Bandycki atak szalikowców Ruchu Chorzów na szkołę podstawową w Mysłowicach to prawdopodobnie rewanż za akcję pseudokibiców GKS-u Katowice na jednej z głównych dróg regionu - wynika z ustaleń "Gazety".
To było zdarzenie bez precedensu - w czwartek wieczorem około 25 zamaskowanych mężczyzn wtargnęło do Szkoły Podstawowej nr 14 w Mysłowicach Wesołej. Napastnicy przerwali zajęcia klubu Spartan Kickboxing. Jego członkowie to sympatycy GKS-u Katowice.
Napastnicy uzbrojeni w kije bejsbolowe i style od łopat skatowali zaskoczonych kick boxerów. Atak trwał zaledwie trzy minuty. To jednak wystarczyło, żeby podłoga sali gimnastycznej zalała się krwią. Uciekający bandyci zniszczyli jeszcze zaparkowane przed szkołą auta kibiców GKS-u. Stadionowi bandyci, którzy dotąd porachunki między sobą załatwiali na uboczu, po raz pierwszy uderzyli w miejscu publicznym.
Policja nie ma wątpliwości, że napastnicy byli szalikowcami Ruchu Chorzów. Do wtorku jednak nie było wiadomo, co było przyczyną ataku. W śledztwo włączyli się oficerowie z zespołu do walki z przestępczością stadionową oraz policjanci z Chorzowa.
- Pobici kibice GKS-u nie chcą zeznawać, nie złożyli nawet zawiadomienia o przestępstwie - mówi aspirant Ryszard Padewski, rzecznik prasowy komendy miejskiej w Mysłowicach.
Według naszych informacji czwartkowy atak to zemsta za akcję, jaką szalikowcy GKS-u Katowice zorganizowali trzy dni wcześniej na drodze między Katowicami a Tychami. Kilkudziesięciu zamaskowanych kibiców w czarnych bluzach z napisem "GKS Katowice" zatrzymywało tego dnia na Wzgórzu Wandy samochody. Wchodzili na przejście dla pieszych i zaglądali do czekających na przejazd wozów.
- To wyglądało na zasadzkę, tak jakby polowali na jakieś konkretne auto - mówi nam świadek zdarzenia.
Policja potwierdza, że zaniepokojeni kierowcy dzwonili wtedy na komendę z prośbą o interwencję. - Jednak kiedy na miejsce dojechały nasze radiowozy na sygnale, na Wzgórzu Wandy nikogo już nie było. Prawdopodobnie szalikowcy uciekli do lasu - mówi komisarz Jacek Pytel, rzecznik prasowy komendy miejskiej w Katowicach.
Wprawdzie nikt nie zgłosił tego dnia pobicia lub zniszczenia samochodu, ale to wcale nie dowód, że nic takiego się nie zdarzyło - pseudokibice najwidoczniej postanowili załatwiać porachunki z sobą bez uciekania się do wymiaru sprawiedliwości...
- Mamy informację, że szalikowcy "Gieksy" dopadli kogoś z Ruchu, a akcja w Wesołej prawdopodobnie była rewanżem za to zdarzenie - mówi jeden z oficerów policji.
Według informacji "Gazety" policja od piątku monitoruje oficjalne i nieoficjalne fora sympatyków śląskich klubów piłkarskich. Śledczy szukają tam śladu, który mógłby ich naprowadzić na sprawców ataku na mysłowicką podstawówkę. - Mamy kilka tropów, które sprawdzamy - potwierdza aspirant Padewski.
Policja obawia się, że czwartkowy atak na szkołę wywoła na Śląsku wojnę szalikowców, do której włączą się także sympatycy Górnika Zabrze. Od kilku lat są oni bowiem w przyjacielskich stosunkach z kibicami z Katowic.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... bicow.html