przez Blajpios 2020-03-20, 10:49 am
Trochę bym ostrożnie podchodził do tej kwestii, jeżeli chodzi o ocenę "mędrkowania" Pana Prezesa. Z jednej strony bowiem to fakt. Wygląda na to, że prezentuje się tak, jak dotąd - a jak wygląda wiarygodność jego wypowiedzi, co więcej, jak łatwo podpadająca pod tzw. życiową mądrość, czyli powiedzenie "kłamstwo ma krótkie nogi" — to już tu wystukano chyba tysiące znaków na klawiaturze na ten temat. Niemniej, z drugiej strony — to jednak nie jest tak, by żadnej sensownej rzeczy nie powiedział M. Jaroszewski w tych swoich wypowiedziach. Owszem, omija fakt "niedoróbki" z jego strony, że nie potrafił Klub, rozstając się z zawodnikiem zabezpieczyć w sformułowaniu umowy rozwiązującej kontrakt, zawrzeć skutecznie zastrzeżeń wykluczających możliwość jakichkolwiek jeszcze roszczeń ze strony zawodnika. To dopuściło do sytuacji, że zawodnik, raczej nie mogący zdobyć poklasku na rynku i dla którego Zagłębie okazuje się, że było szczytem możliwości i który dodatkowo miałby za co być wdzięczny, że za wybryk "szalikowy" nie musiał ponieść większych konsekwencji — oto teraz i jest w stanie podnieść kwestię, że z tej oto premii, to on nie rezygnował a w dodatku jeszcze potrafi rozpowszechniać wiadomości sugerujące, że Zagłębie mu szkodziło na rynku piłkarskim psując opinie. Tak, można powiedzieć, to rzecz kolejna "do ogródka Prezesa" w tej sprawie, nie tylko ta ogólna postawa, o której napisałem w pierwszym zdaniu, ale i ta - chyba przypadłość, bo wydaje się częściej występująca sprawa - niesprawność formalnoprawna. Jednak - kolejnej strony... Nie jestem pewien, czy faktycznie nie jest tak, że nie powinien ten piłkarski trybunał odwoławczy, czy jak się go zwie, przyznać racji linii prezentowanej przez Prezesa Zagłębia. Ingerencja zewnętrznie nakazująca pracodawcy taką czy inną ocenę pracy pracownika może tu być dyskusyjna. Oczywiście, Sąd Pracy ocenia tego typu przypadki, niemniej uczciwy sąd w takiej kwestii nie kwestionuje faktu, że pracodawca ma prawo oceny czy w sposób zadowalający, godny pochwały czy naganny pracownik obowiązki wypełnia. Owszem, to faktycznie trudna w realizacji kompetencja sądu, by bez naruszania kompetencji m.in. pracodawcy dokonać obiektywizacji między stanowiskami stron, niemniej jednak tak powinien sąd swój osąd przeprowadzać. Nie twierdzę przy tym, że temu zadaniu sąd się sprzeniewierzył. Twierdzę jedynie, że tu mogą być znaki zapytania - oraz mamy za mało danych, by sytuację w tym punkcie ocenić. Stąd, po pierwsze, wynika że i o decyzji zmuszającej klub do zapłacenia większych niż obiecał pieniędzy - można poważnie dyskutować. Zaś w głównym nurcie, to też jednak wynika, moim zdaniem, co napisałem powyżej, czyli że z jednej strony faktycznie widać, to "mędrkowanie jak zwykle", z drugiej jednak strony jest pytanie, do jakiego stopnia można jedynie takim podsumowaniem o mędrkowaniu sprawę zamykać, przesadzając, że "Prezes jak zwykle głupi". Owszem, jak napisałem powyżej, pewne mankamenty nie tylko z dziedziny wypowiedzeń publicznych tu się kolejny raz mogą objawiać, niemniej nie można kwestii zamknąć tylko w ten sposób - zwłaszcza zaś szkodliwe by to było w tym punkcie, gdzie skutkowałoby utrącaniem słusznie podnoszonych racji Klubu, działałoby jako odcięcie się od słusznych żądań Klubu i/lub szkodziłoby dobru Zagłębia w inny jeszcze sposób.
W ogóle zaś jest wciąż - więc i w tej kwestii szczegółowej też - sprawa, że summa summarum za mało jest wiadomo, by móc spokojnie osądzać. W dodatku - zbyt dużo w przeszłości było niejasności, zbyt dużo wypadków zmiany opinii itp "sparzeń się" na sprawie oceny działań klubowych i udzielania poparcia. Toteż ten sąd trzeba ostrożnie wydawać, choćby i dlatego, by nie zostać wystrychniętym na dudka, gdy poprze się coś z entuzjazmem a okaże się potem, że "rozmowy kuluarowe" decydowały i to w zupełnie inną stronę popychając sprawę. W tej bowiem sprawie też się zdają być podobne kwestie. W zasadzie bowiem, tak jak się można domyślać z obrazu przedstawianego w różnych źródłach — sprawa zdawałaby się być prosta. Klub - obiecał ten milion premii DRUŻYNIE. Drużynie również - PRZEKAZAŁ go do podziału. Tu sprawa klubu się kończy. Wystąp Pan z pozwem, Panie Sulewski, wobec Rady Drużyny, dlaczego nie uznali Pana członkiem swego zespołu, któremu się należy premia - albo wystąp Pan z roszczeniem wobec każdego zawodnika, który otrzymał swoją "działkę" plus zabrał kawałek "działki" należnej Panu. To Wasza rzecz, drużyny, podział przyznanej nagrody. To nie jest kwestia, że od Zagłębia coś się Panu należy.
Właśnie. Dlaczego Zagłębie Sosnowiec nie podjęło tej drogi? Hm. Może faktycznie, dobro drużyny uznano, że jest nadrzędne, czyli Klub nie chce psuć dobrych relacji, dobrego samopoczucia i zaangażowania wśród tych, co z drużny jednak nie odpadli, tylko się z nią identyfikują: i z takich racji podjęto decyzję, że na tę wypłatę pieniędzy dla R. Sulewskiego dodatkowych się decydują. Tak; nie można wykluczyć takiej decyzji po stronie Zagłębia. Niestety, nie jest to jednak pewne - choćby z racji na początku tu przypomnianych. Niestety bowiem, jest - choćby z tych powyższych racji - prawdopodobne, że znów gdzieś tam "za rogiem", "na następnej kartce pod spodem" jest okoliczność, że jednak to nie tak jasno rzecz się ma, że jednak to Klub jakoś decydował, względnie choćby naciskał w tej sprawie, więc nie dałoby się rady przeprowadzić w sądzie rozumowania, że klub wykonał co obiecał a tylko zawodnicy dokonali podziału nie uznając R. Sulewskiego za członka swego składu, któremu należy się premia uznaniowa.
Jakkolwiek jednak - ostrożny byłbym z przesądzeniami o całej kwestii jednym tylko aspektem zamykając całość. Nie twierdzę, że to zrobił Kolega novack, dlatego nie zacytowałem Jego opinii, odpowiadając wprost na nią - tylko przy tej okazji wypowiadam się, zwracając uwagę na to, jak może potoczyć się dalszy bieg dyskusji.