przez Blajpios 2009-07-21, 4:14 pm
Dwie informacje medialne - bo nie tylko z prasy. Pierwsza, z katowickiego Sportu, może nie najświeższy, bo z ostatniego piątku, niemniej właśnie do mnie dotarł dzisiaj "podrzucony" przez kogoś. Tymczasem - może dlatego właśnie, że tak dotarł, to przejrzałem dość dokładnie... i trafiłem też na felietony (np. wkurzający R. Niemca, znanego "pływacza po systemach", jak to tym razem jako niewiniątko pisał)... Trafiłem jednak też na felieton M. Jaroszewskiego z TVP Katowice. Zaskakujący może nawet, odważny, czy też z szeroką perspektywą pisany... W każdym razie - myśl główna odnosi się do "rozszerzającej się władzy policji nad imprezami sportowymi" i do jej "lenistwa, ułatwiania sobie pracy organów opłacanych z podatków, które nie powinny pomniejszać ciężaru swej pracy przez ograniczanie społeczeństwa zamiast własnego wysiłku" (cudzysłowy nie oznaczają cytatu, tylko moją próbę zsyntezowania myśli Autora). Bazą felietonu jest przypomnienie zasady podatków, które służą społecznym finansowaniom wielu zadań społecznych, jakkolwiek zwraca uwagę, że czasami są one bądź niesłusznie nakładane, bądź nie ma realizacji odpowiednich zadań i brak protestów w tych sprawach, podczas gdy toleruje się uchylanie od takich nakładów, które są społecznie uzasadnione (tu wtręt o abonamencie telewizyjnym, którego się nie promuje, choć przydatny np kibicom, co chcieliby "Po bandzie oglądać"). W tym konteksie sprawy ostatnich wydarzeń, w dużej mierze tych związanych z Sosnowcem, choć nie tylko - przedstawia ten felieton nie na zasadzie opowieści o jednostkowym wydarzeniu, tylko w szerokim kontekście podejścia do podatków, praw płatników do kontroli nad ich spożytkowaniem, etyki pracy służb społecznych itp. Przyznać trzeba, że osadził Autor imponująco tych kilka wydarzeń z ostatnich tygodni, chyba też sensownie. Tytuł "Robota to głupota!" zdaje się sugerować, czy wręcz zarzucać, że takie lekceważące do swych obowiązków podejście cechuje policję. Dalej - nadal w tym samym stylu! Że np. "stróże prawa" utrzymywani są z podatków, które płacą prywatne osoby, Czytelnicy, Autor, Kibice - których "nasi utrzymankowie" (czytaj: policjanci) nie szanują. Toteż, podczas gdy społeczeństwo nie ma za pracę bonusów a jednak nawet w trudnych warunkach nie powoduje to, że wydajność nie spada - dlaczego u policjantów tak nie jest? "Bez względu na otocznie, sąsiadów, remotny(...) chcę się czuć bezpiecznie w moim kraju. Także na stadionie i nic mnie nie obchodzi", że np kibice się nie lubią, albo kiedyś zamknięto stadion z powodu burd. Po czym wyjaśnia - to aluzja do meczu z Levadią w Sosnowcu. "Mało tego, policja w środę zamknęła nawet okalający stadion park, ograniczając ludziom możliwość sobotnich spacerów! Taka sytuacja to bezczelne lenistwo!(...) Czy się stoi czy się leży... i dalej tak samo. "Kibice z Wisły mogli się czuć bezpiecznie. Nie dlatego, że policja ich ochraniała, ale dlatego, że nikt nie był zainteresowany awanturą. Wiślacy w Sosnowcu są traktowani obojętnie, bądź z sympatią." Dalej - choć nie do końca zrozumiałem, ale coś jakby, że kibice Wisły mogli iść swobodnie, jak chcieli, natomiast ewent. sami stanowiąc zagrożenie - "ale tam stróżów prawa nie było". Dalej jeszcze: "Nienormalne było, że policja nie zgodziła się, żeby bilety na mecz Wisły z Levadią były także dostępne dla tubylców. Ostatnio w Bytomiu "stróże prawa" nie zgodzili się, by na jubileusz Szombierek przyjechał Górnik Zabrze. Jest pomysł, by patent stadionowy przenieść — na inne dziedziny życia. Zlikwidować sklepy, bo zdarzają się kradzieże. Wszystkie baby na Madagaskar, bo są potencjalnym ofiarami gwałtów. Geje do Gejowa, bo padną ofiarą homofobii."
To był prawie koniec felietonu, bo jeszcze dopisek, że szanuje policję z drogówki, bo oni pracują, o czym M. Jaroszyński wie, bo płaci mandaty.
Jeszcze jest jedna migawka, chyba z TVPInfo dzisiaj. Do przemyślenia może zwłaszcza tym, co oburzają się na ideę "Zagłębia Wielkiego od Sosnowca poza Jaworzno, Olkusz, Zawiercie" - i to nie bacząc że popychają do przełamywania oporów, czy różnic wyraźnych regionalnych Jaworzna, dawniej też broniącego się przed zgórnośląszczaniem, ale w końcu ostatnimi laty godzącego się na to, bo samotnie trudno trwać w województwie katowickim, a skoro "Starozagłębiacy" im demonstrują wyższość, to więcej przecież zyskają korzystając z tego, że Śląsk ich chce. Jednak - nie do końca tak idzie łatwo, jak widać z dzisiejszej migawki, jakkolwiek obawiam się, że to nie dotrze do "dumnych Starozagłębiaków, którzy oczywiście są więksi, wspanialsi i mogą ewnet. dać się po rękach całować". Po relacji z warszawskiej wojny o KDT - któraś ze stacji, chyba TVPInfo, podała krótki reportażyk o wojnach między Dziećkowicami w Mysłowicach a którąś z dzielnic Jaworzna. Trwa już to ponoć lata, młodzież dorastając godzi się z realiami, niemniej następna młodzież jeszcze podejmuje walki. Żeby było jasne: oczywiście, że jest to tragiczne czy przynajmniej dramatyczne. Sąsiedzi nawet z różnych regionów powinni się dogadywać, szanować, tyle że żyć po swojemu. Wypowiadając się przedstawiciele tych dzielnic nie kryli, że konflikt bierze się z tego "kto po której stronie Brynicy mieszka i czy "goda" czy "mówi". Akty wandalizmu czy rozboju oczywiście należy potępić, obojętnie z której strony. Niemniej - może warto, by jednak sobie Zagłębie przemyślało, co może zaproponować, by zamiast wojen był rozwój regionu?