Moderatorzy: flex, Smazu, krzysiu, swiezy52, kierat, BrzydaL
bartek27 napisał(a):moim zdaniem na pochwałe zapracował też Ślusar bo ambicji mu nie brakuje![]()
Stoczniowiec bił w Dzwon
Maciej Wasik
Byliśmy świadkami pięknego widowiska na Stadionie Zimowym. Zagłębie wygrało po rzutach karnych ze Stoczniowcem 4:3. Bohaterem sosnowiczan został młody bramkarz, Tomasz Dzwonek, który pojawił się na lodzie w drugiej tercji i do końca spotkania zachował czyste konto. W konkursie rzutów karnych obronił wszystkie trzy strzały, dzięki czemu nasi hokeiści już jutro mogą zakończyć rywalizację w pierwszej rundzie play-off. - Może dziwnie to zabrzmi, ale już czuję się pewnie w bramce. W pierwszych meczach grałem spięty, teraz wjeżdżam do bramki na pełnym luzie. Cała drużyna mnie wspiera i to procentuje - mówił po meczu szczęśliwy bohater.
Zanim „Zimowy” eksplodował z radości, a kibice chóralnie zaczęli skandować „Tomasz Dzwonek Tomasz!!!” nasi hokeiści stoczyli zacięty bój na lodzie.
Już w 24. sekundzie spotkania Stoczniowiec objął prowadzenie. Roman Skutchan posłał krążek w stronę bramki Tomasza Jaworskiego. Strzał nie był za mocny, ale za to bardzo precyzyjny - „guma” wpadła tuż przy dalszym słupku. Po straconym golu sosnowiczanie ruszyli do ataku, jednak w bramce gości świetnie spisywał się Przemysław Odrobny. Wyrównał w 7. minucie, podczas gry w przewadze, Petr Hruby, który „wcisnął” krążek pod parkanem golikipera gdańszczan. Niestety, goście w pierwszej tercji pokazali, jak się powinno grać na wyjazdach, przy korzystnym wyniku. Skupili się na obronie i szybkich kontratakach, nie zmarnowali również gry w podwójnej przewadze. Gdy na ławce kar przebywał Zbigniew Podlipni (odsiadywał karę Jaworskiego) i Teddy Da Costa, gdańszczanie zamknęli zamek i szukali dogodnej pozycji do strzału. Gdy Podlipni wychodził z „budy” na strzał zdecydował się Mikołaj Łopuski. Krążek przeszedł pod interweniującym Andrzejem Banaszczakiem i między parkanami Jaworskiego wpadł do bramki. Chwilę później goście grając w osłabieniu wyprowadzili zabójczą kontrę - strzelał Maciej Urbanowicz, lot krążka przeciął jeszcze Milan Furo i zaskoczony „Jawa” nie miał szans na interwencję. - Fatalnie zaczęliśmy to spotkanie. Szybko straciliśmy gole, co podcięło nam skrzydła w pierwszej tercji. Zawodnicy za szybko chcieli odrobić stratę, przez co grali chaotycznie i nieskutecznie pod bramką przeciwnika - mówił po meczu trener Zagłębia, Jan Vavrecka.
Przerwa podziałała mobilizująco na naszych zawodników. Niespełna 4 minuty po wznowieniu kontaktowego gola zdobył Tomasz Kozłowski, który wykorzystał kapitalne dogranie od swojego brata. - Zauważyłem, że Odrobny wyjeżdża, więc rzuciłem zza bramki krążek do brata i wystarczyło, że dołożył kij. W dzisiejszym spotkaniu bardzo pomogli nam kibice. Przegrywaliśmy 3:1, ale dzięki dopingowi potrafiliśmy się podnieść i wywalczyć zwycięstwo - mówił Marcin, starszy z braci Kozłowskich. Sosnowiczanie w drugiej tercji byli zespołem lepszym. Na bramkę Odrobnego sunął atak za atakiem, jednak w tej części nie padło już więcej bramek.
W trzeciej tercji widoczne było zmęczenie zawodników obu drużyn. Do remisu doprowadził T. Da Costa, który obchodzi dzisiaj 23. urodziny. Sosnowiczanie grając w podwójnej przewadze wygrali wznowienie, a młodszy z braci Da Costów bez zastanowienia piekielnie mocno uderzył na bramkę. Ku ogromnej radości kibiców krążek wpadł do siatki. Zagłębiacy starali się pójść za ciosem, jednak Odrobny nie dał się już zaskoczyć. - Zagraliśmy bardzo dobry mecz. Na pewno była chwila zwątpienia, gdyż ciężko przy takim bramkarzu jak Odrobny zniwelować dwubramkową stratę - mówił po meczu Dzwonek. - Oba zespoły nie miały już sił, walczyliśmy na lodzie siłą woli. Pomimo ważnej bramki, nie jestem zadowolony ze swojego występu, mogłem zagrać lepiej - dodał dzisiejszy solenizant. To właśnie ten zawodnik mógł rozstrzygnąć mecz w dogrywce. Fantastycznie wywalczył krążek w środkowej strefie, pomknął na bramkę, położył Odrobnego, ale niestety, po strzale „guma” odbiła się od poprzeczki. - Widziałem, że oba zespoły grały przede wszystkim tak, by nie stracić bramki, czułem, że będą karne - ocenił po meczu Dzwonek. Pierwszy, podobnie jak w Gdańsku, strzelał Anton Lezo. Uderzył mocno, jednak wprost w pierś Odrobnego, co wywołało wśród widzów jęk zawodu… który po chwili zamienił się w ryk radości, gdyż bramkarz gdańszczan wpadł z krążkiem do bramki. - Niesamowite szczęście. Niezmiernie się cieszę, że to wpadło. W Gdańsku zabrakło mi centymetrów, dziś to mój strzał okazał się decydujący - nie krył radości napastnik sosnowiczan. Kolejni zawodnicy pudłowali, jednak na największe pochwały zasłużył Tomasz Dzwonek, który obronił wszystkie trzy próby gości. - Dzisiejszego dnia szczęście było po mojej stronie - skromnie podsumował spotkanie młody bramkarz Zagłębia.
Już jutro o godzinie 18.00 kolejne spotkanie. Jeśli nasi hokeiści ponownie pokonają zespół z Gdańska, będą walczyć o medale. Więc już dziś apelujemy do kibiców - Wszyscy na Zimowy. Pomóżmy Zagłębiu w tak ważnym momencie rozgrywek.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników