Przegląd prasy

Dyskusje o wszystkim co dotyczy piłkarskiego Zagłębia Sosnowiec
http://zaglebie.sosnowiec.pl

Moderatorzy: flex, turku, Landryn, Smazu, krzysiu, LucasUSA, swiezy52

Re: Przegląd prasy

Postprzez PawełK 2009-04-16, 5:37 pm

malkom napisał(a):w takim np.Kluczborku pewnie wogóle nie ma dopingu,a klub sobie gra i to efektownie...


Jest. Nawet na wyjazdy jeżdżą...

Podróże kształcą 8) ;-)
PawełK
pyszałek
 
Posty: 1759
Dołączył(a): 2003-10-20, 3:08 pm
Lokalizacja: Sosnowiec-Środula


Re: Przegląd prasy

Postprzez hellboyek 2009-04-16, 5:45 pm

Napastnik Zagłębia Sosnowiec Krzysztof Myśliwy na łamach naszego serwisu prosi kibiców o wsparcie i zaufanie, a także obiecuje, że drużyna włoży całe serce w kolejne mecze i odwdzięczy się punktami i dobrą grą.

Po porażce z Nielbą, w drużynie jest choćby nutka optymizmu?
Tak. Myślę, że to co działo się w meczu z Nielbą jest już za nami. W klubie pojawił się nowy trener, darzymy go zaufaniem i widać, że chłopcy odżyli. W szatni pojawia się rywalizacja, oczywiście ta zdrowa i wszystko idzie w dobrym kierunku.

Jak piłkarze odczuli zmianę trenera?
Wszyscy patrzymy z nadzieją na kolejne mecze, do tych poprzednich nie ma już co wracać. Wszyscy trenera przyjęliśmy bardzo pozytywnie, a z częścią z nas już przecież pracował. Widać po nowym szkoleniowcu, że ma pewną swoją myśl i próbuje ją wdrażać. Nasz taktyka w kolejnych meczach również się zmieni. Oczywiście to nie do końca jest dobre, kolejna zmiana trenera, kolejna nowa myśl i inna taktyka. Ponownie potrzebny jest czas na zgranie, a to przekłada się na wyniki. Jednak mam nadzieję, że ten trener zostanie już do końca rundy i dogramy z nim ten sezon do końca.

Taka zmiana może jednak zaskoczyć Kotwicę i może uda się urwać choćby punkt wiceliderowi.
Na pewno nie jedziemy po jeden punkt, bo takie myślenie nie ma sensu. Musimy wziąć rewanż za jesień, kiedy to Kołobrzeg zgarnął trzy punkty w 90 minucie. Jesteśmy pełni nadziei przed tym meczem i zapewniam, że powalczymy o każdy metr boiska. To, że zmieniliśmy trenera, nie oznacza, że zapomnieliśmy jak się gra. W sobotę będzie walka i jeszcze raz walka. Na pewno długa podróż nie jest zaletą, ale dlatego jedziemy do Kołobrzegu dzień wcześniej, aby mieć czas na odpoczynek przed tym spotkaniem.

Uda się odbudować zaufanie kibiców?
Z tego co słyszę, to środowiska kibicowskiego w Sosnowcu nie są zadowolone z zatrudnienia trenera Pierścionka, jednak po zawodnikach widać, że są nastawieni pozytywnie. W szatni nastąpiło ożywienie, a każdy ma nadzieję na zdrową rywalizację. Zaufania do kibiców nie odbudujemy oczywiście jednym meczem, musimy zbierać punkty, a rozliczenie przyjdzie na koniec sezonu. Dla nas cała ta sytuacja to na pewno jakiś nowy rozdział w życiu, więc teraz nie przychodzi nam nic jak tylko walczyć.

Więc jaki będzie dalszy los Zagłębia?
Po każdym meczu mówiliśmy sobie "to już ostatni raz" i obiecywaliśmy sobie, że kolejne spotkanie będzie inne, że wygramy. Drużyny nas gonią i zdobywają punkty. My też się musimy się w końcu obudzić. W tym miejscu chciałbym prosić kibiców, aby nam zaufali i zaufali zarządowi. Proszę, żeby nadal nas dopingowali i nadal z nami byli. My im to na pewno wynagrodzimy, a ich wsparcie jest dla nas bardzo ważne.

Zawodnicy zaczynają od początku walkę w składzie w oczach nowego trenera.
Każdy z zawodników, zakładając koszulkę z herbem Zagłębia, musi dawać z siebie wszystko i podchodzić do każdego spotkania w pełni profesjonalnie, a nie przechodzić obok meczu. Ten sezon musimy dograć do końca i oczywiście szans na awans nie ma, ale musimy utrzymać Zagłębie w II lidze. W kolejnym sezonie będzie liczyła się tylko walka o awans, bo nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej. Jeśli jednak będzie inaczej, będę musiał zmienić środowisko, nie będę chciał wegetować w jednym miejscu.


