zmieniłem kolejność wpisu. Fragment, który pisałem najpierw, poruszony życzliwością skierowaną do mnie - jako prywatny przesuwam jednak na koniec, by wyeksponować to, co ogólniejsze. Czyli - najpierw odpowiedź w duchu tematu "przegląd prasy".Wracając więc do biegu tematu "przegląd prasy", który to bieg po tych uwagach odniesionych do mnie podrzucił Kol. janeker - najpierw podam odnośniki, by łatwiej było śledzić.
Artykuł, jaki "przywołał" Kol. janeker, to zapewne to
http://bydgoszcz.gazeta.pl/bydgoszcz/1, ... okiem.htmlNiemniej - warto może zwrócić też uwagę i na inny, w którym nazajutrz po meczu wspomina się Zagłębie - niestety znów z trenerską niechęcią, gdyż trener Murawski, jakby niepomny, że jednak ten świetny Zawisza nie zdołał więcej niż jedną bramkę i to z karnego strzelić, deprecjonuje grę Zagłębia, cytując trenera Ojrzyńskiego, że
Zagłębie nie wiedziało przez kwadrans gdzie jest a w ogóle, to
stanęli na swojej połowie i tylko liczyli na kontrataki, jak wszystkie (w domyśle: słabe) drużyny - teraz więc tylko trzeba te 15 minut świetnej gry wydłużyć do godziny.
http://bydgoszcz.gazeta.pl/bydgoszcz/1, ... kowac.htmlOtóż, nawiązując do wypowiedzi, jaką dał Kol. janeker, jakkolwiek w kontekście również tego drugiego artykułu i ich autora - poszedłbym w dwóch kierunkach.
Po pierwsze - dość ostrożnie ekscytowałbym się wypowiedziami nadmuchującymi wątek korupcyjny podczs wizyty w Bygdoszczy "szpiegów z Olimpii" ale i w innych podobnych sytuacjach. Dlaczego?
a) bo nie ma dowodów, że dalej ten pan się tym trudni i ufam, że nie; b) w Zagłębiu - mamy Marcina L. i jeżeli tu dajemy szanse na rehabilitację, to nie można wykluczyć podobnych spraw i u innych, zwłaszcza że stan polskiej piłki jest taki, że uczestniczyli prawie wszyscy w korpucji i wobec braku skutecznej na nią ogólnopolskiej kontrakcji obecnie chcemy bronić się przed byciem kozłami ofiarnymi: toteż jedynie, gdyby dało się wykazać, że u kogoś jest różnica podejścia w porównaniu ze sprawą zagłębiowskiego Marcina L. - należałoby właśnie tę różnicę eksponować a nie sam fakt udziału kogoś z zarzutami; c) bo gra rolę właśnie ta kwestia ogólnopolskiego umoczenia w korupcji, które jest śmiesznie załatwiane - toteż jeżeli ze strony Zagłębia się by podnosiło zarzuty, to bardziej powinny one iść w kierunku ataku na niewspółmierne załatwianie, na to, że nikt z możnych ani tyle się nie przeciwstawiał, co Zagłębie i że nie podjęto kroków adekwatnych w skali kraju: moim zdaniem zaś niewłaściwe byłoby "czepianie się" podobnych Zagłębiu maluczkich, mających funkcjonować za "całe zło polskiej korupcji"; d) jeszcze w dodatku w kontekście Zawiszy: czy podnoszenie w rytm ich bębnów spraw korupcyjnych jest sensowne, skoro można pytać, czy aby nie próbują się załapać przez to swoje "oburzenie" na rolę "tych wielkich mocarzy polskiej piłki", co przerzucili ciężar korupcji na barki "maluczkich, wśród których jest i Zagłębie"?
Po drugie. Tu podnosiłbym w ogóle pytania co do samego pisania tego autora na temat Zawiszy. Wydaje się, że pisze to ten sam dziennikarz, począwszy od sprawozdania z meczu wielce dyskusyjnego - raz podpisany Waldemar Wojtkowiak, w innych wypadkach podpisuje się woj... Najbardziej mi podpadł w relacji bezpośrednio z meczu i tam udało mi się nawet mu trochę wykazać fuszerkę i obłudę, podobnie jak na forum tutaj wskazując przekłamania. Stąd - potem jako czytelniku już też z rezerwą podchodzi się do tego, co napisze: czy aby rzeczywiście dobrze przycytował trenera Murawskiego w następnym artykule? Czy aby rzetelnie też przedstawił sprawę "szpiegów z Grudziądza"? Niemniej - oczywiście - to jest temat dodatkowy, on nie starcza za samą dyskusję w sprawie wystąpienia w ekipie Olimpii na meczu Zagłębia w Bydgoszczy człowieka z przeszłością "korupcyjną" w polskiej piłce. Tyle, że pisząc w tych kwestiach, warto też mieć tego świadomość.
