Artykuł z dedykacja dla własciciela naszego klubu aby dokładniej poczytał:
Przedsiębiorcy postrzegają sport jako znakomity interes, a sponsoring sportowy traktują jak każdą inną inwestycję. Szczególną pozycję zajmuje piłka nożna. Dobrze zarządzany klub jest świetną, bardzo zyskowną firmą. A przede wszystkim ten biznes jest wyjątkowo odporny na wahania koniunktury. Fanatyczni kibice dopingują swoją drużynę zawsze, bez względu na sytuację gospodarczą.
Dzięki masowej popularności, piłka nożna stała się jednym z najatrakcyjniejszych narzędzi promocji, co przekłada się na wymierne korzyści dla firm sponsorujących. Firma inwestująca w sport kojarzy się z wysokim potencjałem, nowoczesnością, zamożnością i sukcesem. W ten sposób sponsoring sportowy pozytywnie wpływa na umocnienie wizerunku firmy oraz marki i podniesienie jej wartości.
Taki stan rzeczy stwarza jednak określone wymogi. Kluby i związki sportowe, chcąc zainteresować potencjalnych sponsorów, muszą profesjonalnie zarządzać swoimi organizacjami. Muszą też przestrzegać zasad jawności i przejrzystości. Przede wszystkim jednak, powinny kierować się interesem sportowo-biznesowym, a nie towarzysko-politycznym.- Organizacje i związki sportowe powinny sobie uświadomić, czego oczekują od nich sponsorzy - mówi Jacek Bochenek, dyrektor projektu Euro 2012 w firmie doradczej Deloitte. - Dla nich równie ważne co kojarzenie ich marki lub produktu z sukcesami sportowców jest przejrzyste i uczciwe wydatkowanie przyznanych klubom funduszy. Niezwykle istotny element stanowi również walka z korupcją, dopingiem i nieetycznym zachowaniem zawodników, trenerów i działaczy sportowych.
Firma jak każda inna
- Klub piłkarski jest przedsiębiorstwem - uważa Edward Friedman, twórca marketingowej potęgi Manchesteru United, jednego z najbardziej znanych i dochodowych klubów na świecie. - Trzeba tylko określić jasno sprecyzowane cele strategiczne. I konsekwentnie do nich dążyć.
Do najważniejszych zadań zarządu należy stworzenie strategii budowy marki. Realizować ją powinien bardzo silny dział marketingu. Niesłychanie istotna jest polityka licensingu, czyli udzielania licencji na korzystanie z logo klubu. A przecież można je umieścić praktycznie na każdym przedmiocie.
- Nie można zapominać, że kibice są klientami - podkreśla Edward Friedman. - To oni kupują bilety lub karnety, a także rozmaite gadżety w klubowych barwach. Ten biznes ma ciągle ogromny potencjał rozwoju.
Drugą stroną tego medalu jest sponsoring. Oznacza on udzielanie zezwolenia na umieszczanie logo (nazwy) firmy na strojach piłkarzy, wykorzystywanie ich wizerunku w reklamie, a także na stadionie i jego okolicach.
- Nie ma wątpliwości, że sponsorowanie sportu jest bardzo skutecznym narzędziem marketingowym - twierdzi Edward Friedman. - Powinno być oparte na zasadach partnerstwa, najlepiej z globalnymi firmami.
- Sport stwarza szanse, ale nie daje gwarancji - przestrzega jednak Hans-Willy Brockes, współwłaściciel agencji marketingowej ESB Event Sport Business. - Różne mogą być strategie wykorzystania sponsoringu. Nie tylko udane. Na przykład nie wszyscy sponsorzy skorzystali z Euro 2008.
Manchester United jest przykładem bardzo dobrze przygotowanej strategii marketingowej. A przy tym znakomicie realizowanej. W ostatnich latach sponsorami klubu były takie przedsiębiorstwa jak Samsung, Vodafone, a ostatnio AIG. Obecnie piłkarze prezentują na koszulkach właśnie logo amerykańskiego banku. Kontrakt ma wartość 14 mln funtów (blisko 18 mln euro).
Zatrzymać na stadionie
- Klub piłkarski, podobnie jak każde przedsiębiorstwo, musi mieć biznes plan - mówi Władysław Szwoch, dyrektor w firmie Deloitte.
