gotard - z forum Zagłębia Wałbrzych: po sezonie 70/71 Brzeżańczyk opuszcza Zagłębie Wałbrzych. Od 1.kolejki sezonu 71/72 prowadzi Górnika Zabrze aż do 16.kolejki. Co ciekawe w 17. czekał wyjazdowy mecz Górnika w Wałbrzychu z Zagłębiem (1:1). Wtedy już zabrzan prowadził Jan Kowalski. W wielu źródłach,w internecie, ba w encyklopedii A.Gowarzewskiego o Górniku jest napisane, że przed Zabrzem Brzeżańczyk prowadził Zagłębie Sosnowiec, ale po przeprowadzonym searchingu sosnowiczan objął z początkiem sezonu 72/73 czyli po przygodzie z Górnikiem. I takie są fakty - można sprawdzić w starych rocznikach PS czy Sportu - zresztą w trakcie sezonu został zluzowany przez J.Kowalskiego.
Notka biograficzna, która ukazała się w KK Górnik Zabrze A.Gowarzewskiego
Antoni BRZEŻAŃCZYK 19.01.1919 Kraków-26.05.1987 Wiedeń (oficjalna data i miejsce urodzenia, figurujące w powojennych dokumentach, budzą wątpliwości - niektóre źródła podają, że urodził się w Brzeżanach we wschodniej Galicji i do zakończenia wojny nosił inne nazwisko). Zagadkowe też są jego początki kariery zawodniczej. Nie wiadomo, czy i gdzie grał przed wybuchem wojny, a o czasie okupacji ten "Krakus z Podgórza", jak o sobie mówił - też nigdy nie wspominał. Ponoć grywał w Tarnowie, w krakowskiej Łagiewniczance (wymienia się też Podgórze i Kabel), ale i w poznańskim zespole "Strzelecka". Nie mniej zagadkowe są jego powojenne losy jako piłkarza - ponoć występował w Trzemesznie i Mogilnie, od 1950, gdy miał 31 lat - pół roku w opolskiej Odrze, króciutko w AKS Chorzów, od jesieni w Lechu Poznań, gdzie zaliczył 3 sezony w ekstraklasie, debiutując w wieku 32 lat (1951-53); zakończył w Stali Mielec (54-56 jako grający trener). Trener ligowych zespołów (Stal Mielec, Polonia i Zawisza Bydgoszcz, Warta, Katowice, Olimpia Poznań, Odra, Zagłębie Wałbrzych i Sosnowiec, Górnik Zabrze od lipca 1971 do końca 1972, rezygnując przed finałem sezonu, który dał zabrzanom dublet - tytuł MP i PP, Polonia Bytom, wreszcie Wisłoka Dębica, skąd wyjechał w kwietniu 1975 do Holandii). Został trenerem słynnego Feyenoordu, potem pracował w Austrii - Rapid, Admira, WSK, St.Veit i lokalny zespół SV Breitensee, ale także w Grecji - Iraklis i PAOK Saloniki. W okresie 1964-66 przez dwa lata trener reprezentacji juniorów, a od 12 lutego do 13 sierpnia 1966 trener selekcjoner narodowego zespołu (6 meczów), następnie -aż do rezygnacji przyjętej 7 listopada 1966 - trener kadry i członek kapitanatu obok K.Nowaka i K.Górskiego.
Od lipca 71 prowadził Górnik Zabrze, czyli przeszedł tam od razu po meczu Zagłębia W-ch z Malmoe w Pucharze UEFA.
fragment wywiadu z Marianem Szeją:
(...)
- Antoni Brzeżańczyk był jedynym szkoleniowcem Zagłębia z okresu pierwszoligowego, który dobrowolnie zrezygnował z pełnienia funkcji selekcjonera. Inni trenerzy byli zawsze zwalniani. Co było powodem rezygnacji trenera Brzeżańczyka z roli szkoleniowca GKS-u (Zagłębie Wałbrzych)?
