Co do karnego, nie wypowiadałem się z trzech powodów:
a) nie do końca byłem pewien czy aby w przepisach coś się nie zmieniło
b) z racji zadowolenia z pewnego spokoju, czy raczej opanowania, które tu na Forum zapanowały w wypowiedziach po tej porażce
c) bo w ogóle nie dałem rady czasowo jakkolwiek, co do tego meczu się wypowiedzieć, choćby w aspekcie tego zdyscyplinowania.
Co do a) - Cóż, "po staremu", to była sprawa dość ewidentna. Natomiast co rusz są "nowe tendencje w przepisach", których już nawet i Sł. Stempniewski może aż tak nie śledzić, skoro nie sędziuje ani nie jest w Kolegium Sędziów. Zresztą, czasem się zastanawiam, czy te "niuansowe" poprawki co rusz przez FIFę wprowadzane, które np powodują, że okazuje się, iż na arenie międzynarodowej UEFy czy FIFy uważają, że Sz. Marciniak miał rację a powszechnie przez kibiców jest lżony: czy aby te "zmianki maleńkie", to nie jest wymyślone to "boczne dojście do wyniku meczu dla sędziów i działaczy", o którym pisywałem swego czasu, że pewnie dopiero wtedy VAR wprowadzą, jak wymyślą nowe boczne dojście do wyniku, w miejsce osławionych "pomyłek sędziowskich, które są częścią tej gry".
Otóż, dodatkowo - nie tylko, że przeciwnik potknął się na drugiej nodze już po wślizgu, ale można było odnieść jednak wrażenie, że zawodnik Zagłębia zrobił celowy ruch tą drugą nogą, jakby jeszcze dla upewnienia się, że ten nie pójdzie do przodu. Nie zmienia to faktu, że wydawał się szczerze zaskoczony reakcją sędziego, czyli sugerowałoby to brak tej intencji - a to z kolei też nie dziwi, bo nie ma dwóch zdań, musieli na pewno już i nowi zawodnicy być uczulani, że Zagłębie dużo karnych przeciw sobie miało odgwizdanych. Wrażenie zaś - jest tylko wrażeniem, konia z rzędem temu, kto rozsądzi, czy słusznym. Co więcej - przecież jeszcze bardziej karkołomne jest próbować odróżnić - czy to nie automatyczny odruch człowieka "jadącego" tyłkiem po murawie po wślizgu: jaką-że on może mieć kontrolę? Z jeszcze innej strony - kto rozsądzi czy przeciwnik nie wpadł celowo na zawodnika Zagłębia, by się przewrócić? Tak więc - po staremu, to ewidentne wyjaśnienie, wślizg był prawidłowy, w bezwładzie późniejszych następstw (ślizganie po murawie) nie da się zauważyć jednoznacznie celowości, karnego nie ma. W perspektywie jednak zmian, tendencji, trendów UEFy i FIFy: zielonego pojęcia nie mam, ile tu kontrowersji, ile jednoznaczności, który z pobocznych powyżej podanych aspektów teraz ma być bardziej decydujący w ocenie.
Bardziej jednoznaczne było zdziwienie - że przeciwnik potem znowu albo z zemsty, albo raczej ze złośliwości, by dobić: przystemplował, jak to się mówi, raczej celowo naszego obrońcę i nic nie było. Komentarz zaś w tv: "musiało go zaboleć". Za parę minut natomiast, "bo długotrwale przeszkadzał", to żółtą kartkę dostał Nawotka.
co do b) jednak: Przede wszystkim, to cieszyłem się, że emocje jednak nie wybuchały za bardzo i jakąś mobilizację wręcz widać było w tych wypowiedziach, że nie damy się przymusić do skoncentrowania na krzywdach urojonych a nawet faktycznych, co prowadziłoby do rozbicia konsolidacji. Tymczasem to jest najważniejsze, póki choćby iluzoryczne jeszcze możliwości uratowania były. One wciąż jednak są, nawet jeżeli faktycznie jakaś spółdzielnia działałaby przeciw Zagłębiu. Ktoś pisał, że do wygrania z Lechią, to trzeba, by zagrali "padakę", jak Jagielonia ze Śląskiem. Te "padaki" - to faktycznie zastanawiające są, bo też taka była w meczu Pogoni przeciw Zaglębiu Lubin, w meczu Lecha przeciw Wiśle Płock, także i Cracovia w meczu przeciw Wiśle Płock. Można by więc teorie spiskowe budować - tylko że tak naprawdę, to sensowne jest tylko zauważenie hipotezy, nie można dać się podkręcić i dalej snuć takie pomysły - toż i nawet wystąpienie świętokrzyskiego szefa sędziów chamskie przeciw Zagłębiu może być "przykrywką" dla zagrania przez Koronę "padaki" przeciw Zagłębiu w ramach "umówionego wcześniej za nie granie M. Możdżenia"
Tak więc - trzeba naprawdę widzieć różne możliwości ale nie budować zaraz na tym piramid domysłów, zamienionych na pewność.
