przez Blajpios 2005-03-05, 1:39 pm
To prawda, z "najczystszego piłkarskiego, kibicowskiego punktu widzenia" to, co jest proponowane tutaj jest logiczne i odrzucenie propozycji "uwzględnienia Jaworzna" jest konsekwentne. Nie można temu też nic zarzucić i w następującej perspektywie: naturalnym jest, że poszczególne śląskie kluby mają ze swoich najbliższych okolic najżywsze zaplecze kibicowskie. Jest taki śląski klub Ruch, który ma zaplecze w Chorzowie, okolicach i na południe od Chorzowa. Jest śląski Górnik, mający wokół Zabrza największą popularność. Tak samo więc nikomu nie będzie przeszkadzać, że na Śląsku jest i taki klub o nazwie Zagłębie, który swoich najwierniejszych kibiców będzie miał wokół Sosnowca, w Czeladzi, Będzinie, Dąbrowie.
Kurcze. Taki Śląsk, choć przecież region duży, rozumie, że im się opłaca to rozszerzenie, że opłaca im się Zagłębie wchłonąć poprzez propagandę czekając te 30, 40 lat - a ta garstka Zagłębiaków tego nie rozumie, że opierając się na "największej rasowej wierności i dopuszczając do swoich łask tylko z wymogiem pełnej świadomości zagłębiowskiej w naszym wąskim środowisku": jedynie redukuje swoje szanse!
Tak, napisałem może niejasno wcześniej, że mam świadomość, iż ten mój głos wykracza poza kibicowskie spojrzenie. Teraz już napisałem chyba to jaśniej, choć też czas mnie goni i w tej chwili. Przecież, te 30 lat temu i ja z "dzieleniem się Zagłębiem Sosnowiec" nawet z Dąbrową, Będzinem miałem duże trudności, to był przecież Sosnowiec! Choć - co do utożsamienia się z Zagłębiem Dąbrowskim całym, jako Zagłębiak co do regionu - żadnych kłopotów nie miałem. Z Olkuszem, Jaworznem związki na pewno dużo luźniejsze były, tyle tylko, że jak tam się jechało, wiedziało się, że nie jedzie się na Śląsk, pojęcie, że jedzie się "do swoich" na pewno nie było takie jak z najlbliższymi miastami, zwarcie "zagłębiowskimi". Nawet jednak co do nich - trudno się było dzielić "Zagłębiem Sosnowiec". Tyle tylko, że potem człowiek trochę nabrał dystansu, rozumu, popatrzył tu i tam i poznał mądrości różnych nacji - a żyjąc w pewnej perspektywie widzi to, co z oddalenia inaczej widać. Najpierw więc - choćby patrząc na przykłady klubów reprezentujących w Europie poszczególne kluby - przyszło "polubienie idei podzielenia się Zagłębiem S." z najbliższym regionem, potem zaś w naturalny sposób: z całym regionem Zagłębia, łącznie z ideą "wielkiej konsolidacji". Konsolidacji znajdującej odpowiednie miejsce dla każdego, z uszanowaniem jego specyfiki i choćby drobnych ambicji. Dlatego tak wkurza mnie, jak czytam, wśród kibiców z Zagłębia przecież, jak potrafią skasować radość "maluczkich", tylko dlatego, że ktoś tam cieszy się swoją Sarmacją, swoją Czeladzią, swoim małym klubem; że ma okazję "z Wielkim Zagłębiem" zagrać przynajmniej raz w roku na Mistrzostwach Zagłębia, bo jest z Zawiercia, Kromołowa, Ciężkowic, Olkusza czy innej małej miejscowości. Dlatego jest radością, że przy takiej okazji maluczcy mogą się spotkać z wielkimi. No, ale "wielcy kibice wielkiego Zagłębia" ich zbluzgają, że taka mała pipidówa zagłębiowska nie rozmawia z Wielkimi Autorytetami na kolanach; "wielcy gracze wielkiego Zagłębia" zaś takie Mistrzostwa oleją, będą mieć lepszych sparingpartnerów na Węgrzech. Jedni i drudzy zaś - razem się oburzą, że maluczcy ich wykiwali i nawet z grupy w Mistrzostwach Zagłębia wielkie Zagłębie wyjść nie potrafiło. Paskudni maluczcy.
