"Koniec wieńczy dzieło" - to jeden z bardziej znanych cytatów w dziejach ludzkości. Można go również odnieść do dzisiejszego meczu. "Dzieło" w wykonaniu Zagłębia, jakim był sezon 2010/2011, było bardzo słabe i taki też był koniec - sosnowiczanie pożegnali kolejne przegrane rozgrywki sześcioma słabiutkimi meczami bez zwycięstwa (najgorsza seria od czasów ekstraklasowego sezonu 2007/2008). Drużyna z Jarocina była dzisiaj lepsza i piłkarze Jaroty mogą mieć do siebie pretensje, że nie udało im się odnieść historycznego zwycięstwa na Stadionie Ludowym.

W pierwszym składzie Zagłębia wyszła dzisiaj rekordowa liczba młodzieżowców - aż pięciu graczy urodzonych w roku 1990 i później desygnował do gry kończący swoją pracę w Sosnowcu Leszek Ojrzyński. Jeden z młodzieżowców na pewno nie będzie spotkania z Jarotą wspominał miło. W 75. minucie meczu Marcin Grabowski został ostro sfaulowany przez Krzysztofa Piosika. Opuścił boisko na noszach, a za chwilę został wniesiony do karetki, którą w końcu po kwadransie zmagań odjechał ze Stadionu Ludowego.

Goście byli dzisiaj zespołem lepiej poukładanym i nie popełniającym prostych błędów, jakie często przytrafiały się sosnowiczanom. Raziły zwłaszcza nieporozumienia w defensywie i straty piłek na własnej połowie. W pierwszej połowie najbliżej pokonania dobrze spisującego się Ołeksija Szlakotina był Krzysztof Bartoszak. Po jego uderzeniu z 35. minuty nasz golkiper odbił piłkę na rzut rożny. Ze strony Zagłębia dwukrotnie płaskich strzałów z dystansu próbował Michał Grunt i w obu tych przypadkach piłka mijała bramkę Dariusza Brzostowskiego.

6 minut po przerwie powinno być 1:0 dla Jaroty. Sosnowiczanie źle rozegrali rzut rożny, co pozwoliło gościom na wyjście z kontrą trzech na jednego, a jedynym obrońcą Zagłębia był w tej sytuacji Marcin Strojek. Krzysztof Piosik zagrał piłkę ze środka na prawą stronę do Mateusza Witkowskiego, który próbował jeszcze odgrywać do biegnącego lewym skrzydłem Krzysztofa Bartoszaka, ale zmarnował tę akcję, zagrywając piłkę w sposób pozwalający na jej przejęcie Ołeksijowi Szlakotinowi.

Zagłębie praktycznie nie stworzyło sobie pod bramką Dariusza Brzostowskiego sytuacji, o której można byłoby powiedzieć, że jest stuprocentowa, natomiast goście próbowali zaskoczyć Ołeksija Szlakotina uderzeniami z dystansu. Strzały Krzysztofa Bartoszaka, Mateusza Witkowskiego oraz Damiana Pawlaka padały jednak łupem naszego golkipera. Trochę szczęścia pomogło Szlakotinowi w drugiej minucie doliczonego czasu gry, gdy odbił piłkę prosto w Damiana Pawlaka. Rezerwowy Jaroty miał jednak za mało czasu, aby złożyć się do strzału.

W czwartej minucie doliczonego czasu gry z rzutu wolnego pod poprzeczkę przymierzył Krzysztof Bartoszak, a Ołeksij Szlakotin znowu wybił piłkę na rzut rożny. Chwilę później sędzia Zbigniew Zych zakończył mecz, a zarazem zakończył się kolejny przegrany przez Zagłębie sezon. Po wygranym meczu z Górnikiem Wałbrzych sosnowiczanie znaleźli się w sytuacji, która mogła dawać nadzieję na awans. Wystarczyło tylko grać i wygrywać do końca sezonu. Niestety, od tamtego meczu nie udało się Zagłębiu wygrać ani jednego meczu!

Do zobaczenia w nowym sezonie. Liga rusza 23 lipca, a na 20 lipca zaplanowany jest pierwszy mecz w Pucharze Polski.