Niższe ligi w UK - Jak to działa? - Część 2.
Emil Kot Emil Kot
Emil Kot
UEFA B / First Team Coach at Kingstonian FC /…
Opublikowano 23 sie 2019
+ Obserwuj
W związku z dość sporym zainteresowaniem moim pierwszym wpisem na temat niższych lig w UK stwierdziłem, że rozwinę trochę temat. Dzisiaj napiszę wam co nieco o finansach, skautingu oraz intensywności grania na niższych szczeblach w UK.
Zapraszam do lektury!
P.S - Sporo z was pytało w wiadomościach prywatnych jak wyglądają Ci "gladiatorzy" z niższych lig. Ano wyglądają mniej więcej jak ten chłopak na zdjęciu poniżej. Przed wami Ross Nunn (Bedfont&Feltham FC). Zawodnik środka pola, który głównie grywa u nas na pozycji numer 8 bądź 6.
INTENSYWNOŚĆ
Słowo klucz jeżeli chodzi o angielski futbol. W Anglii gra się szybciej, gra się intensywniej oraz agresywniej. Nawet na 13,12 czy 10 poziomie. Wielu chłopaków z przeszłością w 3 czy 2 lidze w Polsce grających w Victorii Londyn podkreślali, że tu nie ma na nic czasu. Decyzja musi zostać szybko podjęta bo zaraz ktoś Cię może "skasować". Sam ostrzegałem przed tym kolejnych piłkarzy, którzy przyjeżdżali grać dla Victorii:
"Pamiętaj, że to niska liga, ale bardzo intensywna. Nie ma czasu na nic. Non stop będziesz miał kogoś na plecach albo pressing. "
To co mnie jeszcze zaskoczyło najbardziej to chęć zwycięstwa i walka do ostatniego gwizdka. Dlaczego zaskoczyło? Bo drużyny nie poddawały się nawet gdy przegrywały 0-3 czy 0-4. Zawsze, ale to zawsze byli agresywni i potrafili przy takim wyniku założyć wysoki pressing około 80 minuty spotkania. No a jak już Cię trafili i poczuli krew to zaczynało się oblężenie bramki i popularne "kick & run" z którym naprawdę ciężko wygrać. Dla mnie to była kompletna nowość. Nie widziałem jeszcze ekipy na poziomie A-Klasy bądź Ligi Okręgowej, która przy takim wyniki w końcówce meczu ma jeszcze ochotę na cokolwiek. Naprawdę duży szacunek i podziw. Charakteru chłopakom na wyspach nie brakuje.
Kolejna sprawa to ilość rozgrywanych spotkań. Ligi są ogromne. W naszej lidze gra 20 zespołów. Mamy więc do rozegrania 38 spotkań ligowych. Do tego dochodzą 4 lokalne puchary. Podejrzewam, że chłopaki rozegrają około 45-50 spotkań w tym sezonie. Dużo? Wydaje mi się, że naprawdę sporo. Być może dlatego od "zarania dziejów" trenują tylko dwa/trzy razy w tygodniu. Gdyby do tego dorzucić pełny mikrocykl i takie obciązenie meczami mogłoby być ciężko. Link do naszej ligi poniżej :
https://www.nonleaguematters.co.uk/divisions/27/Co za tym idzie? Skład musi być naprawdę mocno rozbudowany. W ostatnim sezonie pracy w Victorii mieliśmy zgłoszonych ponad 35 zawodników do ligi. Praktycznie każdy z nich był na boisku chociaż raz w meczu o punkty. W Bedfont&Feltham mamy aktualnie grupę około 30 piłkarzy, którzy walczą o meczową 16-stkę. Tak, tak. Tylko tylu zawodników można ze sobą zabrać na mecz. Pierwszy skład oraz 5 rezerwowych
FINANSE
Od której ligi zaczynają się pieniądze? Ano właśnie od 10 na którym występuje Bedfont&Feltham FC. Tutaj jest pierwsza styczność z pieniędzmi za granie. W zależności od drużyny można otrzymać od 10 do 100 funtów tygodniowo za kopanie piłki na tym poziomie. Mało? Dużo? Nie mi oceniać. Dopiero poznaję ten poziom rozgrywek. To co rzuca się w oczy to rozstrzał finansowy pomiędzy klubami. Różnice są naprawdę duże. Po raz kolejny wszystko zależy od lokalizacji klubu, ilości kibiców zaangażowanych w rozwój klubu itd,itd. Im wyższa liga tym więcej można zarobić. Na poziomie 9 ligi można już spotkać zarobki rzędu 100-150 funtów za tydzień grania. Każdy szczebel wyżej to podwyżka o kilka funtów. Pieniędzy w angielskiej piłce nie brakuje. Patrząc na futbolową piramidę gdzie na górze krążą kosmiczne stawki nie dziwią mnie sumy, które krążą na samym dole.