Źródło: http://www.11.pl/rytm_pilki/krzysztof_m ... _zaufanie/
hellboyek
 
Posty: 248
Dołączył(a): 2008-07-12, 11:37 am

@malkom

Postprzez Blajpios 2009-04-16, 6:16 pm

Nie narzekam na kibiców, że nie zgadzają się np. z niepokojącymi zjawiskami w kadrze klubu. To dla mnie dowód ich zresztą wielkiego emocjonalnego zaangażowania, więc i powód do uznania. Uzasadnia on - nawet nieco skrajną żywiołową krytykę za choćby brak zaangażowania zawodników w mecze. "Narzekam na kibiców" - za to, że ta "nieco skrajna forma narzekania", to nie "nieco skrajna forma", tylko chamstwo i bezsilna wręcz nienawiść; za ślepotę na sytuację narzekam, za brak konsolidacji (nawet gdy rozumiem jej powody) wokół trwania jedności Zagłębia; za poniewieranie kalekami przez "wyrzucanie im", że nie są mistrzami świata (czyt. że przeciętni gracze nie grają na miarę marzeń o Mistrzostwie Kraju). Także - za brak realizmu pomysłów zastępowany bluzgami narzekam - i za nie rozumienie, że kłamie ktoś, kto krzyczy, że "kocha klub" - a szkodzi mu, niszcząc np. ochotę do pracy, poniewierając godność tych ludzi, nie rozumiejąc, że trzeba hasła "Zagłębie to my i wy"; i za inne tym podobne, narzekam.
I oczywiście, że bardziej narzekam na tę mniejszość "nie małolatów", bo powinni przeciwdziałać "baraniemu pędowi" młodych, którzy przecież nie mając "odporu", rzeczywiście "namiętnie-beznamiętnie" będą się wyżywać w prostszych a gorszych formach. Tym bardziej więc - starsi są odpowiedzialni za pokazanie im innej drogi.
Hm. Może wystarczy powiedzieć, że np. Pierścionek, z tego, co wiem, mocno był za sprowadzeniem K. Myśliwego? - to by już chyba rozbiło tezę, że "nic nie zrobił dobrego dla Zagłębia". (dodaję później: po napisaniu i umieszczeniu na serwerze, zobaczyłem dokładnie, co K. Myśliwy mówi i że pozytywnie o trenerze - niech to będzie potwierdzenie niektórych myśli także moich, które pisałem nie znając wypowiedzi napastnika Zagłębia). Bardzo ostrożnie trzeba mówić o drugim, że "nic dobrego". Owszem, niewiele, to już łatwiej. Ale z "nic" - to ostrożnie. Wydaje mi się, z tego co wiem, dość długo np. następca Pierścionka jechał na pewnych schematach wprowadzonych przez niego, Čopjak sam to przyznawał. I parę innych rzeczy można pewnie wymienić. Jest nieszczęście - że zagłębiowscy kibice, "jak baby" reagujący "kodami mody" (nie pierwszy raz, zresztą) - poszli tropem, że gdzieś im podpadł Pierścionek. No i nie ma siły odmienić tego odrzucenia. Ci, którzy krzyczą "wyp...ć" nie Zagłębiaków - jak napisałem - krzyczą: koniec z tym Zagłębiakiem, bo nam się nie podoba. To jest sprawa - niezależna od tego, czy to dobry, czy zły trener. Owszem, nie twierdzę, że bardzo dobry, czy choćby dobry. Zwłaszcza - że już nim jest. Zagłębie jest "polskością w pigułce" w pewnych sprawach. Jak to mówią "piekło polskie nie potrzebuje diabłów do pilnowania - sami się pilnują". W czym Zagłębiacy pomogli Pierścionkowi, by stawał się dobrym? Ile stworzyli atmosfery zaufania?
Przy tym wszystkim zaś - już nawet abstrahując nie tylko od tego, czy dobry już to trener, czy jeszcze nie - ale nawet od tego, czy nieprzychylną atmosferę się wytwarza uczciwie rozważając jego kwalifikacje, czy też z racji "mody na dokopywanie": narzekam i w tej kwestii na brak rozsądku u kibiców. Przejawia się on tym, że wciąż chcą "jechać na swoich emocjach" i "modzie na kopanie" - gdy rozsądek nakazuje zmienić tę postawę.
Mianowicie: przecież jest oczywiste, że nikt, jak tylko cynik (bo w II lidze kasa lepsza niż w V) - lub wariat - lub "stuknięty na punkcie Zagłębia" w tej chwili, po Kudybie nie wziął by tej roboty. Przecież horrendalne pojawiały się tu złudzenia, że mógłby Michniewicz, Kasperczak itp. Nikt poza, jak napisałem, cynikiem, wariatem lub "stukniętym na Zagłębie". Nie sądzę, że ktoś będzie miał odwagę napisać "tak, tylko z racji cynizmu Pierścionek się zgodził". Ja w każdym razie, nie sądzę. Przynajmniej - nie tylko. Pozostaje więc, że któraś (lub obie) z pozostałych możliwości. No, może z domieszką podrażnionych ambicji. Niemniej - też nie tylko one, tak mi się wydaje. W dodatku - rzeczywiście największą znajomość z polskich trenerów tego zespołu, to miał "na już" Pierścionek - czyli kolejny atut. W dodatku - też można przypuszczać, że bardziej się rozwija, niż cofa, skoro z marszu wszedł do Górnika Jaworzno - i pociągnął go do góry.
A innej szansy dla Zagłębia - jak pisałem - nie było. No więc, nawet jeżeli jest nie najlepszy, nawet jeżeli są jakieś podstawy do żali względem niego - gdy komuś zależy na Zagłębiu, jak twierdzi, krzycząc różne hasła: powinien zawiesić niechęć i pomóc zebrać do kupy tę drużynę, by nie spadła? Czy też powiinien - dalej bluzgać i utrudniać, jak się tylko da, tworzeniem złej presji?
Blajpios
 
Posty: 3073
Dołączył(a): 2004-07-08, 9:54 pm

Re: Przegląd prasy

Postprzez malkom 2009-04-16, 7:37 pm

jak pierwszy raz prowadził klub to jaki cel wyznaczł mu zarząd?gbyby nie te pechowe porażki....a teraz co ma osiągnąć,bo chyba nie tylko utrzymanie się w 2 lidze.Myśliwy to człowiek z charakterem,ale napastnik średniej klasy.na tą chwilę w Sosnowcu tylko on potrafi trafić w bramkę.niech lepiej szuka dwóch,trzech doświadczonych piłkarzy do każdej formacji to może młodzież zacznie łapać o co chodzi na boisku i nie będą pieprzyc,że znowu nie wyszło.coś mi się wydaje że za doping odpowiada grupa ULTRAS,która robi oprawę na meczu więc chyba mają wpływ na to czy się kogoś wyzywa czy nie Pierścionek szansę ma bo jaki kibice wpływ mają na polityke klubu.najwyżej głupio będzie się czuł na ludowym.ale życzę mu powodzenia bo liczy siędobro naszego klubu :niezle:
malkom
 
Posty: 101
Dołączył(a): 2009-04-11, 7:27 pm
Lokalizacja: Norwegia/Vestnes

Re: Przegląd prasy

Postprzez LucasUSA 2009-04-17, 12:08 pm

Slawek, jak tez nie moge uwierzyc :lol: . A tak na powaznie, biore w ciemno kazde posuniecie, ktore zakonczy okres rzadow Szatana w naszym klubie. Moze mam zbyt duza nadzieje, ale moze to pierwszy krok do przejecia klubu przez kogos z wizja i budzetem.Ale zgadzam sie, moze sie okazac, ze jestem po prostu naiwny.

