- Ekstraklasa to jest luksus, a nie ma taniego luksusu. Jako cała społeczność sportowa regionu Zagłębia Dąbrowskiego powinniśmy szanować to, co ostatnich latach wypracowaliśmy. Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że z dołu idzie ofensywa innych klubów, które też chcą miejsca w elicie - mówi Marcin Jaroszewski, prezes Zagłębia Sosnowiec.
Czytasz ten artykuł, bo masz prenumeratę Wyborczej. Dziękujemy
Zagłębie stara się naprawić błędy, które popełniło latem – po awansie do ekstraklasy. Czy to się uda i ostatni dziś zespół w lidze obroni miejsce w elicie?
Wojciech Todur: Jak się panu żyło z tym pasmem wpadek, błędów i porażek w czasie rundy jesiennej?
Marcin Jaroszewski: Po pewnym czasie było jasne, że porażki to jest głębszy problem, a nie coś doraźnego, co zaraz się odwróci. Wtedy też inaczej się reaguje. Trzeba było wielu dyskusji, analiz i pracy nad tym, żeby w zimowym okienku błędy naprawić. W trakcie rundy niewiele dało się zrobić, choć próbowaliśmy. W pewnym momencie została tylko modlitwa, żeby straty przed wiosną były jak najmniejsze.
Marcin Jaroszewski, prezes Zagłębia Sosnowiec
Marcin Jaroszewski, prezes Zagłębia Sosnowiec JAN KOWALSKI
Czy to prawda, że po 0:6 z Lechem miał pan dość i chciał podać się do dymisji?
– To akurat jest dłuższy proces, który swój upust znalazł po meczu z Jagiellonią, a nie z Lechem. Naprawdę powinienem zrezygnować po awansie, ale to był czas jakiegoś spełnienia marzeń, satysfakcji, realizacji celu. Gdzieś w głowie ta ekstraklasa tkwiła jednak jako cel ostateczny, a powinna jako zaledwie etapowy. Dziś to widzę, choć już w trakcie fety po awansie powiedziałem Robertowi Stankowi [wówczas dyrektorowi klubu – przyp. red.], jadąc odkrytym autokarem: „Jeszcze tylko taczką nie jechałem, obyśmy za rok nie musieli"... W pewnym momencie uznałem, że na tym poziomie funkcjonowania klubowi jest potrzebny ktoś, za kim stoi biznes, bardziej ekonomista-prawnik niż człowiek pracujący sercem i emocjami. Ekstraklasa to jest luksus, a nie ma taniego luksusu. Jako cała społeczność sportowa regionu Zagłębia Dąbrowskiego powinniśmy szanować to, co ostatnich latach wypracowaliśmy. Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że z dołu idzie ofensywa takich klubów, jak Raków, Stal Mielec, są kluby z Łodzi, pewnie Katowice, Bielsko, może Tychy będą chciały w tej ekstraklasie nie tylko chwilowo zaistnieć, ale być. Zagłębiu potrzebny jest dziś kolejny skok organizacyjny, kilka lat w ekstraklasie, by móc na jakimś przyzwoitym poziomie opanować budżet, a nie musieć działać doraźnie. Trzeba sobie zdawać sprawę, że poza sześcioma, może ośmioma klubami w ekstraklasie w ciągu najbliższych lat te z dołu będą się mieszały z tymi, o których wspomniałem, i innymi. Po prostu uznałem, że to, co mogłem, zrobiłem, i dziś klubowi potrzebny jest menedżer większego kalibru. Rozmawiałem o tym z prezydentem Arkadiuszem Chęcińskim, ze współwłaścicielem klubu panem Grzegorzem Książkiem i... pracujemy nadal. To kwestia odpowiedzialności za ludzi, którzy tworzą ten klub. Za nowe projekty, jak choćby hokej. Robimy co w naszej mocy, by pozyskiwać coraz większe środki zewnętrzne. Otwierać się na nowe projekty biznesowe i zarabiać gdzie można, i nawet więcej niż oferuje potencjał biznesowy miasta i regionu. Kulą u nogi jest niemalże deficytowy dzień meczowy z racji uwłaczającej infrastruktury. Z drugiej strony, w co wierzę, coraz bliżej chyba do sprzedania klubu. Spółka jest dziś w znakomitej kondycji, przeprowadzono niedawno dla jednego z klientów niezależny audyt i kolejne już rozmowy trwają. Stadion pewne zamknąłby temat transakcji. Wtedy też zakończyłaby się moja misja.
Wiele osób wypowiadało się na temat tego, co było przyczyną słabej jesieni. Prezydent Chęciński stwierdził: „Daliśmy się uwieść przykładowi Górnika Zabrze”, czyli że pierwszoligowiec niesiony entuzjazmem po awansie może wdrapać się niemal na sam szczyt... Ma pan podobne odczucia?
