Michał Grunt o transferze do Sportingu Braga: - To dla mnie dar od Boga11 lipca 2013 - 10:13
Jeden z najdziwniejszych transferów letniego okienka w Polsce. Chłopak z Zagłębia Sosnowiec, były król strzelców Młodej Ekstraklasy przechodzi do czołowej drużyny portugalskiej. Co prawda na razie tylko do rezerw, ale jednak. W rozmowie z Weszło Michał Grunt szerzej opowiedział, w jaki sposób trafił do Sportingu Braga i jakie sobie teraz stawia cele.
O co właściwie chodzi z tym transferem?
Wszystko zaczęło się rok temu, temat nakręcił mój menedżer Jarosław Kołakowski i można powiedzieć, że to jemu wszystko zawdzięczam. Zaprosił portugalskich skautów na dwa-trzy mecze do Sosnowca, jakoś tam się pokazałem, nie zagrałem kupy, że tak powiem i do transferu miało dojść już zimą. Niestety po kilku meczach zerwałem więzadła w kolanie i już myślałem, że będzie po temacie, ale na szczęście wrócił i przeszedłem do Bragi. A wtedy, po tej kontuzji, muszę przyznać, podłamałem się najbardziej. Czytałem sporo książek o podświadomości i pozytywnym myśleniu, obserwowałem przykłady zawodników, którzy wrócili po czymś takim, jak np. Baszczyński i to mnie wzmocniło.
W Polsce kompletnie ci się nie wiodło poza Młodą Ekstraklasą, gdzie zostałeś królem strzelców.
No tak… Ludzie będą mi wypominać, że w Polonii się nie przebiłem, a w Zagłębiu zbytnio nie strzelałem. Ale co mogę powiedzieć, mają do tego podstawy. W Ekstraklasie nie dostałem jednak żadnej szansy, także dlatego że trafiłem na Polonię za czasów pana Wojciechowskiego. Ściągali gotowych zawodników i nie miałem żadnych szans się przebić. Wszołek wtedy wchodził z ławki, Przybecki nie grał w ogóle… Trener Zieliński co prawda zaprosił mnie do pierwszego zespołu, ale de facto szansy nie dostałem. Trochę mi tych występów w Ekstraklasie brakuje, a wydaje mi się, że gdybym trafił na klub typu Jagiellonia, Widzew czy Lechia, to pewnie grałbym regularnie.
Nie obawiałeś się, że jak wrócisz do Sosnowca, to możesz kompletnie przepaść i zapomnieć o jakiejkolwiek karierze?
Powiem ci, że tego bałem się najbardziej. Miałem ważny kontrakt z Zagłębiem i musiałem wrócić, chociaż Polonia miała pierwszeństwo. Ale czekałem, czekałem, pojawił się temat Arki, dzwonił też trener Dźwigała z Jagiellonii, ale trener Stokowiec powiedział, że jak przejmie pierwszy zespół Polonii, to weźmie mnie od razu. Wojciechowski się wycofał, przyszedł Król bez pieniędzy i nie miał kto mnie wykupić, a okienko się zamknęło. Trudno, Stokowiec nie wydałby przecież na mnie prywatnych pieniędzy. Słowa uznania dla mojego agenta, który podziałał teraz na Zachodzie, ale ja też musiałem się pokazać z dobrej strony, bo w przeciwnym razie nie wzięliby mnie na testy medyczne. Dużo nie ryzykują, bo mogą tylko zyskać, a dla mnie ten transfer to dar od Boga. Poza tym jestem typową dziewiątką, a potrzebowali zawodnika o takich parametrach.
Zawodnik tego typu pasuje do piłki portugalskiej?
Po tygodniu treningów z drużyną B na pewno nie odstaję… Mówi się, że Portugalia to piłka techniczna, a sam jestem zaskoczony jak ostro jest tu na treningach. Nikt nogi nie odstawia i wpierdzielają się tak, że szok.
Jak wygląda twoja pozycja w hierarchii napastników? Jesteś piąty-szósty?
Dokładnie nie wiem, nawet nie patrzyłem, z kim miałbym rywalizować. Wolę się skupiać na codziennej pracy i jeśli trenerzy mnie dostrzegą, to awansuję. Podpisałem czteroletni kontrakt, czyli mam czas, żeby się przebić do pierwszej drużyny. Na razie to dla mnie za wysokie progi, bo goście niedawno grali w Lidze Mistrzów z Manchesterem. Gra na zapleczu ekstraklasy jak najbardziej mi odpowiada. 22 zespoły, cztery spadają, dwa awansują – super liga. Z meczami ruszamy za miesiąc, fajnie, że gramy o 21. i trzeba po prostu się pokazać.
A jak podoba ci się Braga poza boiskiem? Zbyt wielu dyskotek tam nie znajdziesz, raczej kościoły.
Nawet nie miałem czasu się przekonać, bo nie mam siły. Jestem trochę przyjechany. Wstaję wcześnie rano, o ósmej jestem już w klubie na wspólnym śniadaniu, potem trening, obiad w restauracji, regeneracja i sen, kolejny trening, kolacja i wracam do domu spać. Miasta więc jeszcze nie poznałem, ale słyszałem, że jest spokojnie. Podobno Porto jest za to piękne, 50 kilometrów dalej i tam będę chciał się wybrać. Podoba mi się za to, jak przyjęli mnie w klubie. Bardzo wnikliwie zbadali mi serce, kości i kolano, które miałem operowane. Byłem pozytywnie zaskoczony całą organizacją. Teraz, po podpisaniu kontraktu, też od razu dostałem sprzęt i nie musiałem się o nic martwić. Wiadomo, to są szczegóły, ale Braga to przy Polsce mega profesjonalny klub. Dbają o wszystko – koszulki, Powerade’y, owoce po treningach…
Mieszkanie, samochód?
Na razie mieszkam w hotelu, ale kilka apartamentów już oglądałem i na dniach mam któryś dostać. A z samochodem sprawa jest otwarta. Dorosły zespół ma umowę z Mercedesem, ale nie wiem, czy mnie to dotyczy. Chyba na początku jeszcze nie. Warunki finansowe mam dużo lepsze niż w Polsce, ale z zawodnikami pierwszego zespołu nie mogę się porównywać. Wszystko jednak zależy ode mnie. Mogę się tylko cieszyć, że dali mi szansę. To dla mnie wielka szansa, żebym ułożył sobie przyszłość. Zacząłem się już uczyć języka, daję sobie na to pół roku. Brazylijczycy i Portugalczycy raczej tu po angielsku nie mówią. Ostatnio przyszedł tylko jeden Holender, który jak się dowiedział, że jestem Polakiem, to od razu powiedział: „k***a mać”. Grał w Grecji z Aleksandrowiczem.
A na pierwszy skład ile dajesz sobie czasu?
Rok.
To realne?
Nie mówię, że jestem tego pewny, ale jeśli zdrowie dopisze, to myślę, że tak.
http://www.weszlo.com/news/15563-Michal ... ar_od_Boga