Czytalem pare dni temu artykul o Widzewie (umnknal ze strony i nie zdazylem wkleic). Wlasciciel Widzewa Cacek dogadal sie z miastem i powstanie tam stadion i centrum handlowe za 150 MILIONOW EURO! Miasto bedzie wspierac inwestycje preferencyjnymi warunkami dzierzawy gruntu itd. Po prostu sielanka. I gdzie tu porownac milion zlotych Szatana rocznie? Jesli nie zmieni sie wlasciciel to bedziemy musieli na dlugo polubic 3 lub 4 lige.
Doceniam Szatana, ze daje ten milion (jesli to prawda), ale za milion to powinien byc szanowanym sponsorem, ale nie wlascicielem klubu - po prostu go na to nie stac.
LucasUSA
 
Posty: 1088
Dołączył(a): 2003-09-26, 4:14 am
Lokalizacja: New Jersey

Re: Przegląd prasy

Postprzez Raul75 2009-04-17, 10:39 pm

LucasUSA napisał(a):Slawek, jak tez nie moge uwierzyc :lol: . A tak na powaznie, biore w ciemno kazde posuniecie, ktore zakonczy okres rzadow Szatana w naszym klubie. Moze mam zbyt duza nadzieje, ale moze to pierwszy krok do przejecia klubu przez kogos z wizja i budzetem.Ale zgadzam sie, moze sie okazac, ze jestem po prostu naiwny.

Czytalem pare dni temu artykul o Widzewie (umnknal ze strony i nie zdazylem wkleic). Wlasciciel Widzewa Cacek dogadal sie z miastem i powstanie tam stadion i centrum handlowe za 150 MILIONOW EURO! Miasto bedzie wspierac inwestycje preferencyjnymi warunkami dzierzawy gruntu itd. Po prostu sielanka. I gdzie tu porownac milion zlotych Szatana rocznie? Jesli nie zmieni sie wlasciciel to bedziemy musieli na dlugo polubic 3 lub 4 lige.
Doceniam Szatana, ze daje ten milion (jesli to prawda), ale za milion to powinien byc szanowanym sponsorem, ale nie wlascicielem klubu - po prostu go na to nie stac.

no to niech miasto zacznie lobbing na rzecz klubu. Tylko czy tam ktoś o tym myśli??? Zawsze przed wyborami było "gram z Zagłębiem w I lidze" , czas pokazać, że się z nim jest. Rozumiem zainteresowanie miasta infrastrukturą i doceniam je ale może warto pójść dalej: nie mały diabełek ale prawdziwy szatan znalazłby się gotowy zainwestować w klub z poparciem miasta?
Raul75
 
Posty: 262
Dołączył(a): 2007-05-04, 8:01 pm

Re: Przegląd prasy

Postprzez bulion 2009-04-19, 2:58 pm

Beenhakker obserwował młode piłkarki

Piłkarska kadra Polski kobiet do lat 19 rozpoczęła w Będzinie zgrupowanie przed rozpoczynającym się w czwartek turniejem półfinałowym do mistrzostw Europy w tej kategorii wiekowej. Niedzielny trening obejrzał Leo Beenhakker.
Mecze rozgrywane będą w Sosnowcu i Jaworznie a rywalami Polek będą reprezentacje Szwecji, Islandii i Danii.

Awans do lipcowych finałów ME U-19 na Białorusi wywalczą zwycięzcy każdej z sześciu grup oraz najlepszy zespół z miejsca drugiego.

Trener Mateusz Smuda obawiał się ewentualnych kontuzji w zespole, bowiem kadrowiczki do Będzina przyjechały po meczach 17. kolejki ekstraligi. W składzie zaszła jedna zmiana, miejsce Małgorzaty Piechoty z Unii Opole zajęła Katarzyna Daleszczyk (Dargfil Tomaszów Mazowiecki).

- Kontuzji nie ma, walczymy za to z efektami zmęczenia, bowiem większość zawodniczek ma za sobą 90 minut ligowego meczu w sobotę. Pojawienie się Leo Beenhakkera było dla mnie wielką niespodzianką. Takiej hospitacji jeszcze nie miałem. Obejrzał trening, potem podczas odprawy mówił piłkarkom o roli psychiki, wiary w siebie. Myślę, że dziewczyny sporo z tego spotkania wyniosły - powiedział trener Mateusz Smuda.

Program turnieju

23 kwietnia
Sosnowiec godz.12.00 Dania - Islandia
Jaworzno godz.15.00 Szwecja - Polska
25 kwietnia
Jaworzno godz.12.00 Szwecja -
Islandia
Sosnowiec godz.15.00 Polska - Dania
28 kwietnia (oba mecze o
godz.11.00)
Sosnowiec Dania - Szwecja
Jaworzno Islandia - Polska.


http://sport.onet.pl/0,1248685,1954963,wiadomosc.html
bulion
Żółta kartka
 
Posty: 182
Dołączył(a): 2004-12-08, 1:42 pm

Re: Przegląd prasy

Postprzez hellboyek 2009-04-20, 9:42 am

W niedzielę około godz. 17.00 policjanci z Dąbrowy Górniczej wspólnie z funkcjonariuszami oddziałów prewencji policji w Katowicach nie dopuścili do bijatyki pomiędzy pseudokibicami, do której dojść miało w Dąbrowie Górniczej - Strzemieszycach na nieużytkach w rejonie taśmociągu przebiegającego przy trasie DK-94.