Arkadiusz Chęciński po awansie Zagłębia Sosnowiec do Ekstraklasy
Arkadiusz Chęciński po awansie Zagłębia Sosnowiec do Ekstraklasy JAN KOWALSKI
– To jeden z elementów. Tylko że my nie mieliśmy Rafała Kurzawy [pomocnika Górnika – przyp.red.] i stałych fragmentów, no i dobrego startu. Poza tym, na pewno wyszedł mój brak doświadczenia i nieco romantyczne podejście do piłki nożnej. Ci, którzy wywalczyli awans, zasłużyli na szansę – bo tak będzie uczciwie od ludzkiej strony. To złe założenie. Nie okazaliśmy należytego szacunku ekstraklasie, nie znaliśmy też jej specyfiki i stąd jesteśmy na ostatnim miejscu. Ale pewnie aż tak źle by nie było, gdyby nie brak szczęścia podparty pechem i te dziewięć karnych przeciwko nam. Było, minęło. Czas pokaże, czy popełniliśmy błędy nieodwracalne, czy jednak misja niemożliwa zostanie zrealizowana. Jak znam Zagłębie Sosnowiec, to szaleńczym zrywem i tą naszą pasją, dumą i wiarą, sprawimy naszym kibicom i sobie sporo radości.
Leszek Baczyński
Czytaj także:
Zagłębie Sosnowiec doświadczyło tego samego co Wisła Kraków. Pomogły "krawaty"
Zimowe ruchy transferowe dają nadzieję, że zespół zyska na jakości. Trener Valdas Ivanuskas zwracał uwagę na to, że w obecnej sytuacji Zagłębia nie będzie łatwo zachęcić do podpisywania kontraktów wartościowych graczy. Czy rzeczywiście tej zimy rozmowy były trudniejsze, niż pan przypuszczał?
– Klub w środowisku ma opinię solidnego. Przez ostatnie pięć i pół roku nawet jednego dnia nie spóźniliśmy się z pensją. Proszę mi wierzyć, że to ważny argument. Poza tym Zagłębie to jest marka. 36 sezonów w ekstraklasie, wciąż wysoko w tabeli wszech czasów. Przez to wiele kontaktów, wiele znajomości i wiele sympatii dla nas. No i osoba trenera. Na Litwie to postać skali Zbigniewa Bońka w Polsce, więc naturalnie jeden jego telefon otwiera wiele drzwi w Niemczech, Austrii czy Rosji.
Valdas Ivanuskas
Valdas Ivanuskas JAN KOWALSKI
Czy realnym było to, że stracicie zimą trenera Ivanauskasa? Że ten odejdzie do reprezentacji swojego kraju?
– To raczej prezent dla mediów, by chwilę miały o czym pisać w sezonie zimowym. Byliśmy w kontakcie z trenerem i temat wśród nas nie istniał.
Zimą dokonała się też zmiana na stanowisku dyrektora sportowego. Tłumaczył pan jesienią, jakie to ważne, żeby w sytuacji, gdy kadry klubów rotują się non stop, zachować ciągłość na tym etacie.
– Myślę, że Robert Stanek czuł się zmęczony psychicznie, choć nie okazywał tego. Mnogość przepisów, „papierologii", konieczność pisania kontraktów, konsultacji z prawnikami, setek telefonów powodowała, że na niektórych płaszczyznach dublowaliśmy zakres obowiązków. Po prostu podjął decyzję, że woli w klubie tworzyć projekt, który jest konieczny dla rozwoju sportowego Zagłębia. Skauting był czymś zaniedbanym, a musi tak naprawdę być fundamentem. Dwa awanse i skok Zagłębia w górę to także ogromna zasługa Roberta Stanka i jego wielki zawodowy sukces. Tacy zawodnicy jak Pribula, Fidziukiewicz czy Sanogo to tylko nieliczne przykłady jego pracy. A że kibice psioczą? To akurat nigdy się nie zmieni. Kilka osób szczuje inne, robi się „owczy pęd” i tak to działa. Jak w wielu przypadkach. Choćby kiedyś z Grzegorzem Rasiakiem. Mógł strzelać w Premiership jak na zawołanie, mógł trafić do Tottenhamu, zawsze był ktoś, kto mu ubliżył i uaktywniał patologiczne zjawisko.
Dyrektor Zagłębia Sosnowiec Robert Stanek świętuje awans do pierwszej ligi.
Dyrektor Zagłębia Sosnowiec Robert Stanek świętuje awans do pierwszej ligi. GRZEGORZ CELEJEWSKI
Wiele klubów próbowało się już zerwać do lotu po nieudanej jesieni. Tak w 2009 roku walczył o utrzymanie Górnik. Pamiętam podobną akcję ratunkową w Odrze Wodzisław. Akurat w tych dwóch przypadkach nie skończyło się dobrze. Spadek, długi... W przypadku Odry upadek klubu. Czy Zagłębie to udźwignie, gdyby ziścił się czarny scenariusz? Czy macie plan B?