Jeżeli chodzi o przychody, najważniejsze są trzy pozycje. Są to przychody z dnia meczu, praw do transmisji (telewizyjnych i radiowych) i od sponsorów. Przychody z dnia meczu to wpływy ze sprzedaży biletów (rocznych karnetów, a także jednorazowych), cateringu (żywność i napoje) oraz innych (ze sprzedaży klubowych gadżetów w dniu meczu, biletów wstępu do muzeum itp.). Do praw do transmisji dochodzą premie od Europejskiej Federacji Związków Piłki Nożnej (UEFA) za udział w rozgrywkach europejskich. Natomiast przychody od sponsorów to wpływy z reklam na strojach piłkarzy, na stadionie i wokół niego, wykorzystujących logo klubu, wizerunek zawodników itd.
- Najlepiej zarządzane kluby mają w miarę zrównoważoną strukturę przychodów z tych trzech źródeł - podkreśla Władysław Szwoch. - Ale najważniejsze są przychody z dnia meczu. Są one bowiem najbardziej uzależnione od zarządu klubu. Przy sprzedaży dużej liczby karnetów klub ma zapewnione bardzo wysokie wpływy.
Do głównych źródeł przychodów należą sprzedaż biletów i działalność komercyjna na stadionie i w jego otoczeniu. W sezonie 2006/07 Arsenal Londyn uzyskał rekordowe przychody w wysokości ponad 200 mln funtów. Prawie połowę tej kwoty zarobił na nowym obiekcie. Organizacja meczów (przychody w dniu meczu) na Emirates Stadium dała 90,6 mln funtów. Na Highbury Stadium, który był też dochodowy, było to tylko 44 mln. Oznacza to, że przeciętnie na każdym meczu klub zarabiał 3 mln funtów. Średnia frekwencja na meczu wynosiła 59,9 tys. kibiców (na 60 355 miejsc).
- Chodzi o wydłużenie czasu pobytu kibiców na stadionie - wyjaśnia Jacek Bochenek. - Polega to na stworzeniu dla nich bardzo szerokiej atrakcyjnej oferty.
Organizuje się imprezy dla całych rodzin. W tym czasie sprzedaje się mnóstwo jedzenia, napojów, klubowych gadżetów. Niektóre z nich są skomplikowanymi produktami marketingowymi, na przykład cobrandowe karty płatnicze, wydawane przez klub razem z bankiem. Może to być wirtualny operator komórkowy oferujący specjalne taryfy. Sponsorzy docierają do dużej grupy bardzo lojalnych - można powiedzieć wręcz: fanatycznych - klientów.
- Jeżeli chodzi o koszty, ogromny problem stanowi wycena zawodników, co jest jednym z filarów tego biznesu - przypomina Władysław Szwoch. - Nie ma modelu pozwalającego naobliczenie wartości Davida Beckhama. Jest on wart tyle, ile klub chce za niego zapłacić.
Tymczasem od kilku lat wyceny są już absurdalne. A co zrobić (i jak liczyć), gdy zawodnik ulegnie kontuzji i nie gra? W założeniach marketingowych był filarem zespołu. Zarząd klubu liczył, że po jego zakupie na stadion będzie przychodzić około 20 tys. ludzi więcej. W wyniku kontuzji założenia te legły w gruzach.
Dlatego bardzo ważne jest szeroko rozumiane zarządzanie kosztami. Kluby angielskie zwracają dużą uwagę na wskaźnik stosunku płac zawodników do przychodów. Wynosi on średnio około 60 proc. i jest podobny w większości klubów. Wyłamuje się tylko Chelsea. Zarządy klubów muszą utrzymywać koszty w ryzach. Wymagają tego właściciele (często inwestorzy finansowi), którzy liczą przecież na jak największe zyski.
Giganci
Według najnowszego rankingu największych klubów piłkarskich świata - Football Money League - opracowanego przez Deloitte, najwyższe przychody generuje Real Madryt. Drugie i trzecie miejsce zajmują Manchester United i FC Barcelona. Przychody każdego z trójki najlepszych klubów przekroczyły 300 mln euro.
Tuż za podium znalazł się Bayern Monachium. Trochę dalej plasuje się Chelsea Londyn. Analiza Football Money League oparta jest o najnowsze dostępne dane finansowe - za sezon 2007/2008.