W tym miejscu zgromadziło się prawie 200 młodych mężczyzn ubranych na sportowo, którzy rzekomo przyjechali rozegrać między sobą mecz rugby. Młodzieńcy ubrani byli na biało i posiadali przy sobie oprócz piłki ochraniacze na szczęki tzw. "szczęki bokserskie". Wśród wylegitymowanych znajdowały się osoby sympatyzujące z klubami sportowymi takimi jak: Legia Warszawa, Zagłębie Sosnowiec i BKS Bielsko Biała.

- Te osoby prawdopodobnie oczekiwały na przyjazd kolejnej grupy, jednak na razie nie udało nam się ustalić na kogo dokładnie. 11 osób zostało zatrzymanych i doprowadzonych do Sądu Grodzkiego. Reszta została zwolniona do domów - powiedział serwisowi GazetaSosnowiec.pl mł. asp. Mariusz Miszczyk.

Dzięki zdecydowanej postawie stróżów prawa nie doszło do zbiorowego zakłócenia porządku publicznego. Policjanci wylegitymowali ponad 80 osób, przeprowadzili prawie 20 kontroli pojazdów, wśród kierujących pojazdami ujawnili jedną osobę bez uprawnień do kierowania, jeden pojazd nie posiadał obowiązkowego ubezpieczenia OC i został odholowany na parking strzeżony. Wśród rugbystów jedna osoba okazała się również poszukiwana przez wymiar sprawiedliwości.

- Przeciwników na miejscu nie było. Prawdopodobnie zanim na miejsce dotarły większe posiłki policji, "rugbyście" porozumieli się ze swoimi "przeciwnikami", aby ci nie przyjeżdżali - zakończył Miszczyk.

GazetaSosnowiec.pl


http://www.gazetasosnowiec.pl/gazetasos ... awka_.html
hellboyek
 
Posty: 248
Dołączył(a): 2008-07-12, 11:37 am

Re: Przegląd prasy

Postprzez malkom 2009-04-20, 10:16 am

to ilu zawodników może grać w rugby czyżby mieli az tylu rezerwowych ;-(
malkom
 
Posty: 101
Dołączył(a): 2009-04-11, 7:27 pm
Lokalizacja: Norwegia/Vestnes

Re: Przegląd prasy

Postprzez Minion 2009-04-20, 6:26 pm

Widze ze i u nas "kapusty" nie brakuje :/
Minion
 
Posty: 283
Dołączył(a): 2005-08-18, 2:09 pm
Lokalizacja: Sosnowiec-Piastów

Re: Przegląd prasy

Postprzez August 2009-04-20, 10:24 pm

Przypomniało mie się, że w na koniec niedzielnego Hat-triku Jarszyński odpowiadając na e-maile kibicow Zagłebia S. dlaczego dawno nie było nikogo z naszego klubu odpowiedział w dowcipnym stylu, że nikt od nas nie chce przyjść do programu bo pewnie nie ma nic do powiedzenia (czy jakoś tak) .
Divina favente clementia Romanorum imperator semper Augustus
August
 
Posty: 14656
Dołączył(a): 2005-04-19, 4:48 pm

Re: Przegląd prasy

Postprzez August 2009-04-23, 7:30 am

Wywiad z Gałeczką:
Gałeczka: najlepsza głowa w historii polskiej piłki
Rozmawiał Wojciech Todur

Ci, którzy pamiętają go z boiska zapewniają, że do dziś nie narodził się nikt, kto mógłby mu dorównać. - Myślę, że strzeliłem głową ponad połowę bramek w całej karierze! Gdy patrzę na stare zdjęcia to czasami sam się dziwię, jak taka pchła mogła się tak wysoko oderwać od ziemi - uśmiecha się 70-letni Józef Gałeczka.


Nie ma bardziej utytułowanego piłkarza i trenera w historii klubu z Sosnowca. Józef Gałeczka miał udział we wszystkich znaczących sukcesach Zagłębia. Trzy razy prowadził zespół do wicemistrzostwa Polski, cztery razy cieszył się ze zdobycia Pucharu Polski (dwa razy jako trener). Podnosił nad głową Puchar Interligi Amerykańskiej i odbierał trofeum za zdobycie tytułu króla strzelców. Na koniec wprowadził Zagłębie do ekstraklasy. Można go spotkać na każdym meczu Zagłębia. Po ostatnich spotkaniach minę ma smutną, nastrój fatalny. Znajomi mówią, że w tym sezonie nieraz ocierał łzę po przegranych w beznadziejnym stylu meczach.

Wojciech Todur: Zabrakło Panu dwóch goli, żeby dostać się do elitarnego Klubu 100, skupiającego piłkarzy, którzy zdobyli w ekstraklasie sto i więcej bramek. Żal?

Józef Gałeczka: - W cuglach mogłem te dwie bramki zdobyć. Pod koniec kariery nie strzelałem już karnych, a przecież mogłem. Zraziłem się po meczu Zagłębia w Chorzowie. Jedenastkę miał wtedy strzelać Ryszard Krawiarz. On jednak, chorzowianin, zwyczajnie się bał. - Józiu? Coś nie czuję się dziś pewnie. Może ty byś strzelił? - zagaił. Dlaczego nie? - pomyślałem i... walnąłem nad poprzeczką. No i wyleczyłem się z karnych. Grałem potem jeszcze ze cztery lata, więc te dwa gole z jedenastek bez trudu bym uzbierał.

Kibice pamiętają jednak Pana inną bramkę. Gazety opisywały, że pojawił się Pan w polu karnym Górnika Zabrze jak duch...

