Władysław Siech - najstarszy piłkarz Zagłębia Dąbrowskiego
RKU – to skrót nazwy, który dziś potrafią rozszyfrować tylko starsi panowie, historycy i miłośnicy piłki nożnej z Sosnowca. Oznacza Rejonową Komendę Uzupełnień, czyli instytucję wręczającą przed laty bilety do wojska oraz nazwę klubu piłkarskiego z Sosnowca, który pod tą nazwą istniał krótko, bo zaledwie trzy lata, a mimo to wpisał się na zawsze do historii sosnowieckiej piłki nożnej i historii naszego miasta. Jednym z piłkarzy RKU był Władysław Siech, dziś 90 - letni mieszkaniec Sosnowca.
Siech urodził się w Aszchabadzie, stolicy Turkmenistanu. Podczas I wojny światowej wicher historii rzucił w tamte odległe strony rodzinę Siechów. Do Łodzi Siechowie wrócili dopiero w 1924 roku, gdyż Rosja Radziecka piętrzyła problemy przed chcącymi powrócić do ojczyzny.
W 1926 r. rodzina przeniosła się z Łodzi do Katowic, a na początku lat 30. zamieszkała w Sosnowcu, na Wiejskiej (dziś ul. Kierocińskiej), w pobliżu boiska KS Sosnowiec, na którym Władek uganiał się za piłką, a właściwie szmacianką. Wkrótce jednak głowa rodziny postawiła dom na ul. Słowiańskiej, skąd Władkowi najbliżej było na boisko Klubu Policyjnego, usytuowanego na rogu Moniuszki i Alei Mireckiego. Młodziutki Siech nie zdążył rozwinąć skrzydeł, bo wkrótce przyszła wojna i zabrała mu najlepsze lata z życia i kariery piłkarskiej.
W okresie okupacji niemieckiej sosnowieccy piłkarze najczęściej grali na łąkach w okolicy dzisiejszej ul. Gospodarczej oraz na Jęzorze i na boisku Unii przy Alei. Siech wspomina, jak uciekali z boiska Unii przed Niemcami. To była bardzo niebezpieczna „zabawa”. W 1943 roku sosnowiczanie rozegrali mecz na Zaolziu. To wydarzenie senior zagłębiowskiej piłki ma udokumentowane kilkoma zdjęciami. Całe okupacyjne życie Siecha kręciło się wokół Alei. Tutaj grał w piłkę, mieszkał przy pobliskiej Słowiańskiej, pracował w fabryce Krauppego (po wojnie zakłady armatury), najpierw jako uczeń tokarski, a następnie jako tokarz. Swoich pracodawców wspomina z sympatią, mówi o nich: porządni ludzie. Gdy skończyła się II wojna światowa, Władysław Siech miał już i „aż” 25 lat. W Sosnowcu powstał Robotniczy Klub Sportowy, którego żywot był bardzo krótki, do pierwszych dni czerwca 1945 r. W tym czasie odbył się ważny mecz w Katowicach, w którym reprezentacja Zagłębia Dąbrowskiego pokonała reprezentację Śląska, a zwycięską bramkę zdobył Siech.
11 czerwca nastąpiła zmiana nazwy klubu na RKU Sosnowiec. Co było przyczyną takiego kroku? Na pewno nie brak koszulek i spodenek.
– Jeśli dobrze pamiętam, to chyba 12 piłkarzy RKS było wtedy w wieku poborowym. Wojna dopiero co się skończyła i nikt nie chciał iść do wojska, także piłkarze nie chcieli grać w ciągłym strachu. Dlatego działacze RKS podjęli rozmowy z milicją na temat utworzenia w Sosnowcu klubu milicyjnego, jednak milicja nie dawała gwarancji, że ochroni piłkarzy przed mundurem i dopiero negocjacje z Rejonową Komendą Uzupełnień w Sosnowcu zakończyły się sukcesem – opowiada Siech.
Na dawnym stadionie Unii Sosnowiec przy Alei Mireckiego Siech grał tylko 2,5 roku. W tym czasie wystąpił w biało - czerwonych barwach w meczu Polska A – Polska B w Krakowie, w którym jako reprezentant Polski B zdobył bramkę oraz w pojedynku Śląsk – Kraków (1:2), w którym też strzelił gola. Z tych meczów, a zwłaszcza z pierwszego z nich, jest do dziś bardzo dumny. W RKU grałby na pewno dłużej, gdyby nie kara dyskwalifikacji, nałożona na niego i jeszcze czterech zawodników RKU po pamiętnym meczu z AKS Chorzów, przegranym przez sosnowiczan 2:3 we wrześniu 1947 r. Porażka zamknęła drogę RKU do I ligi, co tak wzburzyło publikę, że po zakończonym pojedynku wtargnęła na murawę i wszczęła potężną awanturę. Siech niezmiennie opowiada do dziś, że ukarano go za niewinność, że zrobiono z niego i kilku kolegów kozłów ofiarnych, ale jak się patrzy na tego krzepkiego, pełnego temperamentu 90 - latka, to trudno uwierzyć w te zapewnienia o niewinności.