teraz więc odpowiedź w kwestiach "wpisów Blajpiosa"Niestety, nie zdążyłem odpowiedzieć w poniedziałek. Mam nadzieję, że nie powodowało to u nikogo jakiegoś dyskomfortu. Teraz już to nie jest oczywiście taki temat "gorący", w zasadzie niektórzy z pewnością nie są zainteresowani jakimiś nawiązaniami do wypowiedzi skierowanych do mnie; chciałbym jednak podziękować tym, co okazali mi życzliwość - a także słów parę nawiązania dodać. Byłem wręcz ujęty zastrzeżeniami, że ktoś piszący nie chce, bym wziął sobie słowa krytyki do serca za bardzo (rozumiem to - ufam że słusznie: ktoś chciał, bym te słowa krytyki wziął sobie do serca na tyle, na ile trzeba). Drodzy Koledzy! Z racji, że zdaję sobie sprawę, przynajmniej w części, z mankamentów, na które zwracacie uwagę - tym bardziej nie obrażam się czy też słusznej krytyki nie mogę wziąć do serca "za bardzo", tylko muszę się z nią zgodzić. Podobnie - jak nie biorę z kolei do serca sobie za bardzo wypowiedzi tych, którzy na przykład deklarują, że "nie czytają Blajpiosa": ich ryzyko, że coś sensownego mogliby znaleźć a nie znajdą ale za to nie męczą się w gąszczu słów. Niemniej - ich prawo. Ja też deklaruję, że staram się omijać z kolei wpisy, gdzie tylko "ku...y, ch...e, wyp...ć, wszyscy jedziemy, och i ach". Z tych rzeczy, jeżeli coś boli, to wtedy dopiero, gdy jacyś inni jeszcze piszą "w manierze", że "dużo lepiej czytać różne ku..y, ch..e itp na forum niż te teksty Blajpiosa" - ale boli chyba też bardziej z racji Zagłębia, że takie biedne. Natomiast, tak naprawdę, jeżeli już mam napisać czym się przejmuję albo, że coś boli naprawdę, to są to najbardziej: sytuacje, gdy "puszczam" tekst, o którym wiem, że jest większy, trudniejszy, zakręcony - ale mam wybór albo w ogóle skasować albo wysłać; wtedy i zeźlony jestem, że ludzie, którzy akurat czytania trud ten chcą sobie zadać, będą męczyć się więcej niż normalnie. Zazwyczaj bowiem piszę w porach, gdy albo już bardzo trudno się zbiera myśli - albo jestem w podwójnym niedoczasie, gdyż wysyłając notkę na serwer, jestem już "po ostatnim dzwonku" przy innych zajęciach, w których muszę zdążyć. To nie z braku szacunku dla Was nie poświęcam tyle czasu redakcji tekstu, ile się to robi w wypadku typowych publikacji; to po prostu z niedoczasu, choć - jak zaznaczyłem - nieraz się nad tym zastanawiam i czuję dyskomfort (i był niejeden tekst, który po prostu wykasowałem).
Inna zresztą kwestia - czy aby w gruncie rzeczy z tego mojego punktu widzenia Zagłębia, z takiego "obowiązku emigranta" - wszystkiego już nie powiedziałem, co mógłbym? "Weźmy": "Zagłębie Wielkie", "budowanie Klubu choćby powolne ale Wielkiego", Stadionu wreszcie do wybudowania nowego tak, by ludie z regionu Zagłębia mieli najbliżej a nie ze Śląska, skoro sami nie wybudowali Śląskiego w Szopienicach - czyż te kwestie jeszcze trzeba powtarzać? Chyba już wbiły się w świadomość dość. W każdym razie - dzięki za uwagę. Raz jeszcze dzięki za życzliwość ogólną i życzliwe szczegółowe rady, z których może uda mi się jakoś skorzystać. No i przepraszam, że tyle jednak wyszło spraw personalnych moich w wątku o prasie.