- ... a moja zielona koszulka zlała się z zieloną murawą (śmiech). Zabrzanie tłumaczyli się potem, że Jan Gomola mnie nie dojrzał, bo oświetlenie na Ludowym było za słabe. Ja zapamiętałem tę akcję inaczej. Gomola wypuścił sobie piłkę na 11. metr i zastanawiał się, komu ją podać. Stałem wtedy przed polem karnym. Ruszyłem, bo chciałem go postraszyć. On się zawahał, zamiast kopnąć piłkę chciał ją złapać. Wykorzystałem ten moment niepewności dziubnąłęm piłkę czubkiem buta. Gomola rzucił się na mnie jak zapaśnik. Złapał mnie za rękę i niemal powalił. Bramka była już jednak pusta, więc bez trudu trafiłem do siatki. Po sezonie pojechaliśmy z kolegami na borowinowe kąpiele do Lądku Zdroju. Okazało się, że tuż obok leży Włodek Lubański, który zaraz wrócił do historii z Gomolą. - Ty wiesz, że on do dzisiaj przeżywa tamtą bramkę? Już zapowiedział, że w kolejnym meczu sam cię obstawi. Nawet ruchu nie zrobisz! - śmiał się Włodek.

Słyszałem, że mógł się Pan wymienić koszulką z samym Pele?

- Oj, mogłem. Ale wymieniłem się z Silvą. Długo miałem tę koszulkę w domu, ale w końcu syn gdzieś mi ją zapodział. W 1966 roku, przed mistrzostwami świata w Anglii, pojechaliśmy z reprezentacją na tournee do Ameryki Południowej. Mecze na słynnej Maracanie były dla nas niezwykłym przeżyciem. Gdy wyszliśmy na murawę, na trybunach był taki zgiełk, że nie słyszałem kolegi, który stał pięć metrów dalej. Pomyślałem - ale doping! A to nie był żaden doping, ot ludzie sobie rozmawiali przed meczem. Gdy ryknęli na poważnie, to serca nam drżały. W reprezentacji debiutowałem u Kazimierza Górskiego, to było jeszcze w juniorach. Ale byłem dumny, gdy pan Kazimierz nagrodził mnie specjalnymi dyplomami - "Najszybszy" i "Najlepszy technik".

Urodził się Pan w Gliwicach w domu górnika. Ojciec nie naciskał, żeby syn też kopał węgiel?

- Myślę, że ojciec chciał dla mnie lepszego życia. Zaraz po wojnie Rosjanie wywieźli go do kopalni w pobliże Doniecka. Opowiadał o katorżniczej pracy za kromkę czarnego chleba.

Wrócił po dwóch latach - wielu jego kolegów nie miało tyle szczęścia. Tym moim graniem w piłkę to długo nikt w naszym domu nie zawracał sobie głowy. Gdy miałem 16 lat zdarzało mi się już grać w pierwszej drużynie Piasta Gliwice. Wiedzieli o tym wszyscy nasi sąsiedzi, tylko nie moja mama. Pamiętam jak przed jakimś meczem dorwała ją sąsiadka i dopytywała się, czy idzie na stadion oglądać syna. - A co mnie to dziwne, że z łebkami piłkę kopie - machnęła ręką matka. - Z jakimi łebkami?! W pierwszym składzie gra - nie dawała za wygraną sąsiadka. Po powrocie domu dostałem burę. - To prawda, że grasz ze starszymi?! Daj sobie synek spokój, bo ci jeszcze nogi połamią. Dobrze ci radzę - pogroziła palcem.

Koledzy mówią, że zapowiadał się Pan na dobrego... bramkarza.

- To już przesadzili (śmiech), ale prawdą jest, że stałem między słupkami. Imponowało mi, że bramkarz to sam może wygrać mecz. I tak w trampkarzach czy nawet juniorach Unii Gliwice w jednej drużynie stałem na bramce, a w drugiej strzelałem gole w ataku. Dosyć długo to trwało, aż do meczu, w którym puściłem sześć goli. Mieliśmy wtedy bardzo słabą obronę i ciągle ktoś jechał ze mną sam na sam. Wkurzyłem się wtedy i rzuciłem bramkarskimi rękawicami. Pomyślałem - jak ktoś ma strzelać gole, to będę to ja!

No i strzelał Pan. Już jako 17 - letni młokos zapewnił Pan Piastowi awans do drugiej ligi!

- Jest rok 1956. Gram sobie w juniorach, toczę wałki na tokarce, a moi starsi koledzy z Piasta walczą o drugą ligę z Concordią Knurów. W Gliwicach remisujemy 3:3, a wszystkie gole dla Piasta strzelił Ewald Dera. Po tym meczu do zakładu, w którym pracowałem, pofatygował się trener Edward Metzger, który był opiekunem juniorów. - Rzucaj to żelastwo, wskakuj w dres, jedziesz na zgrupowanie przed rewanżowym meczem w Knurowie - zakomunikował. Tłumaczył, że rywal poznał się na Derze i trzeba go czymś zaskoczyć. No i zagrałem, strzeliłem dwa gole i wygraliśmy 2:1 (śmiech). Po meczu miejscowi kibice chcieli nas zlinczować. Kierowca z Gliwickich Zakładów Urządzeń Technicznych zarzucił mi na głowę koc, wpakował do czarnej wołgi i wywiózł ze stadionu.

Kolejni piłkarze ewakuowali się na własną rękę. Najbardziej pomysłowy był nasz bramkarz - Franek Stein. Zaraz po końcowym gwizdku - tak jak stał - przeskoczył przez płot i pierwszego napotkanego kibica z Gliwic poprosił o rower. Nikt nie chciał mu dać, więc w końcu zaoferował, że on będzie kręcił, a właściciela weźmie na rurkę. I w taki właśnie sposób Stein wrócił do domu (śmiech).

Opowiada Pan o swoich początkach w Gliwicach, ale tak naprawdę jest Pan symbolem Zagłębia.

- Mój dom jest w Sosnowcu. Nie wyobrażam sobie, żebym mógł mieszkać w innym mieście.