Przychody Realu Madryt wyniosły 366 mln euro (290 mln funtów). Oznacza to wzrost o 15 mln euro (4 proc.). Osiągnięcia sportowe Manchesteru United w tym sezonie przyniosły wzrost przychodów o 45 mln funtów (21 proc.), dając kwotę 257 mln funtów, czyli 325 mln euro. Zajmująca trzecie miejsce Barcelona zwiększyła przychody o 19 mln euro (6 proc.) - do kwoty 309 mln euro.
Każdy klub z czołowej dwudziestki osiągnął przychody przekraczające 100 mln euro. Wszystkie zanotowały wzrost przychodów. Tyle że spadek wartości funta względem euro niekorzystnie wpłynął na liczbę i pozycję klubów brytyjskich.
- Gdyby kurs funta względem euro nie spadł tak bardzo, w czołowej dwudziestce byłoby dziewięć, a nie siedem klubów z Wielkiej Brytanii, a Manchester United wyprzedziłby Real w rankingu - komentuje Dan Jones, partner w Sports Business Group w Deloitte.
Madrycki klub nie daje za wygraną. Choć przychody Realu w sezonie 2007/2008 wzrosły o 4 proc., co jest wynikiem gorszym niż w latach ubiegłych, w porównaniu z rokiem 2002 podwoiły się i dają Realowi 42 mln euro przewagi nad Manchesterem. Biorąc zaś pod uwagę oświadczenie klubu dotyczące zaplanowanych przychodów na sezon 2008/2009 w kwocie 400 mln euro, rywale mogą mieć trudności ze zdeklasowaniem go w obecnym roku.
Czołówka największych klubów z całego świata składa się wyłącznie z klubów europejskich. Prócz siedmiu klubów brytyjskich znajdują się w niej po cztery kluby z Niemiec i Włoch oraz po dwa z Hiszpanii i z Francji. Do elity trafił też Fenerbahce jako pierwszy klub turecki.
- Największy skok w tegorocznej pierwszej dziesiątce wykonał Bayern Monachium, osiągając czwarte miejsce - podkreśla Alan Switzer, dyrektor w Sports Business Group w Deloitte. - Choć nie grał on w Lidze Mistrzów, jego przychody wzrosły dzięki przejęciu na własność macierzystego obiektu, Allianz Arena.
Fenerbahce i VfB Stuttgart, dwaj z trzech nowych członków Money League, osiągnęły miejsce w dwudziestce dzięki znacznemu zwiększeniu przychodów w toku rywalizacji w Lidze Mistrzów. Trzeci nowy klub, Manchester City, zdobył pozycję w czołówce głównie dzięki zwiększeniu wpływów z transmisji meczów w Premier League w sezonie poprzedzającym przejęcie klubu przez właścicieli z Abu Dhabi.
W sezonie tym z czołowej dwudziestki odpadły trzy kluby obecne w poprzednim rankingu: Celtic Glasgow, Valencia i Werder Brema.
Jak się okazuje, piłka nożna to nadal sport rozwojowy, szczególnie na najwyższym poziomie rozgrywek. W sezonie 2007/2008 suma przychodów klubów z czołowej dwudziestki zwiększyła się o 6 proc. (220 mln euro) i osiągnęła kwotę 3,9 mld euro (3,1 mld funtów). Obecnie generują one ponad trzykrotność sumarycznych przychodów klubów umieszczonych w pierwszym rankingu Money League (w sezonie 1996/97).
Fenomen socjologiczny
Ranking bazuje na najnowszych dostępnych wynikach finansowych, dotyczących sezonu 2007/2008, czyli z początku globalnego kryzysu gospodarczego. Choć tegoroczny może wykazać pierwsze sygnały wpływu zmian gospodarczych na czołowe kluby (w sezonie 2008/2009), dopiero notowania za sezon 2009/2010 odzwierciedlą całościowe oddziaływanie kryzysu na sytuację klubów.