MS: - Górnik Zabrze zaczął interesować się Brzeżańczykiem i on od nas odszedł, bo miał w Zabrzu lepsze warunki. Chociaż tam za długo też nie był, ponieważ treningi, które prowadził były nie do wytrzymania. Zawodnicy się buntowali i nie było wyników. Poszedł do Górnika Zabrze i myślał, że zrobi to co z nami zrobił. Tam jednak byli zawodnicy na wyższym poziomie i nie dali się. Lubański był jeszcze po kontuzji, a dawał mu takie ciężary. Chłopcy się zbuntowali i powiedzieli nie. Potem z Górnika poszedł do Sosnowca i z Sosnowca wyjechał do Holandii do Feyenoordu.
(...)
- Napastnik Zagłębia Sosnowiec Andrzej Jarosik, strzelił Panu 7 bramek w pierwszej lidze (4x1bramkę + hat-trick). Tylko w ostatnim meczu przeciwko niemu nie puścił Pan bramki. Pamiętajmy, że obok Górnika Zabrze i Legii Warszawa, drużyna z Sosnowca należała do ścisłej krajowej czołówki. Czyj kunszt snajperski pamięta Pan jeszcze z czasów gry w Thorezie?
MS: - Nieraz tak bywa, nie leżał mi ten Andrzej. Chociaż byliśmy razem w reprezentacji, pokój mieliśmy razem, przyjaźniliśmy się. Miał szczęście do mnie. Tak samo jak grałem w Kędzierzynie jeszcze, to nie miałem szczęścia do Michalskiego z Unii Racibórz. Kiedy chciał to mi też strzelał bramkę.
(...)
- Wtedy medalu nie dostał również Jarosik. Jemu nie chciano dać za opuszczenie kraju, ponieważ wyjechał grać do Strasbourga? Ostatecznie dostał kopię medalu w 2001 roku.
MS: - Nie dostał za opuszczenie Olimpiady. Chodziło o to, że wyjechał wcześniej. Ten fakt, o którym wspomnieliśmy, przed cudowną zmianą Szołtysika to miał Andrzej wejść. Tylko Andrzej nie miał butów zasznurowanych i mówi: „Muszę zasznurować buty.” Wstał i chciał buty już sznurować. A trener: „Jak nie masz butów zasznurowanych to „Mały” wchodź.” To była ta cudowna zmiana. „Sołtys” wszedł i strzelił bramkę. Normalnie miał Andrzej wejść i jakby wszedł to nie wiadomo jakby się skończyło. Może też by się tak skończyło. Jedno jest pewne, że musiał buty zasznurować, ale ostatecznie nie wszedł. Andrzej też był obrażony, że nie grał cały czas. Razem spaliśmy w pokoju i nikt nie wiedział co będzie dalej. Nie wszedłeś to będziesz dalej z nami. Sosnowiec jechał gdzieś do Japonii czy Algierii bronić pucharu. Zdobyli tam jakiś puchar. Dzwonią do trenera i mówią: „Jeżeli Andrzej jest wam nie potrzebny to może go puścicie. My go bierzemy.” Akurat oni na drugi dzień jechali. A trener mówi: „Proszę bardzo.” Andrzej na drugi dzień się spakował i pojechał do Polski, aby z Sosnowcem bronić pucharu. I na tym się skończyło. Jeżeli Pan trener tak powiedział to można było go zabrać. Spotkałem się z nim później jak jeszcze grał w Toulon. Potem wpadł w jakieś tarapaty…
(...)
- Legenda Śląska Wrocław - zaprzyjaźnionego z Zagłębiem - Janusz Sybis, dzielił pokój w kadrze z Kaziem Deyną. A Pan z kim dzielił pokój i bliżej kolegował się na meczach kadry?
MS: - Ja raczej z Brejzą, z Gadochą. Z Andrzejem Jarosikiem mieliśmy mieszkanie na Olimpiadzie. To nie był pokój, tylko mieszkanie. Było przygotowane osiedle, sprzedane już przed Olimpiadą. Mieliśmy normalną kuchnie, ale nie gotowaliśmy. Mieliśmy wszyscy duże, trzy jadalnie. Niemcy ogrodzili wszystko, także tam wyjścia nie było. Mimo to wyszli Arabowie. Mieliśmy jeden pion, jeden blok. Wszyscy polscy olimpijczycy byli razem. Były 4 bramy, jedni tu, drudzy tu. Także mieliśmy jeden blok. Tu była Polska, tam mieli Niemcy, dalej ktoś inny. Jak najbardziej pamiętam Bebla – siatkarza z Wałbrzycha.