Jest Pan najbardziej utytułowanym piłkarzem i trenerem w historii klubu. Miał Pan udział w wywalczeniu wszystkich czterech Pucharów Polski

- Zaskoczę Pana, ale dużo bardziej od wywalczenia tych pucharów cenię sobie awans do ekstraklasy w roku 1989. Byłem wtedy kierownikiem sekcji. Zespół był rozbity po spadku, odszedł właśnie trener Jerzy Kopa. Naszym prezesem był wtedy Alfred Malczyk - na co dzień pracownik kopalni Czerwone Zagłębie. Prezes Malczyk wziął mnie na bok, dał do ręki listę z nazwiskami trenerów i poprosił, żebym kogoś wybrał Spojrzałem na kartkę papieru i szczerze powiedziałem, że każdy z potencjalnych kandydatów i tak przyjedzie do Sosnowca, żeby odwalić pańszczyznę. Malczyk coś tam pomruczał i poszedł na posiedzenie zarządu. Po spotkaniu podszedł do mnie z uśmiecham na ustach. - Gratuluję! Zostałeś trenerem - ścisnął moją rękę. - Ja?! Ale ja nie dam rady! Stawy mam zniszczone. Nawet biegać nie mogę - broniłem się. - Weźmiesz sobie asystentów. Oni będą biegać - nie dawał za wygraną Malczyk. Gdy wróciłem z nowinami do domu, żona nie chciała nawet na mnie spojrzeć. Przez tydzień mieliśmy ciche dni, ale Zagłębie i tak poprowadziłem i razem z Leszkiem Baczyńskim wprowadziłem ponownie do ekstraklasy.


Żona pochodziła z Kresów, więc w 1962 roku, gdy wahał się Pan pomiędzy Zagłębiem, a Polonią Bytom pewnie namawiała Pana na bliższą jej rodzinnemu Lwowowi Polonię.

- Nie musiała mnie namawiać. Mnie też się wtedy wydawało, że to będzie dla mnie lepsze miejsce. Przesądziło wojsko. Wracałem wtedy z Australii, miałem nieuregulowany stosunek do służby wojskowej. Pojechałem na komisję wojskową do Wrocławia, a lekarz już od progu pyta: - To co panie Gałeczka - Śląsk Wrocław czy Legia? - A Zagłębie! - odpowiedziałem hardo. Sosnowiecki klub zyskał właśnie oparcie w branży górniczej, a tym samym miał możliwość odraczania od służby wojskowej. Prezesem Zagłębia był wtedy Franciszek Wszołek. Wziął mnie do gabinetu i pyta: - To co, Gałeczka? Chcecie grać w Zagłębiu? Przytaknąłem. Wszołek chwycił za telefon. - Od jutra będzie u was pracował Gałeczka - zapowiedział osobie po drugiej stronie telefonicznego kabla. - To gdzie mam przyjść do pracy? - Jakiej pracy? O godzinie 11. masz być na Stadionie Ludowym! To było coś nowego. Dotąd granie w piłkę było dla mnie tylko dodatkiem do codziennej pracy. Pracowałem na tokarce osiem godzin dziennie, sześć dni w tygodniu. Teraz byłem górnikiem strzałowym w kopalni Piaski, ale już tylko na papierze.

Wspomniał Pan o Australii. Czy to prawda, że trafił Pan na drugi koniec świata dzięki ogłoszeniu w gazecie?

- Tak było. Po Igrzyskach w Melbourne australijska Polonia nawiązała kontrakt z Polskim Komitetem Olimpijskim. Polonusi sponsorowali naszych sportowców, ale w zamian oczekiwali, że PKOl. pomoże im zmontować silną drużynę na Antypodach. W australijskiej lidze rywalizowały wtedy drużyny Włochów czy Greków, więc Polacy nie chcieli być gorsi. O ofercie rzeczywiście dowiedziałem się z gazety. Byłem wtedy świeżo po ślubie, miałem niespełna 22 lata. Już sama podróż była niezwykła. Najpierw dostałem się pociągiem do Pragi, stamtąd zabrał nas do Bombaju radziecki samolot Tu-104. W Indiach kolejna przesiadka - tym razem do Kalkuty. Polecieliśmy lokalnymi liniami. Na początku dziwiłem się, dlaczego rozdają nam wachlarze. Okazało się, że samolot nie jest klimatyzowany. Upał był taki, że myślałem, że od tego wachlowania to mi ręka odpadnie. W Kalkucie kolejna przesiadka i lot - tym razem już australijskimi liniami - do Sydney.

Tak naprawdę lot do ciężkiej pracy...

- Nigdy nie harowałem tak ciężko. Pracowałem na czterech tokarkach jednocześnie. Toczyłem wały rozrządu w fabryce Austina. Zaczynałem o 7. rano. Dwie godziny później miałem piętnaście minut przerwy na śniadanie. Czasu było tak mało, że jadłem przy maszynie. O 12. kolejna przerwa - pół godziny na obiad - które potem i tak musiałem odrobić. Po ośmiu godzinach pracy trzeba było wyczyścić wszystkie tokarki. Wracałem do szatni, brałem prysznic, przed treningiem czekała mnie jeszcze godzinna podróż do domu. Chciałem stamtąd uciekać. Piłka stała na niskim poziomie, tęskniłem za żoną. Nie było telefonów, więc pisałem listy. Szły do Polski około siedmiu dni. I tak żyłem - od listu do listu.

Z wycinków z australijskiej prasy wynika jednak, że był Pan lokalną gwiazdą!

- Australijczycy dziwili się, że niemal nie muszę się golić i wołali za mną "Synek" (śmiech). Strzelałem bardzo dużo goli. Szybko chciały mnie skaperować lepsze kluby. Miejscowi mówili - "Spokojnie. Przestaniesz tęsknić. Po trzech latach przywykniesz". Trzy lata?! Chyba zwariowali. Wytrzymałem półtora roku! Nigdy później już tam nie wróciłem...

Chociaż dobrze Pan zarobił?

- A gdzie tam... Zarabiałem tyle co na tokarce. Za granie w piłkę to było jakieś kieszonkowe. Żyłem bardzo oszczędnie i po powrocie miałem w kieszeni 2200 dolarów. Wystarczyło na ciemnogranatowego Fiata 1100 D.