Nie trzeba jednak zakładać, że musi nastąpić załamanie. Rozważając potencjalny wpływ spowolnienia gospodarczego na kluby Money League, Paul Rawnsley, dyrektor w Sport Business Group stwierdza: - Dzięki specyficznemu charakterowi branży piłkarskiej duże kluby mogą skutecznie opierać się skutkom kryzysu. W dalszym ciągu utrzymuje się wysoka frekwencja na meczach, a kontrakty ze stacjami telewizyjnymi podpisane przez kluby brytyjskie, niemieckie, francuskie i hiszpańskie w znaczącym stopniu zabezpieczają ich przyszłość. Nie zamierzają one jednak spocząć na laurach, choć zapewnienie dalszego wzrostu przychodów z meczów oraz z reklam w sezonie 2009/2010 będzie wymagało sporych wysiłków.
Skąd bierze się olbrzymia popularność piłki nożnej? Futbol nie jest zwykłą dyscypliną sportową. Stanowi fenomen psychologiczny i socjologiczny. Przyczyn jest kilka. Na poziomie podstawowym nie wymaga dużych (albo nawet żadnych) nakładów finansowych. Można uganiać się za piłką na trawniku. Albo wręcz pustą puszką na ulicy. Dzieje się tak na przykład na najbiedniejszych przedmieściach brazylijskich miast. I właśnie stamtąd pochodzą najwięksi wirtuozi.
Poza tym, piłka nożna jest grą bardzo łatwą. W zasadzie nie trzeba się do niej przygotowywać. Jej zasady rozumie nawet małe dziecko. Dlatego - szczególnie w Europie i południowej Ameryce - trudno znaleźć chłopca, który nie próbował kopać piłki. Gra też coraz więcej dziewczynek. A FIFA przeznacza spore pieniądze na promocję na pozostałych kontynentach. Nie ma wątpliwości, że futbol rządzi zbiorową wyobraźnią.
- Z naszych analiz wynika jednoznacznie, że piłka nożna jest absolutnie najlepszą dyscypliną sportową dla sponsorów - nie ma wątpliwości Andrea Gaudenzi, szef międzynarodowego marketingu w bwin, firmie zajmującej się zakładami sportowymi. - Między futbolem a wyścigami samochodowymi jest przepaść. Inne liczą się jeszcze mniej.
Nic dziwnego zatem, że bwin jest sponsorem Realu Madryt.
Piłka nożna odgrywa ogromną rolę w społeczeństwie. Wiążą się z nią emocje, często rodzinne tradycje. Wyjście na mecz jest okazją do spotkania znajomych. Dlatego eksperci przewidują, że ludzie mogą raczej rzadziej jadać w restauracjach, a nawet oszczędzać na urlopach niż przestać chodzić na mecze swojego ukochanego klubu.
W wielu dobrych klubach miejsca na stadionach na cały sezon wyprzedane są niemal w całości. Istnieją niewiarygodnie długie listy oczekujących na możliwość zakupu karnetów. W Arsenalu na takiej liście znajduje się około 50 tys. osób.
Największe na świecie przychody z praw do transmisji generuje angielska Premier League. Mimo niekorzystnych zmian gospodarczych, PL udało się osiągnąć rekordową wartość przychodów z transmisji krajowych na żywo na sezony od 2010/2011 do 2012/2013 w kwocie 1,782 mld funtów, czyli o 4 proc. wyższe od obecnych. Biorąc pod uwagę światową popularność Premier League, można się spodziewać dalszego zwiększenia wpływów z tytułu prawdo transmisji sprzedawanych w tym roku.
Potęgi
Inny raport Deloitte porównuje największe ligi europejskie. Według najnowszego Rocznego Przeglądu Finansów Futbolu (Annual Review of Football Finance) przychody czołówki europejskich lig futbolowych po raz pierwszy przekroczyły 7 mld euro. Wielka piątka to ligi angielska, niemiecka, hiszpańska, włoska i francuska. Ogólna wartość europejskiego rynku piłki nożnej w sezonie 2006/2007 osiągnęła 13,6 mld euro, co oznacza wzrost o 1 mld euro w porównaniu z poprzednim sezonem.
Bezapelacyjnym liderem jest angielska Premier League. Wygenerowała ona największe przychody we wszystkich trzech kategoriach (przychody z dnia meczu, transmisji i reklam). Wyniosły one 2,3 mld euro. Różnica w przychodach generowanych przez PL a jej najbliższego konkurenta, niemiecką Bundesligę, zwiększyła się w sezonie 2006/2007 do 0,9 mld euro (przychody Bundesligi w tym sezonie wyniosły 1,4 mld euro).