Otóż, wracając do głównego wątku - tak, to prawda, że perspektywa, o której piszę, wybiega poza kibicowską. Niemniej - jest ściśle złączona, jedna od drugiej zależy. Tu się łączy - bycie Zagłębiakiem i bycie kibicem Zagłębia. To jednak także znaczy, że trzeba widzieć konieczność tego wzmożenia siły zagłębiowskiej: bo kontrast naturalnej potęgi Śląska, z której trzeba się po dobrosąsiedzku zresztą cieszyć i siły aparatu państwowego, "kasującego" Zagłębie - jest zbyt duży, zważywszy jeszcze że mają siły propagandy, by mimikrowate Zagłębie się ostało jako region. Trzeba sobie uświadomić, że nawet w tych 4 wymienianych tu miastach jednoznaczność zagłębiowska nie jest wielka. Trzeba ją więc wzmacniać i konsolidować, łącznie z tymi rejonami aż poza Zawiercie, Olkusz, Jaworzno. Jeżeli jest więc szansa, by powstała też akcja "przyciągająca" pod hasłem wspólnym Zagłębia - to jest ona i szansą dla kibiców, bo łączy się ze sprawą "osadzenia kibicowania" w regionie żywym, własnym, a nie tylko w folklorystycznym wspominaniu kiedyś przeszłości "tego naszego kawałka śląskiej ziemi".
Choć więc, oczywiście: ściśle z punktu widzenia kibica klubu można powiedzieć: liczy się stadion, liczy się kibicowanie, sprawy Zagłębia niech będą na boku - to jednak: może warto popatrzeć szerzej, trochę nawet poświęcić ten "tylko kibicowski punkt widzenia"?
Poza ideą stadionu i ME nie widać w tej chwili akcji, która propagandowo mogłaby służyć budowaniu zwartości zagłębiowskiej, łącznie z poruszeniem jakichś emocji. Dlatego jest to szasną. Oczywiście, są inne przy okazji wymogów na przykład przemysłu akcje, które mogą się zazębiać i oddziaływać przez te 30, 50 lat sukcesywnie. Tylko - nie ma też pewności, czy to wystarczy. Bo jednocześnie masowa propaganda, ogólnopolska, śląska (czyli większe) prowadzić będą w swoją stronę. Czynniki państwowe dawno skasowały: nie ma czegoś takiego jak Zagłębie. Wreszcie trzeba to zobaczyć. Śląskowi opłaca się wchłonąć - albo zmarginalizować, bo wtedy naturalne związki dokończą i tak dzieła. Dlatego, jeżeli rodzi się szansa i w dziedzinie integracji Zagłębia nie tylko kibicowska - i to jeszcze chwytliwa propaganodowo, łatwo wciągająca także z tych rejonów odleglejszych - jest to rzecz naprawdę warta gry. Nawet przeniesienie ze Środuli na przykład na Kazimierz czy Klimontów - może być wartą tego ceną, tym bardziej, że nie byłoby kosztem wielkim dla Czeladzi, Dąbrowy, Będzina pojechać akurat w tę dzielnicę. Maczki raczej nie grożą, bo jednocześnie - chodzi o dojazd i od Zawiercia i od Olkusza. Małe jednak przesunięcie - może być sensowne.
No, chyba że (mogło się coś zmienić przez te lata, gdy do Zagłębia jedynie na godziny, dni dojeżdżam) - obecnie kibicom Zagłębia już jest to obojętne rzeczywiście, czy będą kibicami Zagłębia Sosnowiec w swoim wyrazistym regionie, Zagłębiu, czy też, jak to na początku opisałem, jako kibice klubu Zagłębie Sosnowiec w północnowschodnim zakątku naszego pięknego Górnego Śląska.
W ´90 roku nie było dla mnie wątpliwości, że lustracja i dekomunizacja (wbrew temu, co Wam wmawiają media, są to dwie różne sprawy) - są istotnym elementem, by lepiej wykorzystać szanse przełomu tysiącleci. Teraz, jak mówią statystyki, dociera to do ludzi dość szeroko. To jeden z przykładów. Także inne sytuacje nauczyły mnie spokojnie znosić, jeżeli ktoś mnie tam zbluzga, że brednie piszę, jestem dureń itp. Cieszę się natomiast, gdy tu czy tam pojawi się coraz częściej termin "Wielkie Zagłębie", którym też od początku tego pisania tutaj się posługuję. Jeżeli wkurzają mnie takie bluzgi, to głównie wtedy, gdy nie ma czasu za dużo na zrozumienie czegoś - a coś jest nam trudno zrozumieć. Przepraszam, jeżeli to, co napisałem teraz, zabrzmiało, jakbym chciał coś wypominać, chodzi mi o ten czas na zrozumienie, by go nie marnować. Jak np to, co też od pewnego czasu piszę, że trzeba zdać sobie sprawę, że likwidacja Zagłębia jest zadekretowana - i albo już się szykować trzeba na bycie Ślązakiem, albo: działać konsolidacyjnie konkretniej a nie tylko utyskiwać w internecie na jakiś szczególik, który nam dopiecze i znowu się po paru dniach poddamy mocnemu oddziaływaniu propagandy.
Tak więc - mam nadzieję, że coś jaśniej wyłuszczyłem.
Kończąc, pozdrawiam.
Aha.
Tylko nie wiem.
Zagłębiaków - czy Ślązaków?