - z wszelkimi tego konsekwencjami. Wielbiciele piwa oczywiście narzekać nie mają powodu, a i kasa (browarom) się zgadza. Ale tak w ogóle coś tu chyba nie gra - z przyczyn zarówno estetycznych, jak i pryncypialnych.
Andrzej Grygierczyk