Zarówno Budesliga, jak i hiszpańska La Liga osiągnęły w skali rocznej wzrost przychodów o 15 proc., dzięki czemu wyprzedziły włoską Serie A. Powrót Juventusu do Serie A w sezonie 2007/2008 oznacza, że walka o czołowe miejsca w nadchodzącym sezonie będzie bardzo zacięta.
A oto inne ważne wnioski z Rocznego Przeglądu Finansów Piłkarskich Deloitte 2008:
Kolejne miejsca pod względem przychodów wygenerowanych w sezonie 2006/2007 przypadły Hiszpanii (1,3 mld euro), Włochom (1,2 mld euro) i Francji (1 mld euro).
W sezonie 1995/1996 kluby włoskiej Serie A i angielskiej Premier League zajmowały mniej więcej równą pozycję pod względem osiąganych przychodów (około 400-500 mln euro) oraz średniej frekwencji (około30 tys. widzów na meczu ligowym). W sezonie 2006/2007 przychody Serie A wyniosły poniżej 1,2 mld euro, osiągając około połowy wartości przychodów Premier League (2,3 mld euro), a także, po raz pierwszy w historii, poniżej poziomu osiągniętego przez Bundesligę i La Ligę. Frekwencja na meczach Serie A spadła poniżej 20 tys. i była najniższa w wielkiej piątce.
Poza wielką piątką największe przychody uzyskała holenderska Eredivisie (398 mln euro w sezonie 2006/2007). To mniej niż Football League (angielska pierwsza liga), której kluby w tym samym sezonie osiągnęły przychody ogółem w kwocie 489 mln euro.
Sezon 2006/2007 był pierwszym rokiem obowiązywania nowych zasad transmisji rozgrywek Ligi Mistrzów UEFA, które spowodowały zwiększenie poziomu dopłat centralnych do Champions League do kwoty 600 mln euro, z czego 400 mln euro przypadło klubom z wielkiej piątki.
Nie można wszakże zapominać o jednym: przyczyną tak znakomitych wyników finansowych klubu są poziom sportowy i osiągnięcia drużyny, w tym również na arenie międzynarodowej. A na pewno waleczność piłkarzy. Tylko w ten sposób można utrzymać i pozyskiwać nowych kibiców. A taka sytuacja gwarantuje stabilność przychodów ze stadionu oraz praw sponsorskich i marketingowych.
DODATKI
Wyjątek
FC Barcelona, jeden z najlepszych i najbardziej znanych klubów świata, stanowi bardzo ciekawy przypadek ze względów marketingowych. Jest jedynym klubem z czołowej dwudziestki, który nie podpisuje kontraktów na reklamowanie firm na strojach piłkarzy. Ma natomiast umowę z UNICEF, agendą ONZ zajmującą się sprawami dzieci.
Przyczyna jest podobno wielce oryginalna. Tradycja nakazuje, by kibic Barcelony był chowany do trumny w klubowej koszulce. A przecież nie wypada, by reklamował jakąś firmę.
Dekalog dobrego zarządzania organizacją sportową:
1. Otwarcie się na potrzeby i oczekiwania sponsora poprzez działanie według takich samych zasad jak przedsiębiorstwo.
2. Profesjonalne zarządzanie (we wszystkich obszarach działalności).
3. Przejrzystość i transparentność procedur potwierdzone niezależnymi przeglądami.
4. Uporządkowanie struktury organizacyjnej i wprowadzenie jasnego podziału obowiązków.
5. Eliminacja błędów w statutach i regulaminach oraz uchybień w działalności organów statutowych.
6. Planowanie funkcjonowania w perspektywie dłuższej niż do końca bieżącego sezonu.
7. Przestrzeganie zasady przejrzystości działania oraz unikanie konfliktu interesów wśród pracowników.
8. Działanie zgodnie z literą prawa - nadanie odpowiedniej rangi i najwyższego priorytetu walce z korupcją.
9. Zatrudnianie fachowców (unikanie zatrudniania zawodników, trenerów, działaczy z przeszłością, zatrudniania za zasługi; unikanie nepotyzmu).
10. Unikanie cichego tolerowania lub nawet wspierania rasizmu i chuligaństwa.
http://gospodarka.gazeta.pl/Gielda/1,90 ... ryzys.html