Powrót do kraju był równie ciekawy jak podróż do Australii?

- Jeszcze ciekawszy. Płynąłem włoskim statkiem wycieczkowym. Miesiąc płynąłem! Zawijaliśmy do egzotycznych portów, zwiedziłem po drodze Kair, jeździłem na wielbłądach. Bałem się, że wielu miejsc już nigdy w życiu nie zobaczę, więc zahaczyłem też o Rzym i Wiedeń.

Wracajmy do Zagłębia, ulubionego klubu Edwarda Gierka. Partyjny dygnitarz cenił świetnych piłkarzy. Miał Pan u niego specjalne względy?

- Nic z tych rzeczy. Gierek traktował wszystkich piłkarzy jedną miarą. Rzadko zaglądał do naszej szatni. Pamiętam jego twarz po pechowo przegranym meczu z Szombierkami Bytom. Wszedł do szatni razem z Wszołkiem. My głowy spuszczone do samej ziemi, spodziewaliśmy się, że zdrowo nas opieprzy, a on spokojnie: - Nie martwcie się. To tylko sport. Za tydzień wygracie... Pamiętam też, jak zajrzał do nas podczas zgrupowania w Bułgarii, w Złotych Piaskach to było. Nie, nie przyjechał specjalnie. Miał tam swoją willę, na wakacjach był.

A jak Pan zapamiętał spotkanie z Janem Kiepurą podczas rywalizacji o Puchar Ameryki?

- Niewysoki, elegancko ubrany mężczyzna w kapelusiku wszedł do naszej szatni w przerwie meczu. Miał dobre rady. Dopytywał się Witka Szyguły, dlaczego wyrzuca piłkę ręką zamiast wykopać ją gdzieś hen pod przeciwną bramkę. - Koledzy męczą się w środku pola, a ty nie chcesz im pomóc? - zrugał Szygułę. No, było trochę śmiechu.

Przez tyle lat mieliście w Sosnowcu silną pakę, a jednak nigdy nie zdobyliście mistrzostwa Polski. Dlaczego?

- Wiele razy się nad tym zastanawiałem. Fakt, byliśmy mocni, ale Górnik czy Legia to były potęgi. Potrafiliśmy wygrywać z nimi pojedyncze mecze, ale na dłuższym dystansie to oni byli lepsi.

Do Pana sukcesów trzeba też dodać zdobycie tytułu króla strzelców piłkarskiej ekstraklasy. W 1964 roku rywalizacja o trofeum była bardzo zacięta. 18 bramek na koniec sezonu mieli też Lucjan Brychczy i Jerzy Wilim. Jak Pan wspomina tamte dni?

- Trzech Ślązaków walczyło o tytuł najlepszego polskiego snajpera. Czy te czasy jeszcze kiedyś wrócą? Dla mnie niezwykłe było to, że rywalizowałem z samym Brychczym. Można powiedzieć, że to dzięki niemu zostałem napastnikiem. Gdy zaczynałem kopać piłkę, o chłopaku z niezwykłą smykałką do strzelenia bramek z pobliskich Łabęd było już głośno. Na mecze do Łabęd chodziłem spacerkiem, osiem kilometrów brzegiem kanału. Brychczy oczarował mnie swoją grą od pierwszego wejrzenia. To było dla mnie wielkie wyróżnienie, że po latach rywalizowaliśmy w lidze, strzelaliśmy gole dla reprezentacji Polski. Do dziś darzymy się szacunkiem.


A Wilim? Podobno tylko on mógł równać się z Panem w grze głową?

- Pochodzimy z tej samej szkoły - oj, grało się w "główki" na podwórku. Widzi pan, ja nie byłem zbyt wysoki, ale miałem to coś - wiedziałem jak się ustawić, wyprzedzić rywala. No i byłem skoczny. Myślę, że strzeliłem głową ponad połowę bramek w całej karierze! Gdy patrzę na stare zdjęcia to czasami sam się dziwię, jak taka pchła mogła się tak wysoko oderwać od ziemi. Teraz mam schorowane stawy, kuleję. Myślę, że to przez te wysokie loty. Zniszczyłem kości spadając z dużej wysokości.

Na koniec kariery, jak wielu ludzi z Sosnowca, wyjechał Pan do Francji. Pobyt w Boulogne był jednak bardzo nieudany.

- Miałem już kończyć karierę. Nogi mi odmawiały posłuszeństwa. Na wyjazd namówił mnie Roman Korynt, znany obrońca z Pomorza. Sponsorzy klubu z Boulogne byli armatorami i zamawiali nad polskim morzem statki. Tak dotarli do Korynta, a przez niego do mnie. Wyjazd trzeba było załatwiać po cichu. Polski Związek Piłki Nożnej przymknął oko - działacze wiedzieli, że będę grał w piłkę, ale oficjalnie kończyłem karierę i jechałem do pracy. Nieoczekiwanie dla mnie... tak się właśnie stało. Jeszcze przed pierwszym meczem zerwałem wiązadła, poszła mi łękotka - i tyle było z tego francuskiego grania.

Jak już jesteśmy przy Francji, to może Pan rozwikła tajemnicę zniknięcia Andrzeja Jarosika - znakomitego piłkarza Zagłębia, który wyjechał do Francji i ślad po nim zaginął.

- Andrzej był świetnym piłkarzem, ale miał bardzo dziwny charakter. Pamiętam taki mecz na Ludowym, byłem wtedy kapitanem. Przegrywaliśmy do przerwy, więc w szatni zachęcałem chłopaków, by w końcu wzięli się do gry. Podchodzę do Andrzeja, a ten mówi, że na drugą połowę to on już nie wyjdzie. - Dlaczego? - pytam. - Kibice na mnie gwiżdżą - odpowiedział. Gdy coś szło nie po jego myśli, to już był koniec świata. Ma żal do klubu, że w latach, gdy był u szczytu formy, nie dostał zgody na wyjazd za granicę. Nie docierało do niego, że ten problem dotyczył dziesiątków piłkarzy. Szkoda, że nie ma z nim żadnego kontaktu.