Wiosną 1948 r. nasz bohater wyruszył z Sosnowca na Ziemie Odzyskane. Pierwszym klubem, w którym zakotwiczył i pełnił rolę piłkarza oraz trenera, była „Spójnia” Bystrzyca Kłodzka. Zaczynał trenerkę jako instruktor piłki nożnej (awans do III ligi), a karierę piłkarską kończył w 1981 r., jako trener piłki nożnej pierwszej klasy. Po roku gry w Bystrzycy trafił do „Ogniwa” (później „Ślęza”) Wrocław, w którym pozostał do 1954 r. i z którym wywalczył awans do II ligi.
Z tego okresu zapadł w pamięci Siecha mecz Ogniwa z sosnowiecką Stala.
Sosnowiecka Stal przystąpiła do towarzyskiego meczu z wrocławskim Ogniwem wyraźnie przemęczona trudnym, niedzielnym spotkaniem mistrzowskim rozegranym w Zielonej Górze. Odzwierciedliło się to szczególnie po przerwie, gdy Ślązacy (sic! - red.) opadli całkowicie z sił, tracąc precyzyjność zagrań – czytamy we wrocławskiej gazecie sprzed prawie 60 lat.
O tym, że Władysław Siech, pomimo przekroczonej trzydziestki, był jeszcze pierwszorzędnym zawodnikiem świadczy fakt, że w reprezentacji Dolnego Śląska rozegrał 26 meczów, więcej niż w reprezentacji Zagłębia (19). Z Dolnego Śląska przeniósł się do Katowic, gdzie grał i trenował w katowickiej Sparcie. Pracował u swojego brata, Zygmunta Siecha, dyrektora katowickiego oddziału RSW Prasa, Książka, Ruch. Potem była piękna, dwuletnia przygoda w Unii Ząbkowice (teraz dzielnica Dąbrowy G.). Dziś trudno uwierzyć w takie wydarzenia jak to, opisywane przez ówczesną prasę:
Po 35 latach gry Unii Ząbkowice w B – klasie, nastąpił upragniony awans do klasy A. Kiedy piłkarze Unii zeszli z boiska wygrywając ostatni mecz mistrzowski, rozradowani kibice w sile 3 tysięcy osób (w 8 tysięcznej miejscowości) wiwatowali niczym Stadion Śląski w dniu pamiętnego meczu ze Związkiem Radzieckim. Znalazła się orkiestra – i w triumfalnym pochodzie z piłkarzami na czele, 3 – tysięczny tłum ruszył ulicami miasteczka . Pasmo triumfów zaczęło się w tym roku, ale by dojść do źródła sukcesów, musimy się cofnąć dwa lata wstecz, kiedy to do Ząbkowic działacze piłkarscy ściągnęli jednego z najlepszych ongiś piłkarzy sosnowieckiego RKU – Władysława Siecha. Siech zaczął pracę od podstaw - z młodzieżą, Na treningach wpajał arkana techniki, pilnował, by ktoś nie opuścił zaprawy, wprowadzi żelazna dyscyplinę. Przerwa zimowa 1956/1957 po raz pierwszy została została pracowicie wykorzystana, Bez wątpienia ten awans piłkarze zawdzięczają w dużej mierze swemu trenerowi i piłkarzowi, który jeszcze gra!
A jak Siech grał? W pierwszym sezonie występów w Unii na 113 goli sam strzelił 56!, mimo że zbliżał się już do czterdziestki!
Kolejne sukcesy, już jako trener odniósł Siech w Częstochowie, z Victorią i Rakowem (awans do II ligi), z jednoroczną przerwą 1959-1960, którą spędził w Płomieniu Milowice. W tłustych dla Zagłębia latach Siech też miał swój udział - przez rok (1962 – 1963) asystował trenerowi Wieczorkowi. Potem był Racibórz (Unia grała wtedy w ekstraklasie), Czeladź, 4 lata w Wałbrzychu, w Górniku (awans do II ligi) i w Thorezie (później Zagłębie, awans do II ligi), 2 lata w Starachowicach (też awans do II ligi). Następnie przez 1,5 roku trenował warszawskie Czarne Koszule i w 1973 r. wrócił do Zagłębia, gdzie prowadził drugoligowców: Górnik Wojkowice i AKS Niwkę oraz na zakończenie trenerskiej kariery Górnik Jaworzno i Płomień Milowice. Przygodę z piłką zakończył w 1981 roku. Rok wcześniej, na 60. urodziny otrzymał Srebrną Odznakę Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Do 1996 roku Władysław Siech mieszkał w Warszawie, w mieszkaniu, które otrzymał, gdy podjął pracę w Polonii. Jesień życia postanowił jednak spędzić w Sosnowcu, który uważa za swoje rodzinne miasto. Dziś Władysław Siech jest najstarszym piłkarzem Sosnowca i chyba całego Zagłębia Dąbrowskiego. – W Warszawie na pewno nie byłbym seniorem, a w Sosnowcu i w Zagłębiu jestem – mówi z dumą i dodaje z uśmiechem: – Zawsze lubiłem brylować!
13 lipca 2010 roku Władysław Siech obchodził 90 urodziny.
http://www.sosnowiec.info.pl/moje-miast ... ,1,4,18008