– Nie spodziewam się, żeby spadek wygenerował jakieś wielkie długi. Jest plan B, zna go prezydent i choć wie, jako właściciel, że trzeba będzie wykonać jakieś „manewry” finansowe, to na razie nie dopuszcza tej myśli do siebie. Ja zresztą też. Nie będą to jednak kwoty, które zwaliłby kogokolwiek z nóg. Myślę, że w okolicznych miastach daliby jeszcze na mszę, żeby mieć takiej skali „problemy” finansowe. Ale to plan B i naprawdę – dosłownie „be".
Pożegnaliście zimą kilku zawodników „za porozumieniem stron”... Pewnie próbowaliście zamienić te odejścia na wypożyczenie czy transfery gotówkowe. Dlaczego to się coraz rzadziej udaje?
– To dla zawodników okazja, żeby dostać jedną, dwie, czasem trzy pensje odszkodowania. Potem szybko podpisać kontrakt w innym klubie i mieć kumulację. Standardowa praktyka. Nie zrezygnują z niej, dopóki istnieć będzie piłka. Jeśli nie, to czekają do końca. Tak czy inaczej osiągają swój cel finansowy, odrabiając ewentualne straty kwotą „za podpis „w nowym klubie. Albo jedno i drugie... W różnych konfiguracjach klub tak czy inaczej płaci, albo dopłaca do kontraktu w innym klubie. Z drugiej strony w tej branży trzeba to wkalkulować w budżet. Denerwuje mnie to strasznie, czujemy wszyscy, jakbyśmy wyrzucali pieniądze, ale nie mamy praktycznie szans w PZPN, by to zmienić.
Czy liczył się pan z odejściem Konrada Wrzesińskiego? Jak bardzo komplikuje to walkę o utrzymanie?
Konrad Wrzesiński, piłkarz Zagłębia Sosnowiec
Konrad Wrzesiński, piłkarz Zagłębia Sosnowiec JAN KOWALSKI
– Tak, liczyłem się. Były zapytania, oferty. Zawodnik w drugiej części rundy głowę miał gdzieś indziej. Nie sądzę, by to skomplikowało kwestię walki o utrzymanie. Konrada poznali rywale, wiedzieli, jak go zatrzymać. To dobry moment do odejścia dla jego rozwoju i dla klubu, by go sprzedać. Kibice szybko się przekonają, że nie ma niezastąpionych.
Władysław Szaryński, ikona Zagłębia Sosnowiec i Górnika Zabrze
Czytaj także:
Władysław Szaryński: Edward Gierek za Zagłębie Sosnowiec niczego nie wygrał
Przerwa zimowa jest bardzo krótka, a nowych piłkarzy jednak dużo. Czy obawia się pan, że będzie trudno zbudować tak szybko nowy, skuteczny zespół?
– Taka obawa zawsze istnieje. Potrzebne są automatyzmy, wzajemne czucie się. To robi wynik, atmosferę i buduje się drużyna. To proces, który musi trwać, i ciężko przypuszczać, by w tak krótkim czasie to się w pełni udało. Zagłębie powinno rosnąć z każdym meczem, ale nie gasnąć w przypadku niepowodzenia. Trudne, ale da się.
Czy podpisuje się pan pod zdaniem, że najważniejszy dla Zagłębia będzie początek rundy? Gracie wtedy ze Śląskiem, Arką i Górnikiem...
– Nie. Najważniejsze, żeby przed ostatnimi siedmioma kolejkami strata do bezpiecznego miejsca nie wynosiła więcej niż dwa punkty. Wtedy zacznie się prawdziwa wojna nerwów i zobaczymy, kto jest prawdziwym "kozakiem ".
Marszałek odwołał prezydenta Sosnowca z Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego Marszałek odwołał prezydenta Sosnowca z Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego
Po obu stronach przebudowywanej ul. Grota-Roweckiego za 1,45 mln zł powstanie droga rowerowa Po obu stronach przebudowywanej ul. Grota-Roweckiego za 1,45 mln zł powstanie droga rowerowa
DHL Supply Chain zatrudni w Sosnowcu ponad 300 osób DHL Supply Chain zatrudni w Sosnowcu ponad 300 osób
Na pawilon z warsztatami uczniowie technikum muszą czekać rok dłużej. Wszystko przez Na pawilon z warsztatami uczniowie technikum muszą czekać rok dłużej. Wszystko przez "niespodzianki" na placu budowy
Mieszkańcy Sosnowca w milczeniu uczcili pamięć zmarłego Pawła Adamowicza Mieszkańcy Sosnowca w milczeniu uczcili pamięć zmarłego Pawła Adamowicza
Zagłębie Sosnowiec wyruszyło do Chorwacji. Kamil Mazek w kadrze Zagłębie Sosnowiec wyruszyło do Chorwacji. Kamil Mazek w kadrze
REKLAMA
REKLAMA