Swego czasu byłem na sparingu Wealdstone FC - Leyton Orient. Obserwowałem mecz i zachodziłem w głowę jakim cudem w Leyton gra tak otyły zawodnik. Szykowali się wtedy do gry na poziomie League Two. Zaczepiłem więc dwóch fanatyków The O's i podpytałem co nieco o delikwenta. Okazało się, że to piłkarz związany w klubem od bardzo dawna (grał wtedy 6 rok w Leyton). Swego rodzaju ikona klubu, która po spadku została i chce pomóc w awansie do League One. No a chłopak był trochę przy kości bo wracał po kontuzji a z tego co mówili kibice raczej nie patrzy na to co konsumuje. Dobiły go częste wizyty w "Fish&Chips" jak sami powiedzieli. O kogo chodziło? O Pana na zdjęciu poniżej - DEAN COX. Z ciekawości zapytałem ile taki Dean może pobierać w Leyton po spadku z League One. "Dean? At least 5.000 pounds per week. It's our top player.". Sami więc widzicie. Mówimy o zawodniku, który grał na 5 poziomie w UK. Pensja w wysokości 100 tys PLN miesięcznie. Robi wrażenie? Ano robi. Później odwiedziałem obiekt The O's z Adamem Jaremą (którego serdecznie pozdrawiam), żeby zobaczyć jak sobie chłopak radzi skoro jest taką gwiazdą. No i się potwierdziło to co mówili kibice. Był to ich najlepszy zawodnik. Typowo "pierwszy wszystko" - rożne, karne, wolne. Wszystko jego i wszyscy czekali aż sam wygra im spotkanie. Naprawdę duża jakość.
Rzecz absolutnie priorytetowa na każdym poziomie w UK. Wyobraźcie sobie, że sztab Bedfont&Feltham FC zanim do nich dołączyłem miał już gotową listę zawodników z niższej ligi, których chcieli zaprosić na treningi. Było na niej sporo nazwisk z Victorii Londyn w której pracowałem. Obserowali nas dość uważnie bo graliśmy szczebel niżej i walczyliśmy o awans. Sami więc zobaczcie jak to wygląda. Sztab sam zagląda szczebelek niżej, żeby znaleźć dla siebie coś ciekawego w okolicy. Liczą się z tym, że ich najlepsi zawodnicy zostaną wyłowieni przez bogatsze i silniejsze kluby więc szukają zamienników. Naturalna kolej rzeczy. Wydaje się to być proste i logiczne. Jak to działa w Polsce? Ano nie działa. Wydaje mi się, że kluczowe są tutaj przepisy. Zawodnicy w UK na poziomie amatorskim mogą się związać po sezonie z kim chcą i nie ma mowy o żadnym ekwiwalencie, niezależnie od wieku. Dzięki temu przepływ zawodników jest ogromny. W szczególności lokalnie. Przykład? Wealdstone FC, które wyłowiło z Victorii Londyn Pawła Kowalkowskiego nie zapłaciło za niego NIC. Jak do niego dotarli? Drogą pantoflową. Wielu obserwatorów spotkań Victorii mówiło o wysokich umiejętnościach tego zawodnika. Dodatkowo otoczyliśmy go odpowiednim marketingiem i każde jego trafienie było podkreślane na mediach społecznościowych klubu a że chłopak strzelał jak z armaty to w bardzo krótkim czasie zrobiło się o nim głośno w zachodnim Londynie. Finalnie przeskoczył z 11-stej ligi na 6-sty poziom rozgrywkowy (Conference South) w Anglii. Uważam to za duży sukces w krótkiej historii klubu.
Zamienił to (11 poziom) :Na to (6 poziom)
Jak sami widzicie skauting działa jak należy. Więcej przykładów? Wspomniany na samym początku Ross Nunn po udanym sezonie w Bedfont & Feltham był testowany przez kluby z 7 poziomu. Przeskok? 3 ligi. Jak do niego dotarli? Skauci oglądali go w kilku spotkaniach. Tak to działa w UK. Cieszy mnie, że świadomość tego typu działań to tutaj norma.
Chcecie wiedzieć więcej? Zadawajcie pytania w komentarzach.
Pozdrawiam
Emil Kot