Kibice powinni zająć się kibicowaniem, piłkarze - graniem, a działacze - działaniem. Kiedy kibice zaczynają zajmować się czymś innym i zmieniać w kiboli - wychodzi pasztet. Taki jak z paskudnej historii Tomasza Stolpy - pisze Paweł Czado.
W piątek piłkarz został zwolniony przez Zagłębie Sosnowiec. Nazajutrz podczas meczu ligowego popis chamstwa dali miejscowi kibice, którzy wywiesili na Stadionie Ludowym obrażającą piłkarza płachtę. Nie to jednak jest najbardziej bulwersujące, a raczej fakt, że chamskie płótno wisiało sobie cały mecz i właściwie nikomu nie przeszkadzało.
Kuriozalne jest tłumaczenie działaczy. Otóż transparent nie został zdjęty, bo... mogło by to sprowokować zamieszki! Kibice w trakcie meczu mieli zapowiedzieć, że płótna nie ściągną, a jeśli wejdzie ochrona, żeby go zdjąć, to oni zaczną rozrabiać (tak przynajmniej sprawę opisują działacze).
Klub ugiął się, niestety, przed tym szantażem, przestraszył się, że może być rozróba. Szkoda, bo to moim zdaniem klasyczna droga donikąd i pewny sposób na wyhodowanie sobie potwora.
Pod żadnym pozorem nie wolno utwierdzać kibiców w przekonaniu, że wszystko im wolno, bo przemienią się w karykatury samych siebie. Już nie jako kibice, a kibole wejdą wszystkim na głowy, będą chcieli o wszystkim decydować, w swej masie zaczną uważać (i w dodatku w to wierzyć), że klub to oni. Może nawet niektórzy z nich już w to wierzą!
W Sosnowcu została przekroczona granica, która przekroczona być nie powinna: najpierw zawodnik był zastraszany w miejscu pracy, a potem, kiedy tę pracę stracił, w chamski sposób wydrwiony!
Kibole widzą, że działacze nie reagują. Czyżby niepostrzeżenie miały nadejść mroczne czasy, gdy rozparci na sofach klubowych gabinetów rośli, ogoleni "działacze-kibice" będą regularnie i bezkarnie instruować, pouczać, łajać i tarmosić piłkarzy, szkoleniowców, a także pracowników administracji z prezesem na czele?
Bulwersuje mnie jeszcze jeden aspekt sprawy: działacze za cenę świętego spokoju postanowili poświęcić godność człowieka. Jak musiał czuć się Tomasz Stolpa, po pierwsze, widząc, jak kibole rozwieszają ten transparent, po drugie, widząc, że nikt go nie zdejmuje. Widzicie te ironiczne uśmieszki za plecami, słyszycie te okrzyki zza pleców, ten rechot?
Pytanie brzmi: jak dalece klub będzie w stanie się ugiąć, żeby mieć święty spokój (czytaj: spokój na trybunach)? Bo wygląda na to, że Zagłębie Sosnowiec jest w stanie poświęcić naprawdę wiele!
Najgorzej, że tego pytania nie zadaję sobie tylko ja czy działacze. Zapewne zadają je sobie również kibole.
I wyciągają wnioski.
PS Zagłębie to nie jest byle jaki klub. Tym bardziej szkoda, że trzeba o nim pisać w byle jakim kontekście.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
Więcej... http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... z13P5wbtXv
I ma Czado najzupełniej rację