Podczas Euro 2012 na boisku w Sosnowcu trenować będzie jedna z uczestniczących w turnieju reprezentacji. - Przetarg na budowę obiektu został ustawiony za łapówki - twierdzą katowicka prokuratura oraz Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Jeden z najnowocześniejszych ośrodków treningowych przy Stadionie Ludowym w Sosnowcu kilka miesięcy temu został wpisany przez UEFA na oficjalną listę baz pobytowych dla uczestników Euro 2012. Grający w turnieju zawodnicy zamieszkają w tyskim hotelu Piramida, a przed meczami będą ćwiczyli w Sosnowcu. Piłkarze mają do dyspozycji dwa boiska z naturalną nawierzchnią, szatnie oraz boisko ze sztuczną nawierzchnią. Całość jest oświetlona. Budowa obiektu kosztowała 3,5 mln zł, ponad połowa tej kwoty pochodziła z dotacji z budżetu państwa.
- Mamy dowody, że w zamian za łapówki przetarg na powstanie tego obiektu został ustawiony - stwierdził wczoraj prokurator Leszek Goławski, rzecznik prasowy wydziału do walki z przestępczością zorganizowaną Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach. Na ławie oskarżonych zasiądą: Zbigniew D., dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, Andrzej P., prezes szczecińskiej firmy Masters, która kładła nawierzchnię na boiskach, Andrzej J., projektant obiektu, Dominik W., który pośredniczył w ustawieniu przetargu, oraz związana z nim Danuta J., której firma była podwykonawcą inwestycji. - Zawarli porozumienie, którego celem było wybranie na głównego wykonawcę obiektu firmy Masters - mówi prok. Goławski.
Według śledczych jeszcze przed rozpisaniem przetargu projektant obiektu w Sosnowcu dostał dane sztucznej nawierzchni, którą Masters sprzedawał w Polsce na wyłączność. Zostały one wprowadzone do specyfikacji. Dodatkowo Dominik W. miał dostać od Zbigniewa D., szefa MOSiR-u, pełną specyfikację warunków przetargu. Dzięki temu Masters mógł przygotować perfekcyjną ofertę. - Dyrektor MOSiR-u wziął za to od W. 3,7 tys. zł łapówki - mówił rzecznik katowickiej prokuratury. Według śledczych Zbigniew D. przed rozstrzygnięciem przetargu pojechał też za pieniądze Mastersa do Paryża. Koszt: 1,3 tys. zł. A podczas procedury przetargowej złożył fałszywe oświadczenie, że nie ma żadnych związków z tą firmą.
W efekcie przetarg wygrał Masters, a część robót wykonało przedsiębiorstwo należące do Danuty J. - Mamy dowody, że Dominik W. za pozytywne rozstrzygnięcie przetargu dostał od Mastersa 53 tys. zł - mówi prok. Goławski. Pieniądze wypłacono mu w formie prowizji akwizycyjnej. - W firmie Masters nikt nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego skorzystano z usług W., skoro firma miała na Śląsku swoich przedstawicieli handlowych - mówił jeden ze śledczych.
Zbigniew D. nie przyznaje się do winy i zarzuty prokuratury uważa za absurdalne. - Warunki ogłoszonego przez nas przetargu były wygórowane, bo chcieliśmy mieć profesjonalny obiekt na lata. Jednak wszystko odbywało się zgodnie z warunkami przepisów o zamówieniach publicznych - powiedział nam wczoraj szef MOSiR-u. Dodał, że rywale Mastersa po rozstrzygnięciu przetargu nie złożyli odwołania. - To świadczy o tym, że w przeciwieństwie do CBA nie mieli się do czego przyczepić - podkreśla Zbigniew D.
Krzysztof Polaczkiewicz z biura prasowego Urzędu Miasta w Sosnowcu powiedział nam wczoraj, że władze miasta nie zapoznały się jeszcze z nadesłaną z prokuratury informacją o zakończeniu śledztwa przeciwko szefowi MOSiR-u. - Będziemy jednak czekali na sądowe zakończenie tej sprawy - stwierdził Polaczkiewicz.
Prok. Goławski: - Jeśli sąd potwierdzi nasze zarzuty i prawomocnie skaże oskarżonych, miasto będzie musiało zwrócić państwową dotację na budowę boisk.
Oskarżonym grozi kara 10 lat więzienia.
Marcin Pietraszewski, Gazeta Wyborcza
Więcej...
http://sosnowiec.gazeta.pl/gazetasosnow ... z1TyUFQDXP
Jest taki skarb na dnie duszy polskiej zakopany, jak wierność sprawie z pozoru przegranej...