Zagłębie Sosnowiec wygrało z Górnikiem Wałbrzych 2:1 i odniosło drugie z rzędu zwycięstwo na Stadionie Ludowym. O wygranej zadecydował imponujący początek spotkania. Sosnowiczanie już po 195 sekundach prowadzili 2:0, ale niestety, w kolejnych minutach meczu robili bardzo wiele, aby zatrzeć korzystne wrażenie z początkowej fazy meczu.

Gdy kończyła się pierwsza minuta spotkania z rzutu rożnego dośrodkował Adrian Pajączkowski, Adrian Mielec nie zdołał sięgnąć piłki głową, a całą akcję sfinalizował trzeci sosnowiecki Adrian - Marek, który uderzył głową nie do obrony. Jeszcze nie ucichły oklaski po pierwszym golu, a już kibice Zagłębia mieli powody do świętowania kolejnej bramki. Marcin Lachowski zagrał do Tomasza Stolpy, który po akcji lewą stroną boiska zdecydował się na dośrodkowanie w pole karne, a zamykający akcję Vladimír Bednár uderzył z powietrza. Piłka odbiła się od murawy i wpadła w długi róg bramki Górnika.

Wydawało się, że po takim kapitalnym rozpoczęciu spotkania w kolejnych minutach będzie jeszcze lepiej i Zagłębie dobije przeciwnika, który już leżał na deskach po dwóch szybkich ciosach. Niestety, im dalej w mecz, tym gorzej. Górnik otrząsnął się po stracie dwóch goli od około 20. minuty przejął inicjatywę. W 22. minucie pierwszy celny strzał na naszą bramkę oddał Jan Rytko. Tym razem bez zarzutu interweniował Adam Bensz, ale za chwilę po strzale tego samego zawodnika nasz golkiper wypuścił piłkę przed siebie i Adrian Marek zapobiegł dobitce.

Najlepszą sytuację do zdobycia bramki w pierwszej połowie goście mieli w 35. minucie. Po błędzie Tomasza Balula w sytuacji sam na sam z Adamem Benszem znalazł się Daniel Zinke. Bramkarz Zagłębia zdołał jednak odbić piłkę na tyle skutecznie, że uderzyła ona w poprzeczkę i wróciła w boisko.

Kontaktowa bramka dla Górnika padła w 58. minucie spotkania. Zaczęło się od faulu Adriana Marka na Danielu Zinke, za który nasz stoper obejrzał żółtą kartkę. Z rzutu wolnego z około 30 metrów strzelił dobrze znany w Sosnowcu Marcin Morawski. Adam Bensz wypuścił piłkę z rąk po jego strzale, a nadbiegający Daniel Zinke z bliska strzelił do bramki.

Tuż po bramce dla Górnika mogło być 3:1 dla sosnowiczan. Po akcji Marcina Strojka precyzyjnym strzałem w okienko popisał się Adrian Mielec, ale Damian Jaroszewski bardzo dobrze interweniował i przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Goście starali się zaskoczyć Adama Bensza uderzeniami z dystansu, być może licząc po raz kolejny na jakiś błąd naszego golkipera, ale drugiego podobnego klopsa Adam Bensz już nie popełnił, choć raz po strzale Marcina Morawskiego także zagrał mało przekonująco.

Goście w obecnym sezonie aż w czterech meczach zdobywali bramki w końcowych minutach i obawialiśmy się, czy nie powtórzą tego wyczynu także na Stadionie Ludowym. Na szczęście im się to nie udało, a bliżsi zdobycia bramki byli sosnowiczanie. Najlepszą okazję zmarnował w 86. minucie Michał Filipowicz. Po podaniu Marcina Lachowskiego "Filip" przymierzył z około 20 metrów. Piłka odbiła się od jednego słupka, przetoczyła wzdłuż linii bramkowej, następnie od drugiego słupka i wróciła na boisko.