Dlatego - też ostrożny byłbym z nakręcaniem się teraz, co to nie powiedzieli sędziemu z wozu VAR. Nawet, jeżeli faktycznie tak by było - to jedynie, jeżeli ktoś pod nazwiskiem do protokołu czy w jakiś zeznaniach sądowych to powie, to można zacząć na serio rozważać, że coś z tym można zrobić. Póki tego nie ma, choćby najbardziej wiarygodne osoby mówiły w wielkiej tajemnicy - może i te osoby zostały "podpuszczone" i uwierzyły a teraz to powtórzą, by sobie zrobić zabawę z łatwowiernych, których znowu będzie można ośmieszyć, bo niebezpiecznie od wyśmiewania ich się oddalają?
To bowiem kolejna rzecz dobra - już na zewnątrz Zagłębia, że trochę zmienia się sytuacja wobec Zagłębia. Nadal "ciutkę" brakuje w każdym meczu. Te "ciutki" - bardzo bolesne. Policzyć można ile by punktów mogło być, gdyby każdy słupek czy poprzeczka był zamieniony w bramkę. Podobnie, gdyby nie było każdego kontrowersyjnego karnego, czy też oszukanego jak to zrobił P. Brożek. Podzieliwszy nawet przez pół te hipotetyczne punkty, nawet dawszy jedną trzecią: to zdecydowanie lepsza byłaby sytuacja. Tak samo bowiem przecież za D. Dudka jeszcze: zdarzały się te poprzeczki i kontrowersyjne karne. Styl rozegrania wtedy połówki dobrego meczu (lub prawie połówki) - to był jeszcze ładniejszy, bardziej chwalono. Tyle, że przez ciutki te się przegrywa całość. Otóż - jednak chyba poziom bazowy jest lepszy obecnie, więcej pewności w prowadzeniu gry, wspominana nieraz przeze mnie zdolność przechodzenia z gry 4 obrońcami na trójkę: w każdym razie efekt jest taki, że zaczynają chwalić to Zagłębie, że zaczynają nie przemilczać kontrowersji, A. Iwan już po meczu z Górnikiem potrafił powiedzieć, że "takich karnych się nie gwiżdże". To jest bardzo ważne: powoduje, że szansa na minimum zysku w tej rundzie jest, czyli że przynajmniej zatęsknią za spadającym Zagłębiem, nie z ulgą przyjmą spadek, tylko powiedzą choćby tyle "cóż, faktycznie w przekroju sezonu najsłabsi ale szkoda, że im nie wyszło". To byłby już sukces. Oczywiście - wolałbym, by w końcu się udało uratować. Szanse jednak są - choć coraz mniejsze a zaś tak nie powalają jednoznacznie stylem gry, nawet jeżeli przewaga miażdżąca przez chwilę Cracovii mnie nie zaskoczyła, bo spodziewałem się, że drużyna M. Probieża dwa razy z rzędu nie tylko "padaki", ale po "padace" zaraz kiepskiego meczu zagrać nie może, bo ktoś by mógł nie przeżyć.
Tak. Podsumowując - są progresy i jest wciąż jakaś podstawa do nadziei. Kibice nadal wspierają raczej, powstrzymują się. To cieszy. Czy uda im się jeszcze dołączyć do progresu zawodników i w ten sposób, że skoro powoli kończy się im "urlop wyjazdowy" to czy aby nie sprowokują znowu sobie jakiegoś zakazu wyjazdowego przez manifestację swojej chojrackości żywcem z pipidówy do kwadratu?