Jak połączyć GKS Tychy z Zagłębiem Sosnowiec?
Wojciech Todur
W Tychach i Sosnowcu często powtarzają, że duszą się w drugiej lidze, ale kluby z tych miast ugrzęzły tam na dobre. W ostatnich latach Zagłębie co najwyżej zapracowało na tytuł mistrza transferowych niewypałów, a GKS zasłynął z najgorszego stadionu w regionie.
W Tychach i Sosnowcu często powtarzają, że duszą się w drugiej lidze, ale kluby z tych miast ugrzęzły tam na dobre. W ostatnich latach Zagłębie co najwyżej zapracowało na tytuł mistrza transferowych niewypałów, a GKS zasłynął z najgorszego stadionu w regionie.
Sosnowiec i Tychy sportowo sporo łączy. Wizytówkami miast są tam piłkarskie drugoligowe kluby z ambicjami gry w ekstraklasie oraz hokejowe drużyny, które przed każdym sezonem aspirują do medali.
GKS, tak jak Zagłębie, stawiał klubowe fundamenty na węglu. Nawet pierwszy prezes obu klubów był ten sam - partyjny dygnitarz Franciszek Wszołek. Sukcesy też podobne - w obu miastach szczycą się piłkarskim wicemistrzostwem Polski.
Po tym jak zawodowy sport przestały dotować huty i kopalnie GKS i Zagłębie wróciły do ekstraklasy tylko na chwilę, ale nie dzięki porywającej grze i zwycięstwom. Tyszanie dzięki fuzji z Sokołem Pniewy (zakończonej bankructwem), a Zagłębie dzięki korupcyjnej degradacji Arki Gdynia (potem podzieliło jej los).
Stadiony w Sosnowcu i Tychach też są podobne - to relikty przeszłości. Ludowy - dzięki kolejnym remontom - jeszcze jakoś się broni, ale już tyski obiekt przy ul. Edukacji to skansen, który według Komisji Licencyjnej PZPN jest najgorszym obiektem w naszym regionie spośród klubów, które rywalizują na szczeblu centralnym.
Kluby różnią się organizacją, ale to także wkrótce się zmieni. Zagłębie jest spółką akcyjną z udziałem miasta, a prezydent Tychów już zapowiada podobne rozwiązanie.
Taki sam będzie też cel obu klubów na rundę wiosenną. GKS i Zagłębie chcą awansu do pierwszej ligi. Sosnowiczanie tracą dziś do premiowanego miejsca siedem punktów, a GKS tylko trzy. A przecież przed sezonem tyski zespół był przez niektórych typowany do spadku.
Zagłębie już powinno grać na zapleczu ekstraklasy, gdyby nie to, że od wielu sezonów jest wielkim transferowym błędem. Teraz - po wystawieniu na listę transferową aż jedenastu graczy - działacze znowu budują zespół na nowo. Trenerowi Leszkowi Ojrzyńskiemu trudno się dziwić - jesienią przejął słaby zespół bez charakteru. Irytujące jest jednak to, że podobny scenariusz jest przerabiany co pół roku. Kto jeszcze pamięta zaciąg z Gawina Królewska Wola, który pojawił się na Ludowym razem z trenerem Januszem Kudybą? Czy ktoś tęskni za Słowakiem Pavolem Hustavą, który sprawiał wrażenie człowieka, któremu bieganie i jednoczesne "czytanie" gry sprawia ból? Takie kadrowe pomyłki można mnożyć.
GKS Tychy, pewnie trochę z biedy, postawił na stabilizację. Tak jak kilka lat temu można wziąć do ręki skład tyskiej drużyny i mieć pewność, że znajdzie się w nim nazwiska Krzysztofa Bizackiego, Mariusza Masternaka, Łukasza Kopczyka, Krystiana Odrobińskiego czy Michała Kojdeckiego. Teraz w Tychach też nikt nie mówi o wymianie połowy składu.
Szkoda, że nie da się połączyć finansowych możliwości Zagłębia z transferową wstrzemięźliwością GKS-u, bo wtedy awans byłby pewny.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... wiec_.html