Ranking trenerów wg weszło: (...) 25. Dariusz Dudek (Zagłębie Sosnowiec),
czyli: „Wszechspadek”.
Mówi się czasem, że trenerzy niechętnie patrzą na tę czy inną posadę, bo sytuacja w klubie wygląda na beznadziejną, a oni nie chcą sobie zapisać w CV degradacji. Dariusz Dudek pod tym względem przelicytował zatem wszystkich kolegów po fachu, notując dwa spadki w ciągu jednego sezonu. Nawet zawodnikom się to niezwykle rzadko zdarza, a w przypadku szkoleniowca – to już jest naprawdę nie lada sztuka. Żeby w najbliższym czasie znaleźć kolejną posadę na poziomie choćby pierwszoligowym, Dudek będzie chyba musiał dokleić sobie sztuczne wąsy i wziąć korepetycje u Jakuba Meresińskiego w temacie podrabiania dokumentów.
Opcją jest też palenie głupa i zrzucenie całej winy na Jerzego Dudka, ewentualnie Dariusza Dudkę.
Tak czy owak – Dariusz Dudek to idealna postać, żeby oficjalnie otworzyć ranking. Mniejsza już o katastrofę GKS-u Katowice, to temat na inną dyskusję. Dudek jako szkoleniowiec Zagłębia Sosnowiec nie miał przed sobą łatwego zadania, ale i tak zdołał zaskoczyć na minus. Jedenaście meczów, jedno zwycięstwo. Średnia zdobytych punktów: 0.64. Zdecydowanie najgorsza w całej lidze, nikt inny się nawet nie zbliżył do tak fatalnego wyniku, z kolejnym szkoleniowcem Zagłębia włącznie.
Gdyby nie rezygnacja Dudka jesienią, mamy wrażenie, że do spadku sosnowiczan doszłoby znacznie wcześniej. To był galop, a nawet cwał w kierunku I ligi. Mówiąc już bez ironii – należy oczywiście docenić fakt, że Zagłębie w ogóle się znalazło z takim składem w ekstraklasie. To duży wyczyn. Niemniej, same występy w najwyżej klasie rozgrywkowej zupełnie przerosły i zawodników, i trenera.
Bilans Dariusza Dudka w Ekstraklasie (2018/19)
11 meczów. 1 zwycięstwo – 4 remisy – 6 porażek. Średnia: 0.64 punktu na mecz.
miejsce w tabeli: 16. (7 punktów; zrezygnował po 11. kolejce sezonu).
zwycięstwa: 3:0 Pogoń Szczecin (dom).
remisy: 3:3 Śląsk Wrocław (d), 2:2 Arka Gdynia (wyjazd), 1:1 Górnik Zabrze (d), 1:1 Cracovia (d).
porażki: 1:2 Piast Gliwice (d), 1:2 Zagłębie Lubin (w), 0:4 Lech Poznań (w), 1:2 Legia Warszawa (w), 1:3 Korona Kielce (w), 1:4 Lechia Gdańsk (w). (....)
18. Valdas Ivanauskas (Zagłębie Sosnowiec),
czyli: „Wszystko by się udało, gdyby nie ci wścibscy sędziowie z VAR-u!”.
Doceniamy progres, jaki Zagłębie Sosnowiec uczyniło pod wodzą Valdasa Ivanauskasa. Drużyna zaczęła lepiej punktować, z (jeszcze) większym rozmachem atakować, trochę sprawniej się organizować w drugiej linii. Nie udało się litewskiemu mędrcowi poprawić tylko jednego elementu gry, który – niestety – w przypadku Zagłębia okazał się kluczową przyczyną spadku. Chodzi oczywiście o fatalne sędziowanie w Polsce i arbitrów, którzy z premedytacją pogrążyli walecznych sosnowiczan, działając w ramach perfidnego spisku. Chodzi oczywiście o w każdym calu beznadziejną defensywę. Na kogokolwiek by Ivanauskas nie postawił w obronie, ten walił w trakcie spotkania co najmniej ze dwa babole, gwarantujące przeciwnikowi dogodne okazje do zdobycia gola.
Trudno tu nawet winić trenera. Można mu ewentualnie zarzucić tylko to, że nie zgłosił do rozgrywek samego siebie, bo mamy przeczucie, że przy swoim temperamencie całkiem nieźle by się spisywał w rozbijaniu ataków przeciwnika. Tylko te kartki za dyskusje z arbitrami mogłyby zaburzyć harmonię w zespole. A mówiąc już na poważnie – nie sposób regularnie punktować w ekstraklasie, grając kompletnie bez obrony. Ofensywa Zagłębia – choć czasami działająca naprawdę skutecznie, a nawet efektownie – nie była na tyle potężna, by za każdym razem przelicytować dowolnego rywala i zawsze zapewniać zespołowi o jednego gola więcej.
Pytanie – czy tutaj w ogóle był materiał do jakiejkolwiek poprawy, czy dało się cokolwiek polepszyć? Być może po prostu nie. W każdym razie, Ivanauskas nie znalazł recepty na tę bolączkę. Miał Zagłębie utrzymać, lecz poległ.
Trochę za dużo było u tego szkoleniowca emocji, przede wszystkim tych negatywnych. Awanturowania się, tropienia sędziowskich pomyłek, tworzenia sobie wrogów tam, gdzie ich tak naprawdę nie było. Bo głównym wrogiem Zagłębia Sosnowiec w boju o utrzymanie w ekstraklasie była – powtórzmy – jego własna defensywa. I z tym przeciwnikiem litewski trener nie tyle sobie nie poradził, co w pewnym momencie chyba nawet przestał próbować z nim w jakikolwiek sposób walczyć.
Bilans Valdasa Ivanauskasa w Ekstraklasie (2018/19)
26 meczów. 6 zwycięstw, 4 remisy, 16 porażek. Średnia: 0.85 punktu na mecz.
miejsce w tabeli: 16. (22 punkty).
zwycięstwa: 3:1, 2:0 Miedź Legnica (d, w), 3:2 Arka Gdynia (d), 4:1 Korona Kielce (d), 4:3, 2:1 Wisła Kraków (d, w).
remisy: 2:2 Wisła Kraków (w), 0:0 Piast Gliwice (w), 2:2 Miedź Legnica (w), 0:0 Wisła Płock (w).
porażki: 1:4, 1:2 Jagiellonia Białystok (d, w), 0:2, 1:3 Wisła Płock (w, d), 1:2 Zagłębie Lubin (d), 0:1 Pogoń Szczecin (w), 0:6 Lech Poznań (d), 2:3 Legia Warszawa (d), 0:2, 2:4 Śląsk Wrocław (w, d), 1:2, 0:4 Górnik Zabrze (w, w), 1:2 Cracovia (w), 0:1 Lechia Gdańsk (d), 0:2 Arka Gdynia (w), 2:4 Korona Kielce (d).
http://weszlo.com/2019/05/23/king-troni ... lasy-1819/