To teraz Jarosik w Zagłębiu w piłkę by nie pograł. Podczas niedawnego meczu z Nielbą Wągrowiec presja trybun była niezwykła!

- Czegoś takiego w życiu nie widziałem! Nie chcę nikogo bronić, ale czy winni są tylko piłkarze? Zespół jest mocno przeciętny, a co gorsza, nie dostrzegam żadnego pomysłu na budowę drużyny. Zmiana połowy składu co rundę to nie jest żadną strategia, ale raczej objaw bezradności.

Józef Gałeczka

Urodzony: 28 lutego 1939 roku w Gliwicach

Wzrost: 166 cm. Waga: 62 kg

Kluby: Unia Gliwice (1953-1954), Piast Gliwice (1955-1959), Polonia North Side (1960), Polonia Sydney (1960-1961), Zagłębie Sosnowiec (1962-1972), FC Boulogne (1972-1973)

Mecze/gole w ekstraklasie: 253/98

Mecze/gole w reprezentacji: 18/5

Rozmawiał Wojciech Todur
http://www.sport.pl/pilka/1,82315,65299 ... pilki.html
Divina favente clementia Romanorum imperator semper Augustus
August
 
Posty: 14656
Dołączył(a): 2005-04-19, 4:48 pm

Re: Przegląd prasy

Postprzez mario1 2009-04-23, 10:34 pm

Respekt panie Jozefie :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: o drugiego takiego bedzie niezwykle trudno
mario1
 
Posty: 511
Dołączył(a): 2006-05-24, 8:44 am
Lokalizacja: Dalton in Furness( Anglia)

Re: Przegląd prasy

Postprzez August 2009-04-24, 10:04 am

Zagłębiu przydałby się napastnik, którego… miało
Autor: Maciej Wasik / sportowezaglebie.pl

Trener Zagłębia Sosnowiec, Piotr Pierścionek nie chce jeszcze oceniać piłkarzy pozyskanych przez klub zimą, jednak przyznaje, że przydałby się drużynie Rafał Bałecki.


Dlaczego akurat Bałecki? - Może Rafał nie jest idealnym partnerem dla Krzyśka Myśliwego, gdyż podobnie jak on jest rozbiegany, jednak z nim w kadrze miałbym większe pole manewru ustawienia drużyny - wyjaśnia trener Pierścionek. Aktualnie Bałecki występuje w I-ligowym Turze Turek, gdzie w 7 meczach (4 w podstawowym składzie, w 3 wchodził z ławki) zdobył 1 bramkę (w 1. minucie meczu z Odrą Opole 1:1). Przypomnijmy, iż Bałeckiemu wygasła umowa z Zagłębiem, więc nie było dużych szans na zatrzymanie piłkarza w obecnej sytuacji finansowej. W Turze występuje także Dawid Bartos, który jesienią bronił barw sosnowieckiego klubu, jednak jego umowa została rozwiązana za porozumieniem stron.

Trener odniósł się również do sytuacji Piotra Wolnego, który zimą został wypożyczony do Czarnych Sosowiec, a za pierwszej kadencji Pierścionka występował w podstawowym składzie Zagłębia. - Nie miałem wpływu na tą decyzję, więc trudno mi wypowiadać się na ten temat. Jedynym plusem „degradacji” Piotrka, jest fakt, iż dla młodego zawodnika bardzo ważny jest rytm meczowy. Myślę, że na pewno ten piłkarz przyda się Zagłębiu w przyszłości - ocenił trener. Warto w tym miejscu nadmienić, iż Wolny jest wyróżniającym się piłkarzem kolejowego klubu, a jego rajdy prawą stroną boiska czynią popłoch w szeregach przeciwników Czarnych.

Trener Pierścionek na razie unika oceny piłkarzy, którzy przybyli do klubu w przerwie zimowej. - Za krótko pracuję z drużyną, by wystawiać im jakieś noty. Tym bardziej, że mieliśmy dwa mecze ligowe w tygodniu, przez co wypadły nam treningi. Jednak na pewno ciekawymi zawodnikami są Michał Wróbel i jego imiennik Filipowicz. Mają dużą wartość piłkarską - przekonuje szkoleniowiec sosnowiczan. - Aktualnie jedynym pewniakiem w zespole jest Arkadiusz Kłoda, gdy on gra, Zagłębie zdecydowanie lepiej prezentuje się na boisku - dodał. Niestety, Kłoda nie wystąpi w sobotnim pojedynku z Lechią Zielona Góra, gdyż będzie pauzował z powodu przekroczenia limitu żółtych kartek.
http://www.sportowezaglebie.pl/pilka-no ... ik-ktorego…-mialo,1,4,708
Divina favente clementia Romanorum imperator semper Augustus
August
 
Posty: 14656
Dołączył(a): 2005-04-19, 4:48 pm

Re: Przegląd prasy

Postprzez daro 2009-04-24, 11:55 am

August napisał(a):

- Czegoś takiego w życiu nie widziałem! Nie chcę nikogo bronić, ale czy winni są tylko piłkarze? Zespół jest mocno przeciętny, a co gorsza, nie dostrzegam żadnego pomysłu na budowę drużyny. Zmiana połowy składu co rundę to nie jest żadną strategia, ale raczej objaw bezradności.

Józef Gałeczka

l


Świete słowa mamy zbieranine przypadkowych kopaczy,których co jakis czas sie wymienia na takich samych graczy. Kazdy potrafi to zrobic. Jezeli nie bedziemy miec prawdziwych zawodników ZAGŁĘBIA SOSNOWIEC,to będzie .....
Każdy widzi co jest
daro
 
Posty: 307
Dołączył(a): 2006-09-09, 5:22 pm
Lokalizacja: Zagórze/Orunia

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Piłka nożna

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników