Trenera Pierścionka przypadki
(mawa), 2010-05-16, 17:09
To co wydarzyło się na wczorajszej konferencji prasowej woła o pomstę do nieba, trener Piotr Pierścionek wylał na konferencji prasowej swoje żale, porównując sytuację swojego zespołu do Elany Toruń.
Trenera Pierścionka przypadki
W Toruniu martwiono się dalekim wyjazdem do Sosnowca. Jak przyznał trener gości, Dariusz Durda, jego piłkarze od 2 miesięcy nie zobaczyli ani jednej złotówki. Ku zaskoczeniu wszystkich sosnowiecki szkoleniowiec, Piotr Pierścionek, przekonywał, iż w Zagłębiu jest podobnie, albo jeszcze gorzej. Ba, dał do zrozumienia, iż jego podopieczni… głodują. To była prawdziwa bomba. Niewątpliwie sytuacja jest trudna, ale na pewno nie aż tak zła, jak to przedstawił szkoleniowiec.
Nie chcielibyśmy urazić gości z Torunia, którzy pokazali, iż pomimo kryzysu można wygrać, ale trener Pierścionek ma o niebo lepsze warunki do pracy. Zaczynając od tego, iż jesienią dzięki wpływom z wynajmu Stadionu Ludowego, trener mógł się cieszyć, jako jeden z nielicznych szkoleniowców w II lidze, grupie zachodniej, iż klub ma solidne podstawy finansowe. Latem trener Zagłębia wyselekcjonował grupę piłkarzy, którzy mieli być zespołem gotowym na I ligę. Wyniki w Remes Pucharze Polski potwierdzały, iż drużyna jest nieprzeciętna. Przed przerwą zimową można było być zadowolonym. Finanse zabezpieczone, dobre miejsce w lidze i fantastyczny wynik w Pucharze. Przytrafiły się sosnowiczanom bolesne wpadki, jak ta z Jarotą Jarocin (2:3), czy Lechią Zielona Góra (1:1), jednak obraz rundy był na plus. Zimą trener Pierścionek dokonał kilku korekt w składzie, postawił na piłkarzy, którzy mieli jeszcze bardziej zwiększyć konkurencje w zespole. Zarówno latem, jak i zimą dostał ogromny kredyt zaufania od działaczy i wszystkie jego zachcianki zostały spełnione. Działacze nie chcieli mieć na sumieniu zmarnowanej szansy i zorganizowali nawet obóz w Hiszpanii, by maksymalnie pomóc drużynie w przygotowaniach do rundy rewanżowej (uczciwość nakazuje zaznaczyć, iż piłkarze pokryli połowę kosztów przelotu do Calpe - wyj. red.).
Trener Pierścionek ma do dyspozycji szeroką ławkę rezerwowych i miało to być największym atutem Zagłębia w rundzie wiosennej. Ostatnie mecze pokazują jednak, iż trener stawia tylko na wybraną grupę ludzi. Dodatkowo przepracowany okres ze specjalistą od przygotowania fizycznego nie poszedł na marne, gdyż nawet ostatnie spotkanie z Elaną Toruń, pokazało, iż pod względem wytrzymałości Zagłębie biło na głowę rywali, a nasi zawodnicy na pełnej szybkości „zasuwali” nawet w doliczonym czasie gry drugiej połowy (to pokazuje, iż piłkarze nie odpuszczają, są ambitni i chcą awansować). Warto też wspomnieć o zgrupowaniach przedmeczowych, by piłkarze nie mieli w nogach podróży przed spotkaniami ligowymi. Nie wystarczyło to wszystko na Pogoń Szczecin, Nielbę Wągrowiec, a teraz na dobrze broniącą się Elanę, a wcześniej Górnik. Według niektórych zabrakło koncepcji gry. Może jednak to wspomniana przez trenera „katastrofalna” kondycja klubu spowodowała, iż sosnowiczanie nie wywalczyli kompletu punktów. Popatrzmy na innych. Zawisza jest zadłużony, w Radzionkowie piłkarze zakleili logo sponsora, jednak nikt w trudnym momencie, a szczególności trener, nie wyciąga w ten sposób na światło dzienne problemów z szatni. Jeśli pojawiają się takie sygnały, to zwykle po zwycięskich meczach, by pokazać, iż pomimo zaległości, wszystko zmierza w kierunku awansu. Trener Pierścionek uderzył, w najgorszym momencie - zamknięto przecież Stadion Ludowy (oznacza to brak dużych wpływów finansowych ze sprzedaży biletów), nie ukarano Polkowic walkowerem, na co liczono, bo były ku temu podstawy. Ale przecież na ukończeniu są rozmowy z miastem, po ich sfinalizowaniu zaległości miały być jak najszybciej spłacone. Najgorsze jest jednak to, że w dwóch ostatnich meczach Zagłębie zagrało bez wyrazu, bez swojego stylu. Jednak trener wystawił na światło dzienne „brudy”, które wcześniej nie wypłynęły nawet z ust piłkarzy, choć to oni być może mają największe prawo informować o problemach, które biorąc pod uwagę wysokość kontraktów i sytuację w innych zespołach, nie są aż tak wielkie, jak to przestawiono. Z jednej strony dobrze, że opinia publiczna dowiedziała się, iż są zaległości, gdyż jest to na pewno frustrujące dla piłkarzy i może zmobilizować pewne środowiska do działania. Z drugiej strony wychodzi na to, iż trener, który stawiał do tej pory dobro Zagłębia ponad wszystko, zawsze przekonywał, iż jest wychowankiem klubu ze 100-letnią tradycją i w sercu ma jego herb, nie potrafi zachować zimnej krwi, tylko swoją emocjonalną i raczej przesadzoną wypowiedzią, wystawia klub na drwiny. Dopóki była duża szansa na awans, szkoleniowiec mówił o fantastycznych kibicach, gdy pojawiła się plotka o zwolnieniu go, atakuje klub, być może dlatego, by usprawiedliwić dwa ostatnie mecze, które w dużej mierze obciążają i jego konto. Zapewne gdyby sosnowiczanie zdobyli w nich 6 punktów, dalej byśmy słuchali o fantastycznych kibicach i grupie ludzi z którą pracuje